,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czując, że chce choć na chwilę opuścić dom, Johna, zgodziła się chętnie. Kiedy barman podał im napoje, Rick popatrzył na Lisę. Zauważyła, że sprawia wrażenie poważniejszego niż zwykle. Nie mogę już znieść tego faceta. Podczas projekcji do reszty wyprowadził mnie z równowagi oświadczył ponuro. Zdążyłam to dostrzec - pokiwała głową, wystrzegając się jakiegokolwiek komentarza. Po południu, gdy wróciliśmy na powierzchnię, był uosobieniem przyjazni, ą w kilka godzin pózniej zachowywał się jak stary zrzęda. Chciała rzec słowo w obronie Johna, lecz widząc ponurą twarz Ricka uznała, że lepiej będzie milczeć. Z nurkowaniem idzie nam gładko. Robimy postępy. A jeśli chodzi o samo kręcenie, trzymamy się planu. Przynajmniej do tej pory nie było opóznień ani wpadek. Udowodniliśmy przez to, że możemy śmiało współpracować z jego zawodowymi nurkami, dlaczego więc ciągle jest ze wszystkiego niezadowolony? Nie robi chyba tego z czystej złośliwości zamyśliła się Lisa. Bo ja wiem? W każdym razie mam nieprzyjemne uczucie, że on się tak zachowuje przede wszystkim wtedy, gdy ty jesteś w pobliżu. Mówię Ci, wygląda na to, jakby chciał, abym wyszedł w twojej obecności na durnia, aby on sam mógł się zaprezentować w lepszym świetle. Co miało znaczyć to bzdurne zajście z prezentem", który dostałaś od niego dziś po południu? Uspokajającym gestem położyła mu rękę na ramieniu. Niepotrzebnie doszukujesz się w zachowaniu Johna jakichś podtekstów, Rick! Nie byłbym tego taki pewny, tym bardziej że nie ma tu żadnej innej kobiety, która by była tak atrakcyjna jak ty. Nie wmówisz mi, że tego nie zauważył. Miał to być komplement, jak rozumiem - roześmiała się z przymusem. Nie sądzę, abym interesowała Johna jako kobieta, poza tym wie przecież, że jesteśmy razem. Chyba nie myślisz, że chce nas rozdzielić? Ledwie to powiedziała, uświadomiła sobie, że znów nie była z Rickiem całkiem szczera. Zdarzało się to coraz częściej. Może powinna mu opowiedzieć o ostatniej nocy... Lecz nie, coś takiego nie przeszłoby jej przez gardło. Rozdzielić?! Rick wybuchnął wzgardliwym śmiechem. Nie przyjdzie mu to łatwo, choć może i na to liczy. Spotka go to samo co przy próbie wydobycia tego komicznego statku duchów! Statek duchów? Lisa spojrzała na niego ze zdumieniem. No, może nie powinienem go nazywać statkiem duchów, mówiąc szczerze jednak wątpię, czy to rzeczywiście będzie odkrycie na miarę światową, nawet jeśli jest to Miranda". Co właściwie chce udowodnić? %7łe potrafi dokonać rzeczy, których nie ważą się ryzykować inni? Przecież każde dziecko wie, że nie obchodzi go nic poza forsą! Lisa utkwiła wzrok w przestrzeni. Jak miała opowiedzieć o tym, co ostatniej nocy słyszała od samego Johna. Co powinna zrobić, aby uwierzył, ile dla Johna znaczy Miranda"? - Halo, jesteś tu? Wyglądasz, jakbyś swoimi myślami zawędrowała gdzieś o mile stąd. Nieobecna duchem, tak to się chyba nazywa. Coś się stało? Skądże znowu pośpieszyła z zapewnieniem Lisa. Tylko tego brakowało, aby zaczął ją podejrzewać. I tak był wystarczająco zazdrosny. Mimo to zdobyła się na odwagę: Odnoszę wrażenie, że jesteś niesprawiedliwy wobec Johna. Przyjechałeś tu przecież dokładnie z tych samych powodów co on. Dla ciebie ta ekspedycja też jest jednym z etapów w drodze do celu. John szuka na dnie morza skarbów, a ty chcesz poprzez film zrobić wielkie pieniądze! Przecież to żadna różnica! Nie wierzę własnym uszom! I to ty mówisz?! rzucił wzburzony. %7ładna różnica, powiadasz? Dzielą nas całe światy! Film nie będzie moją prywatną własnością, kręcę go dla milionów widzów! Ależ Rick! Uspokój się, proszę, i nie rób takiej obrażonej miny. Przecież nic takiego nie powiedziałam. Lisę zaskoczył mimo wszystko jego wybuch. Cała się trzęsła. Wcale nie robię obrażonej miny, jestem tylko zaskoczony. Niemile zaskoczony. I to ty jesteś tego powodem! Do tej pory zawsze myślałem, że choć ty rozumiesz sens mojej pracy, a teraz słyszę takie rzeczy. Lisa nie znalazła odpowiedzi. Niemal automatycznie stanęła po stronie Johna, mimo iż jeszcze przed chwilą przyrzekła sobie tego nie czynić, i Rick był teraz wściekły. Ale po zwierzeniach ubiegłej nocy nie mogła inaczej. W drodze powrotnej nie zamienili słowa. Ukradkiem popatrywała na jego zaciśnięte wargi i wbity w jezdnię wzrok. Zrobiło jej się go żal, choć tak naprawdę nie miał racji. Wybacz, Rick! Nie chciałam ciebie rozzłościć szepnęła, gdy odprowadzał ją do pokoju. Tu nie ma nic do wybaczenia rzekł ponuro. Po prostu od niedawna prześladuje mnie myśl, że mogę cię utracić, a każda twoja uwaga o Johnie, choćby niewinna, podsyca mój niepokój. Wejdz zaprosiła go do środka Lisa, zadowolona, że nie musi odpowiedzieć. Rick oczywiście popatrzył na zegarek. Chętnie, ale tylko na chwilę. Zapaliła nocną lampkę. Przyćmione światło pozostawiło pokój w półcieniu. Usiadła na łóżku, Rick obok. Przytulił ją do siebie i głaskał jej kark, plecy, ramiona. Co za wspaniałe uczucie... Tak się cieszę, że lubisz być ze mną rozpromienił się Rick. Czy naprawdę lubiła? Kiedyś tak, na pewno. Lecz teraz wyrósł między nimi mur. Rick w jakiś dziwny sposób stał się jej obcy, choć przecież był [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|