,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
posuwał się do przodu z coraz większą pewnością siebie. Jakoś nie zauważył, że każdy jego cios Horace blokował bez najmniejszego trudu, niemal niedbale. Nawet najlepsze i najmocniejsze uderzenia Jerome'a nie miały cienia szansy, by przebić się przez obronę Horace'a. Tak jakby kadet drugiego roku walił w kamienny mur. A potem Horace przestał się cofać. Zatrzymał się, sparował ostatnie uderzenie Jerome'a. Przez chwilę mocowali się, piersią w pierś, następnie zaś Horace ruszył do ataku. Chwycił lewą dłonią prawy nadgarstek Jerome'a, unieruchamiając go. Pchnął do przodu, stopy przeciwnika ślizgały się po miękkiej trawie. W następnej chwili Horace naparł z całej siły i jego niedawny prześladowca runął na ziemię. Jednak Jerome widział, co przytrafiło się Brynowi Nie miał złudzeń, poddanie się nie wchodziło w grę. Dzwignął się więc czym prędzej na nogi i podjął rozpaczliwą próbę obrony przed atakiem Horace'a. Cofał się teraz Pod gradem ciosów padających z góry, z prawej i lewej strony, prosto i ukośnie. Niektóre z nich zdołał sparować, ale nie był w stanie wytrzymać błyskawicznego tempa, jakie narzucił Horace. Uderzenia padały na jego golenie, ramiona i łokcie; prawie każde dosięgało celu Horace najwyrazniej starał się trafiać w miejsca bardziej kościste, by sprawić jak największy ból. Od czasu do czasu wykonywał pchnięcie zaokrąglonym czubkiem miecza, by dzgnąć Jerome'a w żebra - nie za mocno, na tyle, żeby go posiniaczyć, ale nie łamać kości. W końcu Jerome nie miał już siły. Upuścił kij i opadł na ziemię, zasłaniając głowę ramionami. Tylna część jego ciała uniesiona była teraz ku górze. Horace zatrzymał się i spojrzał pytająco na Halta. Zwiadowca wzruszył ramionami. - Czemu nie? - stwierdził. - W końcu taka okazja nie zdarza się codziennie. Ale nawet on skrzywił się, gdy Horace wymierzył swemu prześladowcy potężnego kopniaka w tyłek. Jerome poleciał co najmniej metr do przodu i zarył twarzą w ziemię. Halt podniósł upuszczony przez Jerome'a kij. Przyglądał mu się przez chwilę, ważąc go w ręce. - Kiepska broń - oznajmił. - Co im przyszło do głowy, żeby wybrać tak mierny oręż? - Rzucił drąg Aldzie. - Rusz się - zakomenderował. Jasnowłosy kadet, który wciąż rozmasowywał obolałą stopę, przykucnięty w trawie, popatrzył z niedowierzaniem na drewnianą broń. Ze zmiażdżonego nosa ciekła mu krew. Nigdy już nie będzie taki przystojny jak dawniej - pomyślał Will. - Ale... ale... ja jestem ranny! - zaprotestował tamten, wyprostowując się. Nie mógł uwierzyć, że i jemu ma przypaść w udziale hańba oraz kara. Halt zastanowił się przez moment, spoglądając na niego, jakby dopiero teraz zwrócił Uwagę na ten fakt. Przez moment Alda sądził, że uda mu się. - W rzeczy samej - przyznał zwiadowca. - W rzeczy samej - powtórzył. Sprawiał wrażenie nieco rozczarowanego i Alda zaczynał już wierzyć, że rycerskość Halta uchroni go przed cięgami, jakie dopiero co zebrali obaj jego towarzysze. Jednak twarz zwiadowcy rozjaśniła się zaraz. - Ale chwileczkę - zawołał. - Przecież Horace też jest ranny. Zgodzisz się ze mną, Willu? Will uśmiechnął się. - Z całą pewnością - rzekł i wszelkie nadzieje Aldy rozwiały się bez śladu. Halt zwrócił się do Horace'a z żartobliwą troską: - Na pewno nie jesteś zbyt ciężko ranny, żeby kontynuować ćwiczenie? Horace uśmiechnął się, ale wyraz jego oczu pozostał ponury, bezlitosny. - Jakoś dam sobie radę - zapewnił. - Czyli sprawa załatwiona - ucieszył się Halt. - W takim razie kontynuujmy! Aida wiedział już, że i dla niego nie ma ucieczki. Zwrócił się ku Horace'owi. Rozpoczął się ostatni pojedynek. Ze wszystkich trzech osiłków Alda był najlepszym szermierzem; on przynajmniej dostarczył Horace'owi zajęcia na kilka minut. Jednak wyczuwając przeciwnika za każdym uderzeniem i blokiem, fintą i kontratakiem, Alda zorientował się, że trafił na lepszego od siebie. Uznał, że jedyną szansą będzie spróbować czegoś nieoczekiwanego. Odskoczył do tyłu i zmienił uchwyt, łapiąc swój kij pośrodku obiema rękami, a w następnej chwili rozpoczął serię szybkich uderzeń po łuku z lewej i prawej strony. Przez ułamek sekundy Horace był zaskoczony i cofnął się, ale zrobił to zwinnym, kocim [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|