,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
woreczek i z żalem mi go oddaÅ‚. ZnalazÅ‚em w nim dukata i medalik NajÅ›wiÄ™tszej Panny Czarnej z Chartres, który ucaÅ‚owaÅ‚em ze Å‚zami rozczulenia i skruchy. Tymczasem braciszek ze wszystkich kieszeni wyciÄ…-gaÅ‚ paczki obrazków kolorowych i modlitw ozdobionych pospolitymi winietami i wybrawszy z nich dwie czy trzy ofiarowaÅ‚ mi je, jako nade wszystko użyteczne i skuteczne, jego zdaniem, dla pielgrzymów, podróżnych i wszelkich osób wiodÄ…cych życie tuÅ‚acze. SÄ… one poÅ›wiÄ™cane rzekÅ‚ i pomagajÄ… przeciw Å›mierci i chorobie tak przez odmawianie, jak i przez dotkniÄ™cie lub przyÅ‚ożenie do ciaÅ‚a. DajÄ™ ci je, panie Jakubie, dla miÅ‚oÅ›ci Boskiej; pamiÄ™taj dać mi jaÅ‚mużnÄ™ i nie zapomnij, że żebrzÄ™ w imiÄ™ Å›wiÄ™tego Franciszka; bÄ™dzie on opiekowaÅ‚ siÄ™ tobÄ… niechybnie, jeżeli wspomożesz mnie oto, jego najniegodniejszego syna. Gdy to mówiÅ‚, w sÅ‚abym Å›wietle zmierzchu ujrzaÅ‚em wyjeżdżajÄ…cy z bramy oberży pod »Czerwonym Koniem« czterokonny ekwipaż; woznica trzaskaÅ‚ z bicza, konie biÅ‚y kopytami o bruk, powóz skrÄ™ciÅ‚ na szosÄ™ i zatrzymaÅ‚ siÄ™ tuż przed drzewem, pod którym siedziaÅ‚ brat AnioÅ‚. PrzyjrzaÅ‚em siÄ™ bliżej temu pojazdowi, byÅ‚ to duży powóz o czterech siedzeniach, z oddzielnym maÅ‚ym przedziaÅ‚em na przodzie. PrzyglÄ…daÅ‚em siÄ™ tak minutÄ™ lub dwie, gdy ujrzaÅ‚em pana d'Anquetil: wchodziÅ‚ na wzgórek, z nim Jahela w kornecie na gÅ‚owie i z paczkami pod pÅ‚aszczem, a za nimi ksiÄ…dz Coignard, obarczony kilku ksiÄ™gami owiniÄ™tymi w jakÄ…Å› starÄ… tezÄ™ doktorskÄ…. Na ich widok pocztylioni opuÅ›cili oba stopnie i piÄ™kna moja kochanka, unoszÄ…c z obu stron sutÄ… spódnicÄ™, gramoliÅ‚a siÄ™ do maÅ‚ego przedziaÅ‚u, podpierana z doÅ‚u przez pana d'Anquetil. Na ten widok rzuciÅ‚em siÄ™ i krzyknÄ…Å‚em: Stójcie! Stój! Jahelo! Ale uwodziciel tym usilniej wpychaÅ‚ do przedziaÅ‚u niewiernÄ…, której wdziÄ™czna, krÄ…gÅ‚a postać wkrótce zniknęła zupeÅ‚nie. Po czym gotujÄ…c siÄ™ iść za niÄ… i stojÄ…c jednÄ… nogÄ… na stopniu, spojrzaÅ‚ na mnie zdziwionym wzrokiem. Ach, panie Rożenku, chcesz wiÄ™c zabrać mi wszystkie moje kochanki: KasiÄ™, JahelÄ™?! Czy to zakÅ‚ad? Nie sÅ‚uchaÅ‚em go i dalej wzywaÅ‚em JahelÄ™, gdy tymczasem brat AnioÅ‚, podniósÅ‚szy siÄ™ spod drzewa, staÅ‚ przy drzwiczkach i ofiarowywaÅ‚ panu d'Anquetil obrazki Å›wiÄ™tego Rocha, modlitwÄ™ do odmawiania podczas kucia koni, modlitwÄ™ przeciw ospie i żaÅ‚osnym gÅ‚osem bÅ‚agaÅ‚ o jaÅ‚mużnÄ™. ByÅ‚bym tak staÅ‚ noc caÅ‚Ä… woÅ‚ajÄ…c Jaheli, gdyby mój drogi mistrz nie byÅ‚ pociÄ…gnÄ…Å‚ mnie i wepchnÄ…Å‚ do wielkiego pudÅ‚a powozu, do którego i sam wszedÅ‚ za mnÄ…. Zostawmy ich w maÅ‚ym przedziale i jedzmy obaj razem w tym przestronnym pudle. SzukaÅ‚em ciÄ™ wszÄ™dzie, Rożenku, i nie chcÄ™ ukrywać bylibyÅ›my pojechali bez ciebie, gdybym ciÄ™ nie byÅ‚ ujrzaÅ‚ pod tym drzewem razem z kapucynem. Nie mogliÅ›my zwlekać dÅ‚użej. Pan de la Guéritaude kazaÅ‚ nas usilnie poszukiwać, a ma on rozlegÅ‚e stosunki osobiste pożycza przecie pieniÄ…dze królowi. Powóz już ruszyÅ‚, a brat AnioÅ‚ jeszcze szedÅ‚ za nim żebrzÄ…c, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™ po jakiÅ› datek. RzuciÅ‚em siÄ™ na siedzenie powozu. Niestety! ZapewniaÅ‚eÅ› mnie ksiÄ…dz przecie, że Jahela zamkniÄ™ta jest na potrójne spusty. Synu odrzekÅ‚ mój drogi mistrz nie trzeba byÅ‚o zbytnio ufać temu. DziewczÄ™ta niewiele sobie robiÄ… z zazdroÅ›ników i ich kłódek: gdy drzwi zamkniÄ™te, skaczÄ… przez okno. Nie masz pojÄ™cia, Rożenku, dziecko moje, o przebiegÅ‚oÅ›ci kobiet. Starożytni przytaczajÄ… nam przykÅ‚ady zdumiewajÄ…ce i znajdziesz ich dużo w dziele Apuleiusa, gdzie niby sól rozsiane sÄ… w opowieÅ›ci o metamorfozach. Ale najwidomiej okazuje siÄ™ ta przebiegÅ‚ość w baÅ›ni arabskiej, którÄ… pan Galland daÅ‚ poznać Europie i którÄ… ci przytoczÄ™. Schahriar, suÅ‚tan Taritarii, i brat jego, Schahzenan, przechadzajÄ…c siÄ™ pewnego dnia nad brzegiem morza, ujrzeli nagle unoszÄ…cy siÄ™ nad wodami czarny sÅ‚up, który zmierzaÅ‚ ku wybrzeżu. Poznali, że jest to duch najokrutniejszego gatunku: miaÅ‚ on ksztaÅ‚t olbrzyma, a na gÅ‚owie niósÅ‚ szklanÄ… skrzyniÄ™ na cztery żelazne zamki zamkniÄ™tÄ…. Ten widok zdjÄ…Å‚ ich takim strachem, że pobiegli ukryć siÄ™ w gaÅ‚Ä™ziach na pobliskim drzewie. Tymczasem duch wstÄ…piÅ‚ na wybrzeże i postawiÅ‚ skrzyniÄ™ u stóp drzewa, na którym byli obaj książęta, po czym poÅ‚ożywszy siÄ™ usnÄ…Å‚ niebawem. Nogi jego dochodziÅ‚y do morza, a tchnienie poruszaÅ‚o ziemiÄ™ i niebo. Gdy tak straszliwie spoczywaÅ‚, wieko skrzyni podniosÅ‚o siÄ™ i wyszÅ‚a z niej niewiasta majestatycznego wzrostu i skoÅ„czonej piÄ™knoÅ›ci. PodniosÅ‚a gÅ‚owÄ™... W tym miejscu przerwaÅ‚em to opowiadanie, którego zaledwie sÅ‚uchaÅ‚em. Ach, księże zawoÅ‚aÅ‚em o czymże mówiÄ… teraz Jahela i pan d'Anquetil, sami w swym przedziale? Nie wiem rzekÅ‚ mój drogi mistrz to jest ich sprawa, a nie nasza. KoÅ„czmy raczej tÄ™ przedowcipnÄ… bajkÄ™ arabskÄ…. PrzerwaÅ‚eÅ› mi niebacznie, Rożenku, w chwili gdy dama ta podniósÅ‚szy gÅ‚owÄ™ spostrzegÅ‚a na drzewach ukrytych w gaÅ‚Ä™ziach książąt. Znakami przyzywaÅ‚a ich; dostrzegÅ‚a, że siÄ™ wahajÄ…: chcÄ…c wprawdzie usÅ‚uchać wezwania tak piÄ™knej osoby, lÄ™kali siÄ™ jednak zbliżyć do tak strasznego olbrzyma, wiec cichym gÅ‚osem, lecz żywo zawoÅ‚aÅ‚a: »Zejdzcie natychmiast, gdyż inaczej obudzÄ™ olbrzyma.« Po jej zdecydowanym i rozkazujÄ…cym tonie zrozumieli, że nie byÅ‚o to czczÄ… grozbÄ… i że najpewniejszÄ… a zarazem najprzyjemniejszÄ… rzeczÄ… jest zejść, co też uczynili z wielkÄ… ostrożnoÅ›ciÄ…, by nie obudzić demona. Gdy już byli na dole, pani owa wzięła ich obu za rÄ™ce i oddaliÅ‚a siÄ™ tro-chÄ™ z nimi pomiÄ™dzy drzewa, gdzie wyraznie dala im do zrozumienia, że gotowa jest oddać siÄ™ natychmiast jednemu i drugiemu. ChÄ™tnie zgodzili siÄ™ zadowolić tÄ™ fantazjÄ™, a że byli ludzmi odważnymi, nawet obawa nie bardzo zepsuÅ‚a im rozkosz. Uzyskawszy od nich, czego pragnęła, i zauważywszy, że każdy z nich ma pierÅ›cieÅ„ na palcu, zażądaÅ‚a od nich tych pierÅ›cieni, po czym wracajÄ…c do swej skrzyni wyciÄ…gnęła z niej caÅ‚y różaniec obrÄ…czek, który pokazaÅ‚a książętom: »Wiecie rzekÅ‚a co znaczÄ… te nawleczone pierÅ›cienie? SÄ… to pierÅ›cienie mężczyzn, którym okazaÅ‚am tÄ™ samÄ… co i wam skÅ‚onność. MiaÅ‚am ich dziewięćdziesiÄ…t osiem, które chowam jako pamiÄ…tkÄ™; zażądaÅ‚am i waszych pierÅ›cieni, dla tej samej przyczyny i zarazem, by dopeÅ‚nić ich liczbÄ™ do setki. Tak wiÄ™c dodaÅ‚a miaÅ‚am do dnia dzisiejszego stu kochanków, mimo staraÅ„ i czujnoÅ›ci tego szkaradnego olbrzyma, który nie opuszcza mnie nigdy. Zamyka mnie w szklanej skrzyni i przechowuje na dnie morza, a jednak zdradzam go, ile mi siÄ™ podoba.« Widzisz z tej mÄ…drej przypowieÅ›ci, że kobiety sÄ… równie przebiegÅ‚e na Wschodzie, gdzie sÄ… trzymane w niewoli, jak i w Europie, gdzie sÄ… wolne. Gdy która coÅ› postanowi, żaden mąż, kochanek, ojciec, wuj czy opiekun temu przeszkodzić nie potrafi; nie powinieneÅ› dziwić siÄ™, że oszukać starego Mardochaja byÅ‚o igraszkÄ… dla Jaheli, która w swym przewrotnym umyÅ›le Å‚Ä…czy zrÄ™czność naszych gamratek ze zdradliwoÅ›ciÄ… wschodniÄ…. Przypuszczam, że jest równie namiÄ™tna w rozkoszy, jak chciwa zÅ‚ota i srebra, godna rasy Oliby i Aoliby. PiÄ™kność jej cierpka i podniecajÄ…ca dziaÅ‚a nawet na mnie, chociaż wiek, poważne rozmyÅ›lania i troski burzliwego żywota znacznie przytÄ™piÅ‚y we mnie odczucie rozkoszy cielesnych. SÄ…dzÄ…c ze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|