, Bellamy Olivier Argerich Martha_ Dziecko i czary 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wspólnoty. Podnosząc słuchawkę, instynktownie wiedział,
czy ma przekazać ją Marcie, czy nie, w zależności od jej
humoru.
Dla dzieci było to wymarzone życie. Pozbawione jakichkolwiek zakazów. O każdej porze dnia w
domu pojawiali
się niezwykli goście. Pewnego wieczoru przyszedł pianista
Nicolas Economou i z okazji urodzin Annie grał wariacje
na temat piosenek Beatlesów. Tydzień pózniej wiolonczelista Mischa Maisky całą noc ćwiczył z
Marthą Arpeggione
Schuberta czy Sonatę A-dur Francka, a Stephanie łaskotała matkę w stopy, po czym usnęła pod
fortepianem. Gdy
Martha ruszała w podróż, by zagrać Koncert G-dur Ravela
w Bostonie czy / Koncert Liszta w Monachium, Stephanie,
która nie miała ochoty opuszczać domu albo nie chciała, by
matka wyjechała, chowała jej paszport. Czasem to Martha
mówiła: "Jeśli Stephanie ze mną nie pojedzie, zostaję".
Była głęboko emocjonalnie związana ze swą najmłodszą
córką, ponieważ było to dziecko mężczyzny jej życia, ale
także dlatego, że pragnęła w końcu spełnić się w roli matki. "Potrzebowałam wielu prób, żeby do
tego dojść", mówi
z uśmiechem. Lyda przyszła na świat w złym momencie
i Juanita wszystko popsuła. Pózniej to Charles Dutoit i jego szalone wysiłki, by zmusić ją do grania,
zaprzepaściły
rodzące się uczucie macierzyńskie do Annie. W przypadku Stephanie Martha mogła w końcu
postępować na swój
własny sposób, próbować naprawić błędy i odzyskać stracony czas. Lecz tak bardzo starała się
właściwie postępować, że zakochała się w trzeciej córce i powstała między
nimi obsesyjna więz, tak iż Annie, a potem Lyda poczuły
się odrzucone. Mimo to trzy siostry zawsze były ze sobą
związane i dobrze się rozumiały.
Zostając matką, Martha nie chciała zmienić się w kogoś
innego. Mówiąc wprost, nie pragnęła mieć dzieci, ale przyjęła je do swego życia. Nie chciała
widzieć w nich swoich
kopii, tylko kochać je jako niezależne istoty ludzkie. Jej celem było umożliwić im rozwój w
środowisku bardzo różnorodnych osób, trochę jak w izraelskim kibucu. Martha,
sama niezdolna kierować swym życiem i karierą, nawet
nie próbowała narzucać dziewczynkom swego autorytetu. Annie, której ten brak organizacji
cokolwiek doskwierał, z pasją pogrążyła się w nauce, ponieważ szkoła była
miejscem, gdzie obowiązywały precyzyjne reguły i stały
rozkład zajęć. Martha, uradowana, że może wykorzystać
jej siłę charakteru, powierzyła Annie edukację Stephanie,
co bardziej przypominało ich dotychczasowe zabawy niż
nużące zajęcia w szkole.
"Stephanie to mój typ kobiety, a Annie jest moim typem
mężczyzny", usprawiedliwiała się żartem.
Annie zmieniała siostrze pieluszki, nauczyła ją czytać
i pisała usprawiedliwienia dla nauczycielki, gdy Martha
zabierała Stephanie ze sobą za granicę. Mała była też powiernicą matki, która rozmawiała z nią jak
z osobą dorosłą.
Kiedy Annie wracała ze szkoły z dwóją z biologii, Martha
słuchała jej jednym uchem i wołała: "Brawo!". Dziewczynka, która wolałaby usłyszeć wyrzut,
zwracała jej uwagę, że
chodzi o zły stopień. Martha nagle się zasmucała i przytulała Annie, żeby ją pocieszyć:
- Nie myśl tyle o szkole. Nie pojechałabyś ze mną do
Japonii?
Czasami Annie w nocy dzwoniła do matki, by powiadomić ją, że wróci trochę pózniej, a Martha
nawet nie wiedziała, że nie ma jej w domu. Mimo pozornego nieładu
wszystko pozostawało w zasadzie pod kontrolą, a dziewczynki były otoczone największą troską.
Pewnego dnia w domu przy ulicy Jules Crosnier zjawiła się Lyda. Miała siedemnaście lat i nie znała
swej matki.
Chcąc zdobyć jej adres, musiała przeszukać rzeczy ojca.
Martha, poruszona tym nieoczekiwanym spotkaniem, poprosiła ją o wybaczenie.
- Za co? - spytała młoda dziewczyna. - Dałaś mi
życie.
Lyda od razu zadomowiła się we wspólnocie, zafascynowana cygańskim życiem, które tak różniło
się od jej
własnej, o wiele bardziej uładzonej egzystencji. W tajemnicy przed ojcem często wracała do swojej
nowej rodziny
i czasami zostawała na noc. Lyda była bardzo zdziwiona,
że jej siostry nie grają na instrumentach. Martha nigdy nie
próbowała im tego narzucać. Stephanie szybko zostawiła
fortepian, a Annie żałowała, że nikt nie zmuszał jej do gry
na wiolonczeli. W ostrym ataku talentity matka uznała, że
jej prawdziwym powołaniem jest rysunek. Lydzie, która
dobrze grała na altówce, ojciec powiedział:
- Twoi rodzice są muzykami, powinnaś zrozumieć ten
język. Nie ustąpię, póki nie będziesz w stanie zagrać partii
214
drugich skrzypiec w kwartecie.
Kiedy po nauce gry na skrzypcach wybrała altówkę, ojciec zawołał:
- Doskonale! W kwintetach Mozarta będziesz mogła
zagrać cztery różne części.
Lyda spędziła kilka dni w Paryżu, by poznać swoją
babcię. Juanita uznała, że ma prezencję aktorki i postanowiła przedstawić ją producentom
filmowym. A kiedy
Lyda oświadczyła, że kino wcale jej nie pociąga, wpadła
w złość:
- Za kogo ty się uważasz, za królową Saby?
Dla Juanity największą obelgą było, kiedy ktoś jej nie
potrzebował.
Martha uważała, że życie w Genewie jest bardzo nudne i niezbyt ekscytujące, nawet jeśli wiązały ją
z tym miastem radosne wspomnienia. Przeżyła tu niezliczoną ilość
przeprowadzek: ulica du Chene, ulica Toepffer, rezydencja
Atlantique, bulwar des Philosophes, ulica Jules Crosnier,
ulica Theodore Weber, aleja des Vergys... Jej córki dobrze
się tu czuły, i to było pozytywne. Gdy chodzi o nią jako artystkę, Martha uważała, że miejsce, w
którym się mieszka,
nie ma wielkiego znaczenia. Najważniejsze, by mieć wokół
siebie przyjaciół i snuć wspólne plany. Nadal ubierała się
jak nastolatka, w zasadzie w byle co, dżinsy oraz hinduskie
koszule, i nade wszystko nie chciała uchodzić za "damę".
Mięła sukienki kupowane z przeceny, a ich prasowanie
uważała za absurd. Do pierścionków odnosiła się ze wzgardą, a cenna biżuteria wydawała jej się
nieprzyzwoita.
W 1982 roku Martha Argerich zagrała swoje ostatnie solowe recitale w Szwajcarii i we Włoszech.
Na ich programy
składały się dzieła, które towarzyszyły jej od dawna, Toccata
c-moll Bacha, Gaspard de la Nuit Ravela, oczywiście utwory
grane na konkursie chopinowskim oraz nowości w jej repertuarze: Kreisleriana Schumanna czy VII
Sonata Prokofiewa.
Próbowała obejść jakoś strach, że oto musi wyjść sama na
scenę, tworząc programy mieszane, w których wykonywała dwa utwory solo, a drugą połowę
koncertu grała z Nelsonem Freire i Mischą Maisky'm. Ale jej przyjaciele nie zawsze
byli do dyspozycji. 22 kwietnia 1983 roku nagrała w Monachium (to najwyrazniej jej miasto
pożegnań) ostatnią solową płytę w swej karierze, na której znalazły się Kreisleriana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl