, Wilson Patricia Śpiew deszczowego ptaka 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaczął ją układać w łóżku i próbował zdjąć z jej nóg sandały,
zaczęła się opierać i sapać ze złości.
- Sama sobie poradzę.
Spojrzał na nią wyraznie zirytowany.
- Dobrze! Niech pani się sama rozbierze. Odsunął się od niej i
stanął o metr od jej łóżka.
Wpół leżąc podniosła na niego wzrok.
- No, ale proszę wyjść z pokoju - powiedziała, z trudem łapiąc
oddech.
- Zwietnie, mogę wyjść, ale zanim runie pani znów na
podłogę, proszę mnie zawołać.
RS
27
Zrobił kilka kroków w kierunku drzwi. Natalie usiadła na
łóżku. Czuła mdłości i zawroty głowy. Jej suknia zapinała się z
tyłu. Sięgnięcie ręką do zamka błyskawicznego było czymś
niemożliwym do wykonania. Położyła się na wznak i zamknęła
oczy. Może przecież spać w sukni. Co to ma za znaczenie?
- Mnąca się czy nie, musi ją pani zdjąć - usłyszała nagle.
Zerknęła do góry i jej spojrzenie padło wprost na jasne włosy
Kipa, które błyszczały w świetle lampy.
- Nie mogę.
- Wiedziałem, że nie będzie pani w stanie jej zdjąć. Był
bardzo zirytowany. Usiadł obok, podniósł ją
do pozycji siedzącej i, podtrzymując ją jedną ręką, drugą
położył na zamku błyskawicznym.
- Nie wolno panu. Pan nie śmie...
Jej opór musiał go zdenerwować do reszty, gdyż jednym
szybkim ruchem ściągnął uchwyt zamka błyskawicznego w dół
jej pleców.
- Albo Josh, albo ja - warknął. - Chyba nie chce mi pani
wmówić, że takiej dziewczyny, jak pani, nikt jeszcze nie
rozbierał? Niech pani będzie spokojna, nigdy nie narzucam się
chorym i słabym.
- Ja, ja wcale nie myślałam, że pan... ja tylko... Ojej! Ból,
potworne osłabienie i cała ta idiotyczna sytuacja
w końcu zrobiły swoje i Natalie rozpłakała się na dobre.
Starała się wyswobodzić z jego rąk, by obetrzeć policzki.
- No i po co te łzy? Jest tu pani całkiem bezpieczna.
- Wiem, wiem. To tylko dlatego, że...
- Dlatego, że czuje się pani podle i jest pani strasznie
zażenowana? Będę dyskretny jak spowiednik. Proszę zamknąć
oczy i zachowywać się tak, jakby mnie tu wcale nie było.
Chciała się tak zachowywać, ale dotyk jego rąk podziałał na
nią jak porażenie prądem. Zsunął jej sukienkę do talii, odpiął
biustonosz a potem, oparłszy ją o siebie, sięgnął jedną ręką po
walizkę leżącą z tyłu za łóżkiem.
RS
28
- Czy ona jest zamknięta na kluczyk? - zapytał burkliwie.
Natalie potrząsnęła przecząco głową i wtedy jej długie, czarne
włosy rozsypały się i opadły na piersi. Wyjąwszy z walizki
nocną koszulę, która leżała na wierzchu, Kip odsunął
dziewczynę nieco od siebie. Po chwili poczuła, jak chłodna,
jedwabna tkanina opada na jej ciało. Podniósł z podłogi jej
suknię, a potem delikatnie położył Natalie na łóżku.
- I już po wszystkim. Bardzo dyskretnie. Jak najlepsza
pielęgniarka. Teraz już pójdzie łatwo.
Wszystko to bardzo ją zmęczyło, toteż nie wyraziła żadnego
sprzeciwu, gdy podał jej dwie tabletki i szklankę z wodą.
- Jakie to tabletki? - Spojrzała na niego oczami pełnymi bólu.
- Zrodki przeciwbólowe. A teraz proszę postarać się zasnąć.
Odwrócił się, aby odejść. I właśnie wtedy poczuła wyrzuty
sumienia, że przez cały czas zachowywała się wobec niego jak
niewdzięcznica. Nie, wcale nie chciała go usprawiedliwiać. Od
samego początku miała jakieś dziwne poczucie, że on jest
winien wszystkiemu. Ale z drugiej strony jej obolała
świadomość nie przestawała wysyłać sygnałów, że cała wina
leży po jej stronie. Cała rzecz w tym, że od samego początku
zachowywała się wobec niego nienormalnie. Tak, jakby instynkt
kazał jej walczyć z nim bezustannie.
- Przepraszam pana za wszystko, panie Forsythe.
- Mów do mnie Kip. Nie mogę rozmawiać z moim gościem
tak oficjalnie. Komuś, kto może mnie tutaj odwiedzić, mogłoby
się to wydać dość podejrzane.
I znowu w tonie jego głosu wyczuła sarkazm. Ale tym razem
miała wrażenie, że jest wściekły. Ponieważ zaś oprócz niej nie
było tu nikogo innego, więc to ona musiała być powodem jego
złości.
Zresztą już wkrótce mogła się o tym przekonać niezbicie.
Kiedy po krótkiej nieobecności wrócił do pokoju, udawała, że
już śpi. Jak przez mgłę widziała, że stoi nad jej łóżkiem i patrzy
na nią. Pogasił wszystkie lampy prócz jednej i opuścił pokój,
RS
29
pozostawiwszy drzwi lekko uchylone. Już zaczynała zapadać w
sen, kiedy nagle usłyszała jego głos.
- Tak, panie ministrze. Pańska dama z telewizji jest w tej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl