, Lis Tomasz Co z Ta Polska 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żyć kontynuację tego, co jest, dodać do tego powiększający się deficyt, nierozwiązane
problemy kilku branż, rosnący dług publiczny oraz wyż demograficzny i mamy nie-
złą papkę. Ciężko to ludziom powiedzieć, bo nie jest im łatwo, a sformułowanie znają
z czasów PRL-u i pachnie ono nieładnie, ale  żyjemy ponad stan. Na kredyt. I wy-
starczy nic nie robić, nawet nic nie psuć, po prostu nie naprawiać gospodarki, państwa
i społeczeństwa, by za chwilę było dużo gorzej, niż jest.
320
Załóżmy, że mamy ten sam bojący się radykalnych zmian rząd albo rząd inny, ale
taki sam lub tylko trochę lepszy. Ze strachu przed skutkami społecznymi  czytaj:
przed rewoltą  nadal odkładane są reformy gospodarcze. Reforma finansów czeka,
bo bolesna. Prawdopodobny efekt to kryzys finansów państwa. Wielka dziura budżeto-
wa. Możliwy wzrost inflacji. Stan niepokoju społecznego albo gorzej. Ale może dziurę
finansową jakoś wypełnią pieniądze z Unii? Ale nie po to one są, by ratować budżet, są
po to, by szybko zrealizować niezbędne dla Polski projekty, przede wszystkim w infra-
strukturze, od nieszczęsnych autostrad zaczynając. W najbliższych dwóch, trzech latach
rozstrzygnie się, czy Polska będzie w stanie skorzystać z unijnych pieniędzy, które są do
zdobycia. Czy w ogóle będzie je umiała zdobyć. Czy sprawna będzie administracja, czy
będzie ktoś, kto pomoże ludziom i firmom pisać wnioski o unijną pomoc. Jeśli to się
uda, nasza gospodarka oraz wiele regionów, miast i wsi dostanie cenny zastrzyk gotów-
ki na realizację projektów, na które wcześniej nie było pieniędzy. Ale jeśli nie  szansa
na szybką modernizację kraju zostanie na jakiś czas, może na długo, zaprzepaszczona.
Zamiast ruszyć naprzód, nadal będziemy dreptać w miejscu albo się cofać, bo okaże się,
że do unijnego budżetu musimy w sumie dopłacać.
321
W tym czarnym scenariuszu mieściłoby się odłożenie na jakieś  pózniej cięć wy-
datków. I co wtedy? Po pierwsze, groziłoby to rozsadzeniem budżetu. Po drugie, ozna-
czałoby, że nie znajdą się pieniądze na to, na co znalezć się muszą  przede wszystkim
na edukację. Warto pamiętać, że oddłużanie górnictwa ma kosztować osiemnaście mi-
liardów złotych. To trzydzieści sześć razy więcej niż suma, którą państwo przeznaczy
w najbliższych latach na komputeryzację szkół. Górników nie można zostawić samych
sobie, ale warto mieć świadomość, że na inwestycję w przyszłość kraju wydajemy uła-
mek tego, co wydajemy na spokój społeczny. Chyba proporcje są tu jednak zachwiane.
Do kłopotów, które można wyczytać z portfela, można by dopisać inne, niestety wcale
nie z gatunku science fiction. Wyobrazmy sobie tylko, że do trudności gospodarczych
i problemów ze służbą zdrowia dochodzą kłopoty w  nadbudowie . Media, z nazwy
publiczne, nie przestają być partyjno-rządowe. Już i tak wielkie różnice między tymi,
którym się udaje, a tymi, którym idzie gorzej, jeszcze bardziej, drastycznie się powięk-
szają. Elementarna społeczna solidarność zanika. Poczucie wspólnoty nawet się nie ro-
dzi. Wszystko to byłoby efektem pogłębiającego się kryzysu przywództwa, który byłby
też zródłem innych kłopotów i wielkim problemem samym w sobie. Jeśli wszystko to
322
razem połączyć  groziłoby nam coś jeszcze: prawdopodobny pogłębiający się kryzys
moralny. Krótko mówiąc, ludzie mieliby wtedy poczucie, że jest u nas coraz gorzej, że
przegrywamy swą wielką szansę. Niektórzy, co bardziej zdeterminowani, emigrowaliby,
inni emigrowaliby wewnętrznie, dystans między obywatelem a państwem powiększał-
by się, społeczeństwo obywatelskie pozostawałoby w powijakach. A co dalej? Ludzie
mają zupełnie dość polityki, kryzys zaufania przeradza się we wstręt i do niej, i do
polityków, już niska frekwencja wyborcza jeszcze spada. Nawet jeśli demagodzy i po-
puliści nie przejmują władzy, ich wpływy rosną. Widziana w parlamencie twarz naszej
demokracji jest jeszcze brzydsza niż do tej pory. Coraz gorsze ustawy. Coraz więcej bu-
bli. Coraz więcej awanturnictwa. Kryzys demokracji pogłębia się w tym samym rytmie,
w jakim pogłębiają się kryzys gospodarki i kryzys moralny. Tracimy wyjątkową szansę.
Piszę to bez jakiegoś poczucia katastrofizmu czy histerii. Tak po prostu może być. Nie
musi. Ale może.
323
Scenariusz drugi: będzie lepiej, ale tylko trochę lepiej
Jakby to  lepiej miało wyglądać? Władzę w Polsce przejmuje ekipa sprawniejsza
niż obecna. Afery, owszem, są, to w końcu Polska, ale nie ma ich bez liku. A jak są,
to władza reaguje na nie ostro i z determinacją. Nie jest wprawdzie realizowany bardzo
odważny program reform, ale podejmowane są działania, by było lepiej. Postępuje re-
forma górnictwa i hutnictwa (można by pójść dalej, ale jest lepiej, niż mogłoby być).
Reformowane są finanse. Nie są one zupełnie uzdrowione, ale wiadomo przynajmniej,
że nie będzie katastrofy. Cięcia wydatków  można by i trzeba by pójść dalej, ale lep-
sze to niż nic. Jest trochę więcej pieniędzy na edukację. %7ładnego wielkiego programu
edukacyjnego się nie realizuje, ale jest jakiś postęp. Wykorzystujemy większość unijnej
pomocy. Nie całą, jaką moglibyśmy dostać, jednak znaczącą większość. Powoli, powo-
li, bez jakiegoś przyśpieszenia, ale budujemy społeczeństwo obywatelskie. Media pu-
bliczne nie są zupełnie publiczne, ale nie są tak polityczne, jak były. Udaje się zawrzeć
jakiś kompromis, który sprawia, że respektowane są w nich podstawowe standardy rze-
telności, obiektywizmu i bezstronności. Jakość przywództwa nie poprawia się w jakiś
324
skokowy sposób, ale jest lepsza, niż była. Nie o wiele lepsza, ale jednak. Różnice mię-
dzy ludzmi mieszkającymi w bogatszych i biedniejszych regionach Polski powiększają
się, ale nie dlatego, że biedniejsi są coraz biedniejsi. Raczej dlatego, że jest im coraz
lepiej, ale bogatsi bogacą się jeszcze szybciej. Czyli różnice może i rosną, ale maleje
liczba ludzi przekonanych, że zostali na marginesie, że jest im zle, będzie jeszcze gorzej
i w gruncie rzeczy nikogo to nie obchodzi. W Polsce nie ma nastroju smuty. Wielu wy-
jeżdża z kraju na dobre, ale nie jest to wynikająca z desperacji jakaś masowa emigracja.
Ludzie nie mają poczucia beznadziei. Jest, ot tak, raz lepiej, raz gorzej, średnio, bez na-
głych zwrotów i nagłych upadków. Mogłoby być dużo lepiej, ale mogłoby też być dużo
gorzej. Nie zmniejszamy dystansu dzielącego nas od najlepszych, ale nie powiększa
się on. Naszym piłkarzom albo siatkarzom udaje się awansować do jakichś mistrzostw
i grają w półfinale. Finał to już dla nich za daleko, ale półfinał wystarczy, by miliony
Polaków miały lepszy humor. Wszystko jest na trójkę, no może z małym plusem. Czy
tak można żyć? Pewnie. Czy nie można inaczej? Można by, gdyby udało się zrealizować
scenariusz optymistyczny.
325
Scenariusz trzeci: będzie lepiej, zdecydowanie lepiej i to
pod każdym względem
Jak by to mogło wyglądać? Władzę w Polsce obejmuje zdeterminowana ekipa refor-
matorów. Owszem, tu i ówdzie popełniają oni błędy, za to i za tamto spotyka ich słusz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl