, Flanagan John Zwiadowcy 01 Ruiny Gorlanu 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

posuwał się do przodu z coraz większą pewnością siebie. Jakoś nie zauważył, że każdy jego
cios
Horace blokował bez najmniejszego trudu, niemal niedbale. Nawet najlepsze i najmocniejsze
uderzenia Jerome'a nie miały cienia szansy, by przebić się przez obronę Horace'a. Tak jakby
kadet drugiego roku walił w kamienny mur.
A potem Horace przestał się cofać. Zatrzymał się, sparował ostatnie uderzenie Jerome'a.
Przez
chwilę mocowali się, piersią w pierś, następnie zaś Horace ruszył do ataku. Chwycił lewą
dłonią
prawy nadgarstek Jerome'a, unieruchamiając go. Pchnął do przodu, stopy przeciwnika
ślizgały
się po miękkiej trawie. W następnej chwili Horace naparł z całej siły i jego niedawny
prześladowca runął na ziemię.
Jednak Jerome widział, co przytrafiło się Brynowi Nie miał złudzeń, poddanie się nie
wchodziło
w grę.
Dzwignął się więc czym prędzej na nogi i podjął rozpaczliwą próbę obrony przed atakiem
Horace'a. Cofał się teraz Pod gradem ciosów padających z góry, z prawej i lewej strony,
prosto i
ukośnie. Niektóre z nich zdołał sparować, ale nie był w stanie wytrzymać błyskawicznego
tempa, jakie narzucił Horace. Uderzenia padały na jego golenie, ramiona i łokcie; prawie
każde
dosięgało celu Horace najwyrazniej starał się trafiać w miejsca bardziej kościste, by sprawić
jak
największy ból. Od czasu do czasu wykonywał pchnięcie zaokrąglonym czubkiem miecza, by
dzgnąć Jerome'a w żebra - nie za mocno, na tyle, żeby go posiniaczyć, ale nie łamać kości.
W końcu Jerome nie miał już siły. Upuścił kij i opadł na ziemię, zasłaniając głowę
ramionami.
Tylna część jego ciała uniesiona była teraz ku górze. Horace zatrzymał się i spojrzał pytająco
na
Halta. Zwiadowca wzruszył ramionami.
- Czemu nie? - stwierdził. - W końcu taka okazja nie zdarza się codziennie.
Ale nawet on skrzywił się, gdy Horace wymierzył swemu prześladowcy potężnego kopniaka
w
tyłek. Jerome poleciał co najmniej metr do przodu i zarył twarzą w ziemię.
Halt podniósł upuszczony przez Jerome'a kij. Przyglądał mu się przez chwilę, ważąc go w
ręce.
- Kiepska broń - oznajmił. - Co im przyszło do głowy, żeby wybrać tak mierny oręż? - Rzucił
drąg Aldzie. - Rusz się - zakomenderował.
Jasnowłosy kadet, który wciąż rozmasowywał obolałą stopę, przykucnięty w trawie, popatrzył
z
niedowierzaniem na drewnianą broń. Ze zmiażdżonego nosa ciekła mu krew. Nigdy już nie
będzie taki przystojny jak dawniej - pomyślał Will.
- Ale... ale... ja jestem ranny! - zaprotestował tamten, wyprostowując się. Nie mógł uwierzyć,
że
i jemu ma przypaść w udziale hańba oraz kara.
Halt zastanowił się przez moment, spoglądając na niego, jakby dopiero teraz zwrócił Uwagę
na
ten fakt. Przez moment Alda sądził, że uda mu się.
- W rzeczy samej - przyznał zwiadowca. - W rzeczy samej - powtórzył. Sprawiał wrażenie
nieco
rozczarowanego i Alda zaczynał już wierzyć, że rycerskość Halta uchroni go przed cięgami,
jakie dopiero co zebrali obaj jego towarzysze. Jednak twarz zwiadowcy rozjaśniła się zaraz. -
Ale chwileczkę - zawołał. - Przecież Horace też jest ranny. Zgodzisz się ze mną, Willu?
Will uśmiechnął się.
- Z całą pewnością - rzekł i wszelkie nadzieje Aldy rozwiały się bez śladu.
Halt zwrócił się do Horace'a z żartobliwą troską:
- Na pewno nie jesteś zbyt ciężko ranny, żeby kontynuować ćwiczenie?
Horace uśmiechnął się, ale wyraz jego oczu pozostał ponury, bezlitosny.
- Jakoś dam sobie radę - zapewnił.
- Czyli sprawa załatwiona - ucieszył się Halt. - W takim razie kontynuujmy!
Aida wiedział już, że i dla niego nie ma ucieczki. Zwrócił się ku Horace'owi. Rozpoczął się
ostatni pojedynek.
Ze wszystkich trzech osiłków Alda był najlepszym szermierzem; on przynajmniej dostarczył
Horace'owi zajęcia na kilka minut. Jednak wyczuwając przeciwnika za każdym uderzeniem i
blokiem, fintą i kontratakiem, Alda zorientował się, że trafił na lepszego od siebie. Uznał, że
jedyną
szansą będzie spróbować czegoś nieoczekiwanego.
Odskoczył do tyłu i zmienił uchwyt, łapiąc swój kij pośrodku obiema rękami, a w następnej
chwili rozpoczął serię szybkich uderzeń po łuku z lewej i prawej strony.
Przez ułamek sekundy Horace był zaskoczony i cofnął się, ale zrobił to zwinnym, kocim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl