,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się podczas tej czynności, odezwał się znienacka: - Sir, przypuszczam, że nie potrzebuje pan lokaja? - spytał, wzdychając żałośnie. -Jest tu dość kobiet, by pana dobrze obsłużyć, ale żadnego mężczyzny. Dżentelmen powinien mieć osobistego służącego. - Sierżancie, pan przynajmniej jest właścicielem swojej brzytwy, munduru, butów i paru innych drobiazgów - odparł Alleyne z niewesołym śmiechem. - Pewnie ma pan w kieszeni trochę grosza. Ja nie mam nic. Absolutnie nic. Sierżant znów westchnął. - No cóż, jeśli pan zmieni zdanie, moglibyśmy się chyba jakoś dogadać - powiedział. - Pewnie zostanę tu jeszcze jakiś czas. Wiódł ślepy kulawego, pomyślał Alleyne, gdy Strickland poszedł już do siebie na poddasze. A właściwie ślepy na jedno oko. Zaczynał się obawiać, że pamięć już nigdy mu nie wróci. Ten strach przejmujący do szpiku kości przyprawiał go o mdłości i odbierał siły. Czy on w ogóle istniał, nie mając przeszłości? Czy miał wartość jako człowiek, skoro był nikim? Jakie znaczenie miało wszystko, czego dotąd w życiu dokonał, skoro mogło zostać tak doszczętnie wymazane przy jednym upadku z konia? Kogo wraz z własną pamięcią utracił? Dla kogo umarł? Kto po nim płacze? 32 Zupełnie idiotycznie zatęsknił nagle za Rachel York, jakby ona, jak matka, mogła jednym pocałunkiem ukoić jego lęki. Choć przecież wcale nie myślał o niej jak o matce. Musi zdobyć ubranie i kule. Musi się stąd wydostać. 6 Przyjaciółki zaczynały się niecierpliwić. Nie mogły się doczekać powrotu do Anglii. Desperacko pragnęły ruszyć śladem wielebnego Nigela Crawleya. Determinacja, by go dopaść, ukarać i odzyskać pieniądze, nie osłabła. Po prostu nie mogło mu ujść na sucho ani przestępstwo, ani to, że zrobił z nich idiotki. A już myślały, że żaden mężczyzna nie jest w stanie ich oszukać. Flossie i Bridget napisały do wszystkich przyjaciółek, które umiały czytać. Jednak wszelkie odpowiedzi miały one kierować na londyński adres, ponieważ nie wiadomo było, jak długo cztery kobiety zabawią jeszcze w Brukseli. Nie mogły się już doczekać, by sprawdzić, czy nadeszły jakieś wieści. Któregoś popołudnia, gdy sierżant poszedł do Smitha, zebrały się w kuchni na naradę. Najpierw musiały przedyskutować pewne mniej istotne sprawy. Poza Rachel wszystkie miały wśród mężczyzn w Brukseli licznych znajomych. A Flossie i Geraldine doskonale potrafiły na oko ocenić rozmiar ubrania. Omówiły, czego będzie potrzebował Smith, żeby się swobodnie poruszać po domu, a potem wyjść na zewnątrz. Postanowiły wyprosić potrzebną odzież od kilku panów. A Phyllis znała kogoś, kto mógłby dać albo przynajmniej pożyczyć kule. Oczywiście istniał jeszcze pewien bardzo poważny problem, z którym musiały się uporać, zanim będą mogły bez przeszkód ruszyć w drogę. - On nadal nie pamięta niczego, co się wydarzyło, zanim obudził się w łóżku Rachel, prawda?-zapytała Geraldine. - Nie wiemy, gdzie go odesłać, a on nie ma gdzie się podziać. - Tak czy inaczej nie może jeszcze chodzić - powiedziała Phyllis. - I jest słaby jak niemowlę. Przeleżał w łóżku tyle czasu - dodała Bridget. - To naprawdę wspaniały mężczyzna - westchnęła Flossie. - Ale są chwile, gdy chętnie bym się go pozbyła. - Gdybym mogła cofnąć czas, zostawiłabym go przy bramie Namur - powiedziała Rachel. - Ktoś na pewno by się nim zajął. A gdy tylko odzyskałby przytomność, zaraz rozpoznałby go jakiś oficer. Ktoś na pewno ustaliłby, kim on jest. Wiedziała jednak, że nie potrafiłaby go porzucić. A teraz nie mogła znieść, że mówią o nim, jakby był ciężarem. - Boże, zmiłuj się, ależ on jest przystojny - westchnęła Phyllis. -Chyba się wkrótce w nim zakocham. - My też, Phyll, choć chodzi tu nie tylko o jego urodę, prawda? -stwierdziła Geraldine. - Ma taki łobuzerski błysk w oku. Nie, Rachel, nie przepraszaj, że go tu sprowadziłaś. Nie żałuję, że spędził z nami te ostatnie dziesięć dni. Ani on, ani Strickland. - Gerry, musimy już wkrótce coś postanowić - powiedziała Flossie. - Nie możemy tu siedzieć w nieskończoność. Bardzo stęskniłam się za Anglią. - Jakieś sugestie odnośnie pana Smitha? - spytała Bridget. - Możemy pukać do wszystkich drzwi na każdej ulicy, pytając, czy komuś nie zginął przystojny dżentelmen z arystokratycznym nosem i łobuzerskim błyskiem w oku. Roześmiały się. - Niestety, niektóre z nas nie mówią po francusku, Phyll - zauważyła Flossie. - Możemy mu zaproponować, by pracował za nas w Londynie, podczas gdy my ruszyłybyśmy w pościg za Crawleyem. - Damy ustawiałyby się w kolejce tak długiej, że skręcałaby aż za róg - stwierdziła 33 Bridget. - Po naszym powrocie do Londynu stali klienci nie mogliby się dobić do drzwi. - A tytułem czynszu powinnyśmy brać od niego procent od zarobków - rzuciła Flossie. - Wkrótce stałybyśmy się tak bogate, że stać by nas było na kupno dwóch pensjonatów. Jak to dobrze, że mają duże poczucie humoru, pomyślała Rachel, gdy przyjaciółki znów się roześmiały. Rysowała się przed nimi dosyć ponura perspektywa. Szanse, że kiedyś znajdą [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|