,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedziała, że to niczego między nimi nie zmieni. Dzielące ich różnice, niegdyś tak zabawne, dziś wydawały się nie do zaakceptowania, a ich konsekwencje nieodwołalne. 118 Rozdział 11 Resztę weekendu Emory przepłakała. Wściekała się na upór Nicka, na samą siebie za impulsywną decyzję rozpoczęcia tego romansu. W poniedziałkowy ranek była na tyle opanowana, by spakować rzeczy należące do Nicka. Nie znali się zbyt długo, a mimo to jej dom pełen był przypominających go przedmiotów: jakichś ubrań, drobiazgów, które jej kupił, płyt z jazzem i bluesami, do których słuchania ją namawiał, wideokaset z jego ulubionymi filmami. Zbyt wiele wspomnień o tym, jak wszedł w jej życie i jak zmienił je gruntownie, pomyślała ze smutkiem, odkładając to wszystko do kartonowego pudła. Nie żałowała, że go poznała, a nawet, że go pokochała. Najsmutniejsze było to, że nie miała okazji powiedzieć mu, że go kocha. Już nigdy w życiu nie znajdzie drugiego takiego mężczyzny. Zawsze chciała choć raz w życiu poznać prawdziwą namiętność i miłość. Pocieszała się, że widać nie było jej pisane, by trwała wiecznie. Nick po prostu jej nie kochał. Teraz była tego pewna. Emory tak głośno wytarła nos, aż obudziła kota. Leo podszedł do niej i zaczął ocierać się o jej nogi. Podniosła go i zaczęła gładzić. Znowu jesteśmy tylko we dwoje, przyjacielu. Ty zapewne nie będziesz tęsknił za tym, kto wyganiał cię z łóżka. Zadzwonił telefon. Emory puściła kota. by podejść do automatycznej sekretarki. Modliła się. by to był Nick. choć nie miała zamiaru podnieść słuchawki. Witaj, Emory, tu Nolan Babcock powitał ją głęboki, męski głos. Wróciłem z Europy i chętnie dokończę naszą rozmowę na temat kolekcji pani 119 Newland. Może zadzwoni pani do galerii w tym tygodniu? Czekam z niecierpliwością. Do usłyszenia... Po krótkiej pauzie dodał: Mam nadzieję, że spodobały się pani kwiaty. %7łółte tulipany pasują do pani. Naprawdę. Emory z wrażenia dostała gęsiej skórki. Ostatnie przeżycia odsunęły sprawę Babcocka na dalszy plan. Zrozumiała, że teraz ona pierwsza musi odezwać się do Nicka. Ale miała świetny pretekst. Nie dzwoniła, by przemyślał jeszcze raz swą decyzję. Musiało dojść do kolejnego spotkania z Babcockiem. Po raz ostatni spotka się też z Nickiem. Im szybciej zakończą tę sprawę, tym lepiej. Szybko wykręciła numer Nicka w komendzie. Odezwał się już po pierwszym sygnale. Fiore, słucham. Nick, to ja. Emory powiedziała szybko. Właśnie zadzwonił do mnie Babcock. Miałam się skontaktować z tobą natychmiast, co też czynię dodała, by nie myślał, że dzwoni do niego z własnej inicjatywy. Tak odpowiedział z lekkim roztargnieniem. Rozmawiałaś z nim? Nie. Zostawił wiadomość automatycznej sekretarce jakieś dziesięć minut temu. Powiedział, że mam zatelefonować do niego do galerii. Czy wspominał o obrazie? Niezupełnie... Co to znaczy? Nie wspomniał o nim wprost, ale zapytał, czy dostałam kwiaty. Och, ponownie te kwiaty. Nick wydawał się zmęczony i poirytowany. Szkoda, że nie możemy go posadzić za przesyłanie bukietów. Czy możesz wpaść 120 do komendy jeszcze dzisiaj? Mogę wpaść przed drugą. I co dalej? Chcę, żebyś zatelefonowała do niego ode mnie, byśmy nagrali rozmowę. Możesz podziękować mu za kwiaty i spróbować wyciągnąć coś od niego na temat obrazu. Dasz sobie radę? Chyba tak powiedziała z wahaniem. Czy będziesz przysłuchiwał się rozmowie? Nie. Mam oficera do pomocy, Marcy Dooley. Może pamiętasz ją z pikniku? Wysoka, rudowłosa? Jasne, że pamiętam. To ona wybiła piłkę, przez którą wylądowałam w... Zgadza się przerwał jej Nick. Wyglądało na to, że jak najszybciej chce zakończyć tę rozmowę. Gdy przyjdziesz, zapytaj o nią. Będzie wiedziała, co robić. Dobrze, w porządku. Załatwione odpowiedziała spokojnie, choć oczy miała pełne łez. Nawet nie chciał się z nią zobaczyć. Czy to znaczy, że nie prowadzisz już tej sprawy? Nie posunąłbym się tak daleko. Ale nie jest to jedyna sprawa, nad którą pracuję, na Boga. Zadałam ci proste pytanie. Nie musisz od razu tak na mnie wrzeszczeć. Nie wrzeszczę, lecz ci odpowiadam wyrecytował z przesadnym opanowaniem. Dzięki za rozmowę, panie inspektorze. Jak zwykle miło mi było pogawędzić z tobą rzekła, z wściekłością odkładając słuchawkę. Punktualnie o drugiej. pojawiła się w komendzie wraz z kartonem rzeczy Nicka. Marcy Dooley przywitała jak starą znajomą. Emory lubiła ją i cieszyła się, że to ona pomagać jej będzie w sprawie Babcocka. 121 Marcy zaprowadziła ją do pokoju, gdzie wszystko było już gotowe do rozmowy. Marcy i dla siebie przygotowała słuchawki, by w każdej chwili móc udzielić Emory odpowiednich wskazówek. Mimo to Emory była zdenerwowana, wykręcając numer Babcocka. Rozmowa jednak poszła jak z płatka. Zapytała go o festiwal w Mediolanie i kolejne etapy podróży po Europie. Sprawa obrazu wypłynęła ponownie, gdy Emory zaczęła dziękować mu za kwiaty. Wszystko szło zgodnie z planem Nicka. Doszły mnie słuchy, że sprawa, o której wspominaliśmy, jest do załatwienia. Oczywiście, o ile znajdzie się odpowiedni kupiec powiedział w końcu. Sądzi pan, że to pani Newland mogłaby nim być? zapytała bez ogródek. To bardzo możliwe... odpowiedział wolno. O ile jest przygotowana na podjęcie zobowiązania wymaganego przy tego rodzaju specjalnych umowach. Marcy nabazgrała na kartce ile?" i podała Emory. Ta kiwnęła głową porozumiewawczo. Jak duże ma być to zobowiązanie? zapytała. Nadeszło już kilka ofert, ale nie na tyle poważnych, by były godne zainteresowania. Obraz nie opuści swego obecnego miejsca za mniej niż osiem milionów. To za wysoka cena odpowiedziała grzecznie. Nie damy panu więcej niż trzy. Działała jak we śnie. Nie potrafiła uwierzyć, że targuje się ze złodziejem. Kontroferta była dla niej rzeczą automatyczną. Marcy uśmiechem zaaprobowała jej odpowiedz. Obawiam się, że ta rozmowa może zakończyć się wcześniej, niż przypuszczałem. Sądziłem, że zainteresowanie pani Newland jest poważne. Ależ jest. I chciałaby wynegocjować uczciwe warunki. Emory miała 122 nadzieję, że Babcock nie odwiesi słuchawki. Uczciwe warunki? W porządku... Co powiedziałaby pani na pięć i pół miliona? Czy to wystarczająco uczciwa oferta? Spojrzała na Marcy. Ta kiwnęła głową na znak zgody. Sądzę, że ta suma znajdzie aprobatę u pani Newland. Następnie, zgodnie z instrukcjami, zaczęła naciskać Babcocka w sprawie dostawy. Chciałybyśmy, by przesyłkę dostarczono przed piątkiem do mego mieszkania. Przed piątkiem? Do pani mieszkania? To niemożliwe. Czemu? Minie kilka dni, zanim wydostaniemy to... z magazynu. I nie będzie dostawy do pani mieszkania. To w ogóle nie wchodzi w grę. Zadzwonię jutro lub pojutrze i podam swój plan. W porządku? Emory spojrzała na Marcy. Zmuś go, by umówił się konkretnie odczytała z jej notesu. Nie zgadzam się. Muszę wiedzieć to teraz. Obraz musi być dostarczony w czasie weekendu. W przeciwnym razie umowa zostanie zerwana. Babcock milczał przez dłuższą, pełną napięcia chwilę. Zgadzam się na piątek, ale pani mieszkanie nie wchodzi w grę. To gdzie? W piątek w południe kierowca zawiezie panią tam, gdzie trzeba. Tylko panią podkreślił. Prosiłbym o pozostawienie pani przygłupiego asystenta w domu, jeśli nie ma pani nic przeciwko temu. Marcy napisała, by spróbowała wybadać, dokąd ją zabierze. Gdzie się spotkamy? Pani Newland chciałaby wiedzieć... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|