[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapewnić kobiece towarzystwo na weekend? W mieście czekało na niego wiele atrakcyjniejszych niż ona kobiet, gotowych spełnić każdą jego zachciankę, w dodatku nie musiał się z nimi spotykać w biurze i nie łączyły ich sprawy zawodowe. Zdawało jej się, że droga do biura trwa wieczność. Deszcz lał się strugami i w mieście panowały straszne korki. Najgorsza do zniesienia była cisza. Teraz, gdy byli już sami, atmosfera między nimi stała się nieznośnie napięta, ciężka od niedomówień, pożądania i pytań. Wbiurze oddali bagaże do schowka i pojechali na ostatnie piętro biurowca, gdzie znajdował się gabinet Adama. Z pozoru Lainey zachowywała się jak zwykle odsłuchała wiadomości do Adama, notując telefony w kalendarzu i zaczęła czytać mejle zgromadzone wskrzynce. Jednakwśrodku wszystko się w niej kotłowało i co chwila zamierało wniej serce. Najbardziej dręczyło ją to, że pragnie Adama. Pragnęła go tu i teraz, a praca, w którą się rzuciła, nie pomagała. Wiedziała, że powinna zadzwonić do dziadka i powiedzieć mu, że jest już w Auckland, cała i zdrowa, jednak coś ją przed tym powstrzymywało. Obawiała się, że dziadek natychmiast wyczuje, że nie wszystko jest w porządku. Poza tym, jak każdy uzależniony, dziadek nauczył się kłamać. Kiedy Lainey go zapyta, jak minął mu weekend, musi widzieć jego twarz, by wiedzieć, czy mówi prawdę. Niestety zadzwonił Ling. Nie chciała z nim rozmawiać, jednak nalegał na spotkanie dzisiaj. Spotkajmy się wieczorem. Dobrze. Nie mogę teraz rozmawiać. Do zobaczenia w klubie. Gdy odkładała słuchawkę, zobaczyła, że w progu stoi Adam. A niech to! Czyżby cokolwiek słyszał? Pochwyciła jego spojrzenie, zanim odwrócił od niej oczy. Były pochmurne i ciemne i Adam natychmiast znowu zniknął w swoim gabinecie. Nie upłynął jednak kwadrans, gdy z gabinetu dobiegł jego głos. Lainey, zechciałabyś wstąpić na chwilę do mojego gabinetu? Adam zawsze wzywał ją do gabinetu po nieobecności w biurze, kiedy tylko zdążyła zorientować się w sytuacji. Ten scenariusz wiele razy się powtarzał, a jednak tym razem Lainey miała wrażenie, jakby to było w poprzednim życiu. Teraz wszystko było inne. Czy Adam Palmer, jej szef, również tak to widział? Starała się za- chowywać jak zwykle. Zabrała ze sobą laptopa i kalendarz i weszła do gabinetu. Zazwyczaj zamykała za sobą drzwi, tym razem jednak tego nie zrobiła. Chciała mu dać do zrozumienia, że jeśli o nią chodzi, będzie wykonywać swoje służbowe obowiązki jak dawniej. Jednak nogi jej drżały, a serce biło na alarm, gdy Adam uniósł się z fotela i zamknął drzwi, a następnie podszedł do niej. Wyjął jej z rąk laptopa i notatnik i odłożył na biurko. Sekundę pózniej wziął ją w ramiona. Lainey czuła, jak napinają jej się wszystkie mięśnie i zalewa ją gorąco. Zarzuciła mu ręce na szyję. Ich urywane oddechy pomieszały się z sobą w intensywnym, namiętnym pocałunku i Lainey wydała z siebie tłumiony jęk rozkoszy. Poczuła na wargach jego język, jego ciało napierało na jej ciało. Jednak pocałunek skończył się równie szybko, jak zaczął. Adam cofnął się i Lainey zauważyła, że jego dłonie drżą. Poczuła satysfakcję, że jako kobieta tak silnie na niego działa. Chciałem to zrobić już od śniadania dzisiejszego ranka powiedział z rozbrajającym, seksownym uśmiechem. Mimo że na nią patrzył, zdawało jej się, że w jego oczach była jakaś bezwzględność. Ale to mi nie wystarczyło. Chcę więcej, Lainey. Pragnę cię. Lainey słowa uwięzły wgardle. Jej ciało dosłownie się do niego rwało. Tęskniła do jego dotyku, jego zapachu, do jego bliskości. Tęsknota za nim aż ją dławiła. Nie była w stanie powiedzieć nic rozsądnego. Milczała, unikając jego wzroku. Adam wrócił za biurko i podał jej jakiś dokument. To dla ciebie powiedział. Zajrzała i zbladła. Nie upłynęło kilka minut, a pożądanie zmieniło się w zażenowanie. To był czek. Jednak zamiast sumy uzgodnionej w zeszłym tygodniu widniała na nim kwota podwojona. Szok zmroził jej krew w żyłach. Czy on naprawdę właśnie tak ją postrzegał? Przełknęła tę gorzką pigułkę i zmusiła umysł do pracy. Musiała w końcu coś z siebie wykrztusić. Strzępki myśli latały jej po głowie i nie mogła ich skleić w żadną racjonalną całość, by wyrazić swoje oburzenie. Najwyrazniej Adam Palmer opacznie zrozumiał całą sytuację. Bardzo opacznie. Co... co to jest? Twoja wypłata, jak ustaliliśmy. Głos odmówił jej posłuszeństwa, ale rozsądek podpowiadał, by zamiast się oburzać i denerwować, najpierw sprawę wyjaśnić i dowiedzieć się, czy rzeczywiście Adam miał na myśli to, co podejrzewała. Powinna się dowiedzieć się, czy faktycznie kompletnie, totalnie się myliła co do tego, czym była ich wspólna noc. Ależ to jest dwukrotnie więcej, niż ustaliliśmy! Nie mogę tego przyjąć... Nie mogę przyjąć ani pierwszej, ani tym bardziej drugiej kwoty. Nie po... Zawiesiła głos, widząc jego wyraz twarzy. Znowu przybrał służbową minę obcego człowieka, który jedynie ma z nią załatwić interes, a tymczasem ona robi trudności. Opierał się o biurko, maksymalnie się od niej odsuwając, i założył ręce na piersiach, marszcząc brwi. Stanowił przeciwieństwo owego czułego, namiętnego kochanka, jakim się stał ostatniej nocy. Nie po czym? zapytał rzeczowo. Zdawało się, że w jego głosie nie ma ani cienia prowokacji. Nie po tym weekendzie. Właśnie ze względu na przebieg weekendu podwoiłem kwotę. Byłaś... Uśmiechnął się. �w uśmiech sprawił, że miała wrażenie, że jej serce ścina lód. Byłaś niezwykła. A ten weekend potoczył się o wiele lepiej, niż przypuszczałem. Daleko wykroczyłaś poza swoje obowiązki. Adam obszedł biurko i zasiadł w swoim skórzanym fotelu. Rozparł się niczym król na tronie. Mierzył ją wzrokiem. Oceniłem, że prezentujesz sobą owiele większą wartość, niż ustaliliśmy wcześniej, i chcę cię na wyłączność. Na wyłączność? Lainey nie wierzyła w to, co słyszy. Jeśli ona i Adam mieli być w związku, było oczywiste, że to związek na wyłączność. Nie należała do kobiet, które spotykają się z dwoma mężczyznami naraz. Powiedz Lingowi, by znalazł sobie inną osobę towarzyszącą. Nie zamierzam się tobą dzielić. Oczywiście nadal będę płacić ci pensję i za dnia [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|