, Graham Heather Za wszelką cenę 01 Za wszelką cenę 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To krzycz...
Wziął ją na ręce, zaniósł na łóżko. I już nie było
batystowej koszulki, tylko dwa nagie ciała, stęsk-
nione za sobą. Kristin szeptała coś, wzdychała,
potem pocałowała go, po czym znów szepnęła, że
jest skończonym draniem. Potem on ją pieścił,
i powtarzał:
 Krzycz... Jeśli musisz, to krzycz...
Ale potem, po wszystkim, odwróciła się plecami,
z trudem tłumiąc łzy wściekłości. Jak mogła okazać
216 Heather Graham
się tak słaba, przecież ten mężczyzna jest łotrem, on
jezdził z Quantrillem...
Następnego dnia znów go unikała, przy kolacji
była uprzejma, ale bardzo chłodna i niezadowolona,
że Cole i Matthew rozmawiali jak starzy przyjaciele,
głównie o ranczo. Shannon, naturalnie, paplała bez
przerwy, zagadując ich obu. Ale dla Shannon Cole
zawsze będzie bohaterem.
Chciała krzyknąć do brata. Matthew, on był
bushwhackerem! Ale wtedy Matthew będzie chciał
zabić Cole a. A Kristin nie widziała jeszcze nikogo,
kto strzela tak dobrze jak Cole Slater. I Mattew będzie
tym, który nie przeżyje.
Wieczorem, kiedy szli na górę, złożyło się tak, że
Matthew szedł razem z nimi. Musiała więc wejść
razem z Cole em do ich wspólnej sypialni. Matthew
osobiście zamknął za nimi drzwi. Kristin wpatrywała
się w te drzwi, czując na karku ciepły oddech Cole a.
 Nienawidzę cię.
 Trudno. Nie wierzę, że tak jest. Ale jeśli chcesz,
to... to niech już tak będzie.
Słyszała, że zaczyna się rozbierać, słyszała szelest
ubrania rzucanego niedbale na podłogę. Potem łóżko
skrzypnęło. A więc się położył. Potem skrzypnęło
jeszcze raz, kiedy podniósł się, aby zdmuchnąć lampę.
Dopiero wtedy ona też zrzuciła z siebie ubranie, też
na podłogę, i w samej koszulce wsunęła się pod
kołdrę. %7ładne z nich nie odezwało się ani słowem.
A potem, już we śnie, jej ciało nie wytrzymało
samotności. Wtuliła się w niego, przykryła jego pierś
złocistobrązowym płaszczem włosów, ich ramiona
same się splotły.
Za wszelką cenę 217
Rano, kiedy się obudziła, jej koszulka zadarta była
do pasa, piersi wysunęły się z dekoltu. Cole nie spał.
Patrzył tylko. Dawał jej szansę ucieczki. Ale jej nagie,
spragnione ciało nie miało zamiaru uciekać. Czekało
na tę pełną rozkoszy drogę do tej jednej jedynej
chwili, kiedy przed oczyma ma się blask słońca,
i księżyca, i gwiazd...
Potem znów nie wiedziała, co powiedzieć. Po
prostu wstała z łóżka, ubrała się szybko, świadoma,
że jego oczy śledzą każdy jej ruch.
 Gdzie byłeś?  spytała w końcu.
 W Richmond.
 Ale nie...
 Oczywiście, że nie. Nie byłem z Quantrillem.
Przecież widziałaś, że noszę mundur.
 Wielu z nich nosi mundury konfederatów.
 Ale ja na pewno nie byłem z Quantrillem.
Wzruszyła ramionami i z pełnym samozaparciem
usiłowała sama zapiąć guziczki na plecach. Cole wstał
z łóżka i stanął za jej plecami. Przełknęła swój protest,
i czując na plecach każdy ruch jego palców, zadała
kolejne pytanie:
 Jak długo tu zostaniesz?
 Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu.
 Tak samo jak Matthew. A dokąd jedziesz tym
razem?
 Do oddziału Malachiego.
Kłamał. Była pewna, że kłamał.
 Kristin!
Położył jej dłonie na ramionach i odwrócił ją ku
sobie.
 Kristin, oficjalnie jestem majorem kawalerii. Ale
218 Heather Graham
tak naprawdę wykonuję rozkazy generała Lee, pod-
legam tylko jemu. Wielki stary człowiek chce wie-
dzieć, co tu się dzieje.
 I cóż ty raptem jemu powiesz?
 Prawdę, rzetelną prawdę.
 Aha.
Przez długą chwilę mierzyli się wzrokiem. Oczy
Cole a przymrużone, oczy Kristin szeroko otwarte,
nie kryjące wrogości.
 Nie potrafię ci wybaczyć, Cole.
 Do diabła! A czy ja cię o to proszę?
Odwrócił się, jakby sprawa była zamknięta. Wy-
padła z sypialni jak burza, zagryzając wargi ze
złości, i potem, przez cały dzień, znów go unikała.
Przy kolacji była milcząca, słuchała tylko jednym
uchem ożywionej rozmowy. Matthew, zaniepoko-
jony, pytał, jak się czuje. Powiedziała, że doskonale,
tylko jest zmęczona. I pierwsza poszła na górę.
Ułożyła się w łóżku, zupełnie naga, i kiedy Cole
wsunął się pod kołdrę, natychmiast przytuliła się do
niego.
A potem on pomyślał, że Kristin kochała go słodko
jak nigdy dotąd, i z jakąś taką dziwną desperacją.
I tak już było co noc, dopóki nie nadszedł dzień,
kiedy odjeżdżał Matthew. I kiedy odjeżdżał Cole.
Stali obaj obok swoich koni, gotowi już wskoczyć
na siodło. Dwóch mężczyzn, których kochała. Jeden
w mundurze niebieskim, drugi w szarym. Obaj
młodzi, obaj piękni, obaj zabierali w drogę jej serce.
Stała cicha, milcząca. Shannon szlochała rozpacz-
liwie, obejmując to Matthew, to Cole a. Kristin też
objęła brata i pocałowała. Pomyślała, że teraz powin-
Za wszelką cenę 219
na pocałować męża, przecież wszyscy patrzą. I od
razu zapomniała, że patrzą. Boże, przecież jest maj,
Vicksburg padł, i tylu mężczyzn umrze. A ona
pragnęła tylko jednego. %7łeby wrócili, żeby w ogóle
nie odjeżdżali. I ten w niebieskim mundurze, i ten
w szarym.
Objęła Cole a, przywarła całym ciałem, całowała
żarliwie, dopóki nie zabrakło im tchu. Kiedy wreszcie
oderwali się od siebie, jeszcze raz spojrzeli sobie
w oczy i Cole wskoczył na konia.
Obaj mężczyzni uścisnęli sobie dłonie i jeden
ruszył na zachód, a drugi na wschód. Cole do Kansas,
Matthew w głąb Missouri.
A Shannon znów zaczęła chlipać.
 A więc pojechali  powiedziała nieswoim gło-
sem Kristin.  Chodz, Shannon, wypielimy grządki.
Okropna robota, ale przynajmniej nie będziemy roz-
pamiętywać.
 I tak będziemy o nich myśleć. O, Boże  jęczała
Shannon, a łzy znów płynęły szerokim strumieniem.
Ledwo jednak zdążyły przykucnąć koło grządek,
kiedy znów usłyszały stukot kopyt. Kristin odwróciła
się szybko, z nadzieją, że może któryś z tych, co
odjechali, zdecydował się wrócić.
Shannon krzyknęła ostrzegawczo. Ale nie był to
Zeke. Na podwórze wjeżdżał oddział żołnierzy fede-
ralnych. Na czele jechał kapitan, nosił taki sam
mundur jak Matthew.
 Kristin Slater?  krzyknął.
I był też taki młody, jak Matthew.
 Tak, to ja  powiedziała spokojnie, powstając
z kolan.
220 Heather Graham
 Przykro mi bardzo, ale z rozkazu generała Hal-
lecka mam zabrać panią i pani siostrę do aresztu.
Zatrzymujemy wszystkie kobiety, które pomagają
i wspierają Quantrilla i jego ludzi.
 Pomagają?!
Może i wszystko potoczyłoby się inaczej, może
udałoby się wyjaśnić, ale ona, zanim zdała sobie
sprawę, że wpadła w histerię, zaczęła śmiać się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl