,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własną ziemię? - spytał Arnold. - Nawet optymistycznie licząc, za najmniejszy areał, z którego udałoby mi się czerpać godziwe zyski, musiałbym zapłacić przynajmniej trzy miliony dolców. Nie poradziłbym sobie ze spłatą takiej hipoteki, inwestując jednocześnie ogromny kapitał w sprzęt, budynki gospodarcze i siłę roboczą. Starczyłoby mi z trudnością na pożyczki zaciągnięte na uprawy. - Tak więc musi pan zostać tutaj. - 119 - S R - Istnieją inne możliwości. - Na przykład Chiny? - spytała Kate. - Ktoś mówił coś o Chinach? - zaciekawił się David. - Dub podczas lunchu. Miał rację? David wyjął kasetę z magnetowidu. - Przeprowadziłem rozmowy z kilkoma osobami. Nic ponadto. - A co by się wtedy stało z Long Pond? - Jason musiałby nająć kogoś do pracy. - Byłoby to możliwe? - Oczywiście. - Odłożył kasetę na telewizor, odwrócił się i włożył ręce do kieszeni. - To zresztą i tak odległa perspektywa. Zanim Dub przejdzie na emeryturę lub umrze, Jason wygra Festiwal w Cannes albo będzie kręcił niskobudżetowe pornosy. Może nawet dojść do wniosku, że kocha farmę. - Na razie jednak cała wasza trójka musi tkwić w tym diabelskim układzie - upewnił się Arnold. - Lubię swoją pracę, a plany na przyszłość robią wszyscy. Arnold podniósł się z krzesła. - Widzieliśmy już dość, Kate. Jestem wykończony. Gotowa do wyjścia? - Zostań - poprosił David, odwracając się do Kate. - Jeśli nie masz nic przeciwko pick-upom, odwiozę cię do motelu. - To na pewno nie jest dobry pomysł... Arnold przenosił przez chwilę wzrok z Kate na Davida. - No dobrze. Zobaczymy się na śniadaniu. A dziś będę nasłuchiwał, czy wróciłaś - powiedział. - Kwoka. Arnold uśmiechnął się do Davida. - Już i tak poszedłem na ustępstwa. Proszę nie nadużywać mojej cierpliwości. - Posłuchaj, Davidzie - powiedziała szybko Kate - coś ci zaproponuję. Czy wiesz, gdzie znaleziono ciało Waneath? - Tak, na grobli. - Chciałam już od dawna zobaczyć to miejsce. Zawiez mnie tam, a potem wrócimy do motelu. Kropka. - 120 - S R - Niewiele teraz dojrzysz. - Zwieci księżyc. To wprawdzie nie pełnia, ale jest jasno. Zobaczę tyle, ile mógł dostrzec zabójca Waneath. - Dobrze, skoro chcesz. - Arnoldzie - poprosiła Kate. - Zapukaj do mnie przed śniadaniem, kiedy się obudzisz. - Wstaniesz przede mną, tak jak zwykle. W piętnaście minut pózniej Kate usiadła na ławce w starym pick-upie Davida. Ku jej zdziwieniu rozpadający się samochód sunął po drodze cichutko jak limuzyna. - Spotkałam narzeczoną Jimmy'ego Viccolli - rzekła Kate. - Myrlene? Miła dziewczyna. - Znałeś wszystkich przyjaciół Jasona? - Athena to małe miasto. Jedna podstawówka, jedna szkoła średnia. Znam nie tylko kolegów mojego syna, ale również ich rodziców. - Czy on i Waneath byli zawsze razem? - %7łartujesz? - zaśmiał się David. - Poczynając od dziesiątej klasy, zrywali z sobą przeciętnie raz na miesiąc. - Tak więc Jason miewał inne sympatie? - Tak poważnie liczyła się tylko Waneath. Inne przychodziły i odchodziły, a do niej zawsze wracał. - A ona? Widywała się z innymi chłopakami? - Umawiała się tylko z tymi, którzy coś znaczyli. Na przykład z przewodniczącym klasy, kapitanem zespołu. - Sypiała z nimi? Jak myślisz? - Nie wiem, ale chyba nie. Dlatego tak nas zdziwiła jej ciąża. Zawsze mi się wydawało, że Waneath wie, czego chce. I jest bardzo ostrożna. - Czy mogła zostać zgwałcona? - I nie powiadomić o tym policji? - Gdyby sytuacja wymknęła się Waneath spod kontroli i zgwałciłby ją ktoś, z kimś się, powiedzmy, umówiła... Czy powiadomiłaby o tym swoich rodziców? - 121 - S R - Nie, raczej nie. Zachowałaby to w tajemnicy. Miała nadzieję, że cała sprawa nie pociągnie za sobą gorszych konsekwencji. - A gdyby odkryła, że jednak jest w ciąży? - Zrobiłaby dokładnie to, co zrobiła. Usiłowałaby zmusić Jasona do ślubu. Szalałaby ze strachu. - Melba szalała ze strachu, kiedy zrozumiała, że jest z tobą w ciąży? Zmarszczył brwi i zacisnął dłonie na kierownicy. - Była raczej zdeterminowana - odparł szorstko. Jeśli jednak mają być razem, David musi jej powierzyć wszystkie sekrety. - Co by się stało, gdybyś nie chciał się z nią ożenić? - ciągnęła uparcie. David zaczerpnął powietrza, jakby się wahał. - Dobrze, pani mecenas. Dała mi jasno do zrozumienia, że gdzieś wyjedzie, urodzi dziecko i odda je do adopcji. Może teraz miałbym jakieś prawo głosu, ale wówczas wybór należał do niej. Nie mógłbym się sprzeciwić. - Tak więc mogłeś się albo z nią ożenić, albo stracić dziecko na zawsze. - W zasadzie tak. - Szantaż to kiepski początek małżeństwa. - Ona nie widziała tego w ten sposób. - A ty? Myślał chwilę. - Owszem - odparł, zaciskając pięści. - Melba uciekła się do szantażu, a ja z kolei musiałem odpokutować za swoje winy. Mogłem oczywiście bardzo łatwo ją znienawidzić i gdybym wiedział, że przyjechała do Nowego Jorku specjalnie po to, żeby nas rozdzielić, to pewnie tak by się stało. Ale zorientowałem się w sytuacji znacznie pózniej, kiedy już nie mogłem spokojnie myśleć o wyrzeczeniu się syna. Do diabła, Kate! Przez dwa lata Melba i ja byliśmy kochankami, a potem poznałem ciebie. Sądziłem, że Melba zrozumie, że wciąż łączy nas przyjazń. - %7ładna kobieta nie zrozumie miłości swojego mężczyzny do innej kobiety. My mamy wam to za złe. Przynajmniej ja miałam. Zerknął na Kate. W świetle odbitym z tablicy rozdzielczej jej oczy wydawały się nieskazitelnie niebieskie. - Mnie się tylko wydawało, że ją kocham. - 122 - S R - A po ślubie? - Oboje chcieliśmy, żeby nasze małżeństwo się udało, przynajmniej ze względu [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|