, Anne Mccaffrey Cykl Pegaz (02) Lot Pegaza 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ukazywał jego rozpacz i poczucie zawodu oraz bezsilności; mocniej oparła się o Dave a.
- Nareszcie! - Dorotea usłyszała triumfalny okrzyk Tirli i uniosła rękę, powtarzając go.
- Wypruwacze wielbłądzich flaków! Nędzni zjadacze łajna! Potomkowie zdechłych węży!
Padalce! Obrzydliwe robole!
- Wielkie nieba! Ostro. Skaleczyłaś się, Tirlo? - spytała Dorotea, wyczuwając ból.
Tirla: Nieważne. Wydostałam się z kokona. Jest tu dziewiętnaścioro tak
 opakowanych dzieciaków, niektóre z nich wciąż śpią. Petera tu nie ma. Powiedz Carmen,
żeby sobie nie łamała głowy nad szukaniem mnie. Tu jest tak czarno, jak na dnie szybu windy.
Fuuuj. Pośliznęłam się na jakimś świństwie. Ufff! Dotarłam do ściany. Pfuj. Jest piaszczysta i
oślizgła. Zbyt gładka i zimna jak na metal. A, jakiś otwór. Okno. Zasłonięte plastykiem. Nie
mogę oderwać ani kawałeczka. Słuchaj, chcę czegoś spróbować - ciągnęła dziewczynka. -
Zawsze zapominają o sufitach. Czuję idący stamtąd prąd powietrza. - Milczała dłuższą
chwilę, choć Dorotea była świadoma wytężonego wysiłku małej. - Przecież nic ci nie robię.
Służysz mi jako stopień. Nie, nie wypuszczę cię, bekso. Nie miałabym z ciebie żadnego
pożytku. Przestań biadolić. - Znów cisza; Dorotea powiedziała pozostałym o kolejnej fazie
wytężonego wysiłku i mimowolnych jękach bólu.
Tirla: No i miałam rację. Sufitowy wywietrznik. Teraz ociupinkę widzę. Zgadnijcie,
gdzie jestem? Na stacji przetokowej. Całe rzędy i rzędy starych wagonów. Wygląda, jakby tu
stały od lat. Niedaleko, po prawej, widać trochę światła. Zza czegoś, chyba okno albo drzwi.
Zwita wam, gdzie mogę być?
Z chwilą gdy dziewczynka wspomniała o stacji przetokowej, jej opis przekazywano
wszystkim zainteresowanym.
Tirla: Idę po dachach wagonów w stronę światła. Nikogo nie słyszę, zresztą nikt nie
byłby taki głupi, żeby się tu szwendać po ciemku.
- Tirlo, powiedz nam, w ilu wagonach są dzieci - przynagliła ją Dorotea.
Tirla: Peter! Odezwij się! Peter! To ja, Tirla! Odpowiedz mi! Kurczę! Ciut, a byłabym
spadła z dachu. Są śliskie i wilgotne. Tu wszędzie jest wilgoć!
- Sprawdzić dworce koło rzeki i koło morza. Nad cieśniną - rzekł Sasza, miotając się
przed monitorami i obserwując ekrany.
Peter, radośnie: Tirla!
Dziewczynka przekazała to Dorotei, a ona pozostałym; Talenty poczuły wielką ulgę.
Rhyssa klapnęła na fotel, który podsunął jej Dave. Zaraz potem Lehardt podał jej drinka i
nakazał gestem, żeby natychmiast to wypiła.
Tirla: A więc tutaj cię wpakowali, hmm? Zsunęłam się akurat obok ciebie. Zaraz cię
uwolnię. Przepraszam, to nie będzie przyjemne.
Peter: Ojejej! Ale tu ciemno! Hej, nie pozdzieraj mi skóry z nadgarstków! Ale jesteś
brutalna!
Tirla: Tylko opalenizna zeszła. Jesteś wolny. Noo! Tylko mi nie mdlej! Połóż się.
Rozluznij. Odpocznij. Lepiej odpocznij jeszcze trochę. - Dorotea wyczuwała w głosie
dziewczynki nerwowość, ale nie powiedziała o tym Rhyssie. - Teraz się tu trochę rozejrzę,
Peter - podjęła Tirla. - A ty uruchom tę swoją kinezę, bo nie ma mowy, żebym cię sama stąd
wyciągnęła.
Peter: Zaraz będę O.K., Tirlo. Zaraz będę O.K. Ale... ale wróć.
Tirla: Ooo, coś leci! Wielka zabawka. Kosztowna! Bez świateł! - Długa chwila ciszy. -
Był za blisko.
- Spytaj, czy widziała numer; może jakiś napis - poganiał Dorotce Sasza. - Niech go
opisze.
Tirla: Powiedziałabym, że to metalicznobłękitny strumieniowiec, dwunastomiejscowy,
bez świateł, ale dostrzegłam... 3, kreska i PZR... tak mi się zdaje. Może to było B, lecz Z i R
na pewno.
Dorotea powtórzyła to i Sasza skoczył na równe nogi.
- PZR! Ależ mamy fart! - Uderzył się prawą dłonią w czoło, żeby się choć trochę
wyciszyć. - Budworth, połącz się z Berthą i Auerem, i sprawdz, czy im nie mignęło coś z
Szarlatanem.
- Szarlatan? - odezwały się jednocześnie Rhyssa i Dorotea, sięgając do jego umysłu po
potwierdzenie, lecz Roznin właśnie rozmawiał  na prywatnej linii z Borysem.
- Borys sprawdza rejestracje - powiedział na głos Sasza, skupiony i pełen zapału. -
Doroteo, powiedz Tirli, że jest cudowna.
Tirla, ze zdziwieniem: I to wam wystarczyło? Oooo. Leci następny, z innego kierunku.
Też bez świateł. Zobaczę, co mi się uda wykryć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl