,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przychodzić do zdrowia. W czasie mej choroby komisja śledcza, zebrawszy wszystkie szczegóły od tego, który mnie poznał, nie wielkich objaśnień odemnie wymagała, tak, że gdy stanąłem przed nią, ona dała mi zapytanie, czy to co wprzódy zeznałem, to jest: że przyszedłem konspirować przeciwko rządowi, potwierdzam lub odwołuję. Wstydząc się pokazać w ich oczach nikczemnym, i nie chcąc z obawy rózgi zapierać się i łgać jak student, z młodzieńczym zapałem że tak jest, potwierdziłem. Po zapisaniu mojego zeznania w protokół, podszedł do mnie prezes komisji, i biorąc mnie za rękę, zawołał z udziałem: Pan jesteś miody! rozpacz cię za daleko unosi, i zdaje ci się, żeś wpadł w ręce rozbójników, gdy przeciwnie rząd nasz ocenia wielkość duszy i charakteru (chociaż lepszej sprawy godne) widać żeś pan zupełnie zwątpił o sobie. Nie zapominaj, że to wszystko, co należało było zrobić związkowemu, nie szczędząc nawet życia swojego zrobiłeś, trzebaż przeto zostawić coś i dla siebie... Nie trać pan nadziei, człowiekiem jeszcze być możesz... powiedz nam tylko, jakie przywiozłeś instrukcje ? komu je powierzyłeś i kogo do związku przyjąłeś, a my ci imieniem rządu dajemy słowo, że chociaż prawo wymagając satysfakcji, karać cię będzie, ale ukarze lekko. Usłyszawszy podobne słowa, błagającym tonem zawołałem: Przez Boga żywego! uwolnijcie mnie panowie od tego!... I cóż ? jeżeli wam powiem że przyjąłem tego lub powierzyłem owemu, toć przecie trzeba dowieść, a dowieść to, czego nie było, to nowa zbrodnia. Wszakże aresztując mię, odebrano odemnie wszystkie papiery, czyż były tam jakie instrukcje? a od czasu przejechania granicy, do chwili mojego aresztowania, czyż nie wyrachowałem się prawie z każdej minuty, i czyż to nie jasno, że gdybym i rzeczywiście miał co do roboty, czyż mogłem zdążyć?... O, przestańcie mówiłem dalej rozczulony na tem oświadczeniu, którego nic nigdy nie przemieni!... Wszakże jestem w waszej mocy, możecie sobie ze mną postąpić jak. wam się podoba, ale pamiętajcie, że najmniejszy gwałt, wyrządzony mojej osobie, wam samym hańbę przyniesie. Dosyć ! dosyć! odezwał się pan prezes. Chcieliśmy się tylko przekonać, czy nie ukrywasz czego przed nami; żebyśmy cię zaś przekonali, że wiemy wszystko, przeczytaj panie sekretarzu. I pan sekretarz przeczytał mi niewiadomo czyje zeznanie ( zapewne szpiega ) o najdrobniejszych szczegółach mojego pobytu i działania w Galicji, że zaś tam nic nie było prócz prywatnych stosunków, przeto je potwierdziłem, i komisja się rozjechała, a mię odprowadzono do celi. Ze ja przyjmowałem truciznę, wydało się takim sposobem: W parę godzin po jej przyjęciu, porwały mię wymioty. Na krzyk przestraszonego Niemca, nadbiegł dozorca. Prusak nieumiejący ani jednego słowa po polsku ani po rusku, wziąwszy szklankę, pokazał na migi żandarmowi, że ja piłem. Ten zrozumiawszy, a widząc mię słabego, pobiegł po wodę, i zanim przyniósł takowa, wymioty mi ustały. Gdy zaś na drugi dzień zapytano Prusaka: dla czego on w nocy nie przeszkadzał mojemu samobójstwu, on się tłumaczył: że spiąć nie słyszał. O tem zaś, żem przyjmował truciznę, nie taił, a przeciwnie, dawał znać dozorcy. V. Dnia go stycznia roku, nie wielkie w trzy konie zaprzężone sanki, ruszyły z przed mieszkania komendanta miasta Warszawy, jenerała T., ciągnęły przez Krakowskie przedmieście, i zmierzały ku mostowi na Pragę wiodącemu. Po prawej stronie siedział młody, blady, szopami i szalami dla silnego mrozu starannie obwinięty mężczyzna. W przejezdzie przez miasto, smutne i żałosne rzucał on w koło siebie spojrzenia, cicho zaś wymawiane słowa Bajrona: Bywaj mi zdrowy kraju kochany... dowodziły, że wiedział gdzie go wywożą. Po lewej siedział oficer od żandarmerji, pan W., w uniformie, a na przodzie pocztyljon z trąbką. Mieszkańcy Warszawy zatrzymywali się i długo za nimi patrzali, kobiety łzy ocierając, palcem na niebo pokazywały, chcąc niejako tym niemym znakiem, zaszczepić iskrę nadziei przyszłej nagrody wywożonej z kraju ofierze. To było wszystko, co ziomkowie moi mogli mi ofiarować na pożegnanie. Takim sposobem wywożono mię z kraju. Lecz gdzie mię wieziono, nie wiedziałem, wyroku bowiem żadnego mi nie czytano. Opisywać szczegółowo moje ówczesne uczucia, byłoby zbytkiem, Zostawienie po za sobą biednego a kochanego kraju, zawiedzione nadzieje, plany, marzenia, żal, smutek i ściśnienie serca, wszystko tam było. Takie to w całej drodze umysłowe, torturom tylko równające się zajęcia miotając mną na przemian, robiły mię najnieszczęśliwszą moich uczuć ofiarą. Ha! zresztą com mógł tom robił pomyślałem cierpię więc z przyjemnością, bo dla ojczyzny, i gdyby nie Albina, ciągle mi przed oczyma stojąca, biedna a kochana zawsze Albina, ja czuję, że byłbym nawet może spokojnym! Ależ ona, ilem razy ją wspomniał, czułem, że mi się serce kraje i pęka z żalu, tak ją mocno kochałem. Po dwudziestucztero-dniowej podróży, w której nie było żadnego wypadku, przywieziono mię do Orenburga, zkąd po dwutygodniowym odpoczynku, pojechałem pod strażą do I. liniowego bataljonu, w mieście Uralsku konsystującego, gdzie jako prostemu żołnierzowi w szeregach rosyjskich służyć mi kazano. Pierwszym moim [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|