,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to samo, ale ja nie chciałem o tym myśleć, więc przełączyłem się na kanał z Eleanor. - Gdzie chcesz, żebym cię pocałowała? - zapytała. Rano znów poczułem zapach kawy Frank znalazł na skraju naszego ogródka trochę borówek, które wykorzystał do naleśników. - Szkoda, że nie mamy syropu klonowego - powiedział. Na farmie dziadków każdego roku w marcu nacinali drzewa i gotowali soki, by uzyskać syrop klonowy. Z części wytwarzali też krem klonowy, którym smarowali ciasteczka. - Będę ciężko pracował, gdy już dotrzemy do Kanady - powiedział. - Chcę, żebyś miała wszystko. Piękną kuchnię. Werandę. Wielkie łóżko i okno wychodzące na zielone wzgórza. W następnym roku założę ogródek. - Ty i ja, przyjacielu - zwrócił się do mnie - będziemy mogli porządnie poćwiczyć grę w baseball. Przyjdzie wiosna, a ty będziesz już tak dobry, że bez trudu złapiesz nawet pocisk. W filmach zwykle są takie sceny, które mają pokazać moment zakochania się w sobie dwojga ludzi. Butch Cassidy i Sundance Kid mogą być tego przykładem, ale jest także wiele innych filmów. Zamiast pokazywać i opisywać wszystko ze szczegółami, puszczają jakąś romantyczną piosenkę, w tle której dwoje ludzi spędza ze sobą czas: jeżdżą na rowerze, biegają po łące, trzymając się za ręce, jedzą lody lub jeżdżą na karuzeli. Siedzą w restauracji, a on karmi ją spaghetti. Siedzą w łodzi, która się przewraca, ale gdy się wynurzają, ich twarze są roześmiane. Nikt nie tonie. Wszystko jest w najlepszym porządku, a nawet jeśli coś pójdzie nie tak, jak choćby z łodzią, to także w tej sytuacji jest coś idealnego. Tamtego dnia można by zrobić taki filmik o nas, tyle że zamiast dwojga zakochanych, byłyby trzy osoby, które stają się rodziną. Staromodne, ale prawdziwe, zaczynając od naleśników i od tego momentu rozwijając historię. Gdy umyliśmy naczynia, Frank i ja porzucaliśmy trochę piłką baseballową. Frank przyznał, że idzie mi coraz lepiej, co w istocie było prawdą. Pózniej pojawiła się matka i wszyscy razem umyliśmy samochód. Gdy już kończyliśmy, matka nagle skierowała strumień wody w naszą stronę i kompletnie nas przemoczyła, ale z powodu upału czuliśmy się z tym bardzo dobrze. Po chwili Frank wziął wąż i oblał matkę. Była tak przemoczona, że musiała iść się przebrać. Powiedziała, byśmy weszli do domu i poczekali na dole, a ona zrobi dla nas pokaz mody. Tak naprawdę pokaz był dla Franka, ale mnie też bardzo się to podobało - sposób, w jaki poruszała się po pokoju w kolejnych kreacjach, niczym modelka na wybiegu lub dziewczyny podczas konkursu Miss America. Wiele z ubrań, które miała na sobie podczas tego pokazu, widziałem po raz pierwszy, być może dlatego, że wcześniej nie miała okazji ich założyć. Frank był zachwycony. Ja też, choć pewnie w nieco inny sposób. Była piękna, a ja byłem z niej dumny Cieszyłem się, że jest przy tym taka szczęśliwa. Nie tylko dlatego, że chciałem, by była szczęśliwa, ale także dlatego, że jej szczęście odciążało mnie trochę. Nie musiałem się martwić, w jaki sposób ją pocieszyć. Na lunch Frank znów przygotował jedną ze swych zup. Tym razem z ziemniaków i cebuli. Podał ją na zimno, co było doskonałym pomysłem w tak upalny dzień. Pózniej matka postanowiła go ostrzyc. Frank z kolei uznał, że ja też powinienem ściąć włosy, i zajął się moją czupryną. O dziwo, świetnie mu poszło. Powiedział, że w więzieniu to właśnie on wszystkich strzygł. Nie mogli mieć nożyczek w celach, ale jeden z więzniów chował je pod obluzowaną płytą chodnikową na placu apelowym. Frank nie wspominał, w jaki sposób spędził ostatnich osiemnaście lat, ale powiedział nam, że gdy jeden ze strażników znalazł nożyczki i wszyscy znów musieli chodzić do więziennego fryzjera, więzniowie z utęsknieniem wspominali stare dobre czasy, kiedy to Frank ich strzygł. Moja matka uczyła go kroków teksańskiego tańca, ale z powodu rany nogi nie szło mu najlepiej. - Jak tylko się wyleczę, Adele, zabiorę cię do miasta - powiedział. - To będzie już w Kanadzie. Było tak gorąco, że w ogóle nie byliśmy głodni, ale matka przygotowała na kolację popcorn z topionym masłem. Ułożyliśmy się na poduszkach na podłodze i oglądaliśmy film. Tootsie. - Właśnie to powinniśmy zrobić przed przekroczeniem granicy - matka zwróciła się do Franka. - Przebrać cię za kobietę. Możesz założyć jeden z moich kostiumów. Jej słowa przywróciły nas do rzeczywistości. Przez jeden dzień zachowywaliśmy się jak troje beztroskich ludzi, których największym zmartwieniem jest zapchany śmietnik, ale nagle, gdy wyobraziliśmy sobie, jak przekraczamy granicę i jedziemy do innego kraju samochodem, w którym znajduje się nasz cały dobytek, jak uciekamy od dotychczasowego życia, nie wiedząc tak naprawdę, dokąd się udajemy, zapadła głucha cisza. By przełamać milczenie, matka powiedziała: - Dustin Hoffman wygląda na całkiem ładną kobietę. - Ja jestem bardziej w typie Jessiki Lange - powiedziałem. - A ja w typie Adele - dodał Frank. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|