, 05. Dni Mroku 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

polowała na nocnych wędrowców, czarnoksiężników i wszystkie inne stworzenia, które
wejdą mi w drogę. A wszystko to będzie trwać tak długo, jak skótkiem ubocznym jest
uwalnianie Sofii.
-Tak.-przyznał. Zacisnęłam zęby i próbowałam go odepchnąć, ale łowca chwycił
mnie za rękę i zatrzymał na miejscu.-Nie odchodz ode mnie.
-Ta rozmowa jest skończona.
-Nie, nie jest. Musimy coś zrobić z Sofią. Ona jest w pułapce. Jest biednym
człowiekiem, który został schwytany przez potężnego wampira. Czy to nic dla ciebie nie
znaczy?
-Nie bardzo.-powiedziałam, wzruszając ramionami.
-Cholera, Mira! Nie możemy jej zostawić. Sama nie ma żadnych szans na
ucieczkę. Dlaczego nie możesz jej pomóc? Znalby znalazłaś sposób aby pomóc
Nicolaiowi i Tristanowi.
-Pomyśl, Danaus!-krzyknęłam, wyrywając ramie z jego uchwytu.-Mam tak wiele
ryzykować, by iść jej na ratunek? Sabat potrzebuje mnie żywej. Byłam w poważnym
niebezpieczeństwie, dostając w tyłek od Jabariego i Macaire, ale oni chceli mnie żywej.
Veyron nie chce mnie żywej. Już to udowodnił. Wilkołaki i czarnoksiężnicy, próbowali
mnie zabić, w ciągu kilku nocy. Nie muszę szukać kłopotów. Mam wystarczająco dużo.
-Nie zamierzasz mi pomóc?-zapytał.
-Cholera!-wraknęłam, zaciskająć obie ręce w pięści i walcząc z pragnieniem
rozpalenia ognia.-Pozwól jej odejść Danaus. Ona nie zasługuje na ratunek.
-Jak możesz tak mówić. Ponieważ sama prosiła się o to co ma! Chciała być
zabawką Veyrona. Miałabym ryzykować szyję, by ją uratować, ponieważ nie podoba jej
się to co ma? Co jeśli my ją uratujemy, a ona spędzi szcześć miesięcy z innym nocnym
wędrowce? Pójdziesz ją znowu uwolnić, kiedy zacznie się nudzić?
-Ona jest człowiekiem w pułapce! Nie zasługuje na to by być więziona przez...
przez...
-Przez co? Potwora?-pomogłam mu.
-Tak.-syknął
-A więc dokonałeś wyboru.-skrzyżowałam ramiona na piersi, chroniąc się przed
słowami, które miały nadejść.-Wybrałeś ją, ponieważ jest człowiekiem, nie bacząc na to
co działo się pomiędzy nami.
-Co? Dlaczego to ma mieć na nas wpływ?
-Bo jeśli jakiś facet byłby w pułapce Odeli, nie obchodziłoby cię to. Ale Sofia jest
atrakcyjną, młodą i bezradną kobietą, która potrzebuje twojej pomocy, s ty nie możesz się
doczekać, by odegrać rolę białego rycerza. Dlatego że nie potrafisz zaakceprować bycia z
nocnym wędrowcem i wolałbyś być z normalnym człowiekiem.
-To jest... To jest śmieszne!
-Nie jest! Bycie ze mną przeraża cię, bo wiesz że w głębi duszy jesteś bardziej
podobny do mnie, ale boisz się to przyznać.
Danaus pokręcił głową, robiąc krok do tyłu.-Nie będę teraz o tym dyskutował.
Chcę twojej pomocy, przy uwalnianiu Sofii.
-A także chcesz bym wzieła ją z nami do Savannah i służyła jako jej osobista
opiekunka.-jęknęłam.-Nie mogę tego zrobić.
-Dlaczego? Nie miałaś wątpliwości, biorąc odpowiedzialność za Tristana i
Nicolaia.
-Bo nie będę ryzykować życia dla kobiety która ci się podoba, dopóki mi na tobie
zależy!-krzyknęłam, zaciskając ręce.-Mam dość. Jeśli chcesz wolności Sofii, walcz o nią
z Veyronem. Jutro wyjeżdżam do Wenecji.
Obracając się na pięcie, żwawo ruszyłam w kierunku mostu, zostawiając Danausa
z tyłu. Guz rósł w moim gardle i czułam jakby ktoś zrobił mi ogromną dziurę w piersi,
większą niż ta, która goiła się na moim brzuchu. Chciałam Danausa dla siebie, ale
wiedziałam że w głębi duszy on tego nie chce, a to rozdzierało mnie wewnętrznie.
Brutalnie starłam łzy, zbierające się w kącikach moich oczu. Przeszłam przez
most, wracając do Budy, gdzie złapałam dwójkę młodych ludzi, którzy nawinęli mi się na
drogę i pożywiłam się. Nie byłam w nastroju na polowanie, ale musiałam zastąpić
utraconą krew, zwłaszcza że jutro wracałam do Wenecji. Nie wiedziałam, jaki Wielki
Plan ma dla mnie Macaire, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło. Zostałam wysłana do
Budapesztu, aby pozbyć się naturi i nic więcej. Naturi nie było więc nadszedł czas, na
powrót do domu.
W hotelu wywiesilam karteczkę "Nie Przeszkadzać" i poczłapałam do pokoju z
dużym oknem, i spojrzałam na miasto. Zostało jeszcze kilka godzin do świtu, a ja
zostałam uwięziona w Budapeszcie. Valerio będzie musiał pożywić się i leczyć przez
kilka następnych nocy, zanim będzie w jakiś sposób użyteczny. Stefan musi pozostać u
jego boku, co najmniej jedną noc, pomagając w polowaniach i służąc ochroną. Tego
ranka nie będę mogła przenieść się do Wiednia. I podejrzewałam że tym razem Danaus
nie wróci do pokoju. Dałam mu wybór.-Sofia, albo ja... a on miał zamiar wybrać
człowieka.
Opierając głowę na szybie, zamknęłam oczy i starałam się jakoś uporządkować
myśli. Danaus był zdeterminnowany by uwolnić Sofię, i najprawdopodobniej zostawi
mnie, bym sama poradziła sobie z Veyronem, gdyż łowca będzie musiał się skupić, by
wywieść swojego małego zwierzaczka w bezpieczne miejsce, z dala od Budapesztu. Po
ostatnim spotkaniu z Rowe, wolałam uniknąć spotkania z Veyronem i jego sługusami.
Cała ta sprawa uderzyła mi do głowy. Tutejsza struktura władzy była niepodobna
do żadej innej. Nocni wędrowcy nie pogrywali dobrze z innymi potężnymi stworzeniami.
Po prostu to nie było w naszej naturze. A co gorsza, w Budapeszcie nie było tylko jednej
potężnej istoty. Były cztery.
Dokładnie jak w sabacie. Przeklnęłam i ruszyłam do biurka pod ścianą, spychając
z niego troche gruzu z wcześniejszej walki. Pokój wciąż był zniszczony i wzdrygnełam
się na myśl, co musiał powiedzieć lub zrobić Danaus, by uspokoić kierowników hotelu.
To nie był pierwszy raz, kiedy mój hotelowy pokój został zniszczony w ciągu dnia. Takie
incydenty były zazwyczaj regulowane dużą ilością pieniędzy.
Chwyciłam kawałek czystego papieru. Napisałam na niej imię Veyrona i
okrążyłam je. Obok niego napisałm imiona Ferko i Clarian i zrobiłam to samo co z
poprzednim imieniem. Niechętnie, wpisałam też imię Odeli. Moje przeżycia z nią nie
były zbytnio imponujące, ale według Ferko, to ona rozkazała uśmiercić Michelle, co
czyniło ją pewnego rodzaju, potężnym graczem.
Przegryzłam dolną wargę, oglądając cztery imiona, a ciasny węzeł zawiązał się w
moim brzuchu. Zdaje się że utworzyli w Budapeszcie swój własny sabat. Stworzyli
potężną władzę, z jaką nie miałam jeszcze do czynienia.
Ale problem był taki, że tutaj odkryłam cztery panujące istoty, co zawsze dawało
możliwość impasu. W przeciwieństwie do sabatu, który miał pięciu członków.
Przeczuwałam że kogoś pomineliśmy. Mógł być tylko jeden alfa sfory wilkołaków, więc
nie było większych szans na to, że tym kimś był wilkołak. Zwłaszcza że większość z nich
zabiliśmy, a nie było nikogo, choćby w połowie tak silnego jak Ferko. Bardzo
prawdopodobne jest to, że chodzi o innego czarnoksiężnika. Valerio powiedział że
Clarion znany jest z tego że z kimś współpracuje, i możliwe że ten czarnoksiężnik żyje w
tle innych członków partii rządzącej Veyrona. Gdybym chciała ochronić Danausa i jego
nową przyjaciółkę przed Veyronem, musiałabym zniszczyć wszystkich członków tej
grupki. Nie miałam szans by iść łeb w łeb z jednym, a co dopiero dwójką czarodzieji.
-Gdybyś tylko wykorzystała pół bori, bez problemu mogłabyś zabić tego
irytującego naturi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl