, Christie Agatha Dom Przestepcow 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokojówki, jadalnia była zamknięta. Gdzieś z oddali usłyszałem głos Edith de Haviland
rozmawiającej przez telefon z właścicielką sklepu rybnego. Wszedłem na schody prowadzące
na górę. Wiedziałem, że jest tam sypialnia i salon Edith, dwie dodatkowe łazienki i pokój
Laurence a Browna. W tyle znajdowało się wielkie pomieszczenie używane jako sala lekcyjna.
Zatrzymałem się pod drzwiami. Dobiegał zza nich głos nauczyciela.
Chyba zaraziłem się od Josephine jej zwyczajem podsłuchiwania pod drzwiami, bo
bezwstydnie pochyliłem się nad dziurką od klucza i słuchałem.
Była to lekcja historii na temat epoki francuskiego Dyrektoriatu.
Słuchając, aż otworzyłem oczy ze zdumienia Odkrycie, że Laurence Brown jest
wspaniałym nauczycielem, zaskoczyło mnie.
Nie wiem, dlaczego było to dla mnie taką niespodzianką. Ostatecznie Aristide Leonides
znał się na ludziach. Mimo niepozornej powierzchowności Laurence potrafił wzbudzić w
swoich uczniach entuzjazm i przemówić do ich wyobrazni. Dramat termidoriański, dekret o
wyjęciu spod prawa zwolenników Ro-bespierre'a, Barras, Fouche, Napoleon... wszystko to
było realne i żywe.
Nagle nauczyciel przerwał wykład i zadał pytanie swoim uczniom. Niewiele uzyskał od
Josephine, ale Eustace wykazywał spora wiedzę i wypowiadał się w sposób zupełnie odmienny
niż zwykle. Widać było, że jest inteligentny i ma wyczucie historyczne, które niewątpliwie
odziedziczył po ojcu.
W chwilę potem usłyszałem szuranie odsuwanych krzeseł, oddaliłem się więc nieco i
kiedy drzwi od pokoju otworzyły się, udawałem, że dopiero co przyszedłem.
Wyszli przez nie Eustace i Josephine.
- Cześć - powiedziałem.
Eustace wyglądał na zaskoczonego moim widokiem.
- Chcesz czegoś? - zapytał grzecznie.
Josephine zignorowała moją obecność i prześlizgnęła się obok mnie.
- Chciałem obejrzeć pokój lekcyjny - powiedziałem niepewnie.
- Widziałeś go już przecież. To zwyczajne miejsce. Był niegdyś pokojem dziecinnym.
Są w nim jeszcze zabawki.
Otworzył szeroko drzwi i przepuścił mnie.
Laurence Brown stał przy stole. Podniósł wzrok, zarumienił się, wymamrotał coś w
odpowiedzi na moje  dzień dobry i pośpiesznie wybiegł z pokoju.
- Przestraszyłeś go - zauważył Eustace. - Aatwo go przestraszyć.
- Lubisz Browna?
- Och! Jest w porządku. Oczywiście to błazen.
- Ale niezły nauczyciel?
- Owszem, niezły. Jest całkiem interesujący. Ma ogromną wiedzę. Przedstawia
wszystko z różnych punktów widzenia. Nigdy na przykład nie słyszałem, że Henryk VIII pisał
wiersze do Anny Boleyn, i to nie najgorsze.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o paru sprawach, takich jak polityczne podłoże
krucjat, średniowieczny stosunek do życia i zdumiewający Eustace a fakt, że Olivier Cromwell
zabronił obchodów Bożego Narodzenia. Za pogardliwym i irytującym sposobem bycia chłopca
krył się spostrzegawczy i dociekliwy umysł.
Wkrótce zrozumiałem, gdzie tkwi przyczyna jego arogancji i humorów. Choroba
oprócz ułomności fizycznych przyniosła z sobą frustrację i zahamowania, akurat wtedy, gdy
zaczynał cieszyć się życiem.
- W przyszłym semestrze powinienem być w jedenastej klasie. To okropne, że muszę
siedzieć w domu i uczyć się z takim paskudnym dzieciakiem jak Josephine.
- Ale nie uczycie się tego samego, prawda?
- Nie. Oczywiście, że ona nie uczy się zaawansowanej matematyki i łaciny. Ale nie
podoba mi się to, że muszę dzielić się swoim nauczycielem z dziewczyną!
Próbowałem ułagodzić nieco jego zranioną męską ambicję uwagą, że Josephine jest
bardzo inteligenta jak na swój wiek.
- Tak sądzisz? Ja myślę, że jest okropnie śliska. Oszalała na punkcie pracy detektywa.
Myszkuje wszędzie, podsłuchuje i zapisuje wszystko w maleńkiej czarnej księżeczce, a potem
udaje, że odkryła, nie wiadomo co. To tylko głupi dzieciak - rzekł Eustace wyniosłym tonem. -
Poza tym - dodał - dziewczyny nie mogą być dobrymi detektywami. Mówię ci. Myślę, że mama
ma rację, i im szybciej Jo znajdzie się w Szwajcarii, tym lepiej.
- Nie będziesz za nią tęsknić?
- Tęsknić? Za takim dzieciakiem? - zapytał Eustace wyniośle. - Oczywiście, że nie. Mój
Boże, ten dom jest na granicy obłędu. Mama jezdzi na okrągło do miasta, zmusza dramaturgów,
by przerabiali dla niej sztuki i robi problemy z niczego. Ojciec zamyka się z książkami i czasem
zupełnie nie słyszy, co się do niego mówi. Nie wiem, dlaczego zostałem pokarany takimi
rodzicami. Dalej wuj Roger - zawsze taki serdeczny, że aż dostaję od tego dreszczy. Clemency
jest w porządku, nie zawraca nikomu głowy, ale czasami jest trochę zbzikowana. Ciocia Edith
nie jest zła, tylko że to staruszka. Zrobiło się trochę weselej, odkąd wróciła Sophia, ale i ona
potrafi być ostra. To dziwny dom, nie sądzisz? Mam babkę-macochę, która mogłaby być moją
siostrą. To wszystko sprawia, że czuję się jak błazen.
Byłem w stanie zrozumieć jego uczucia. Pamiętałem (choć mgliście) własną
nadwrażliwość w wieku Eustace'a. Też uważałem, że moi krewni odbiegają od normalności.
- A dziadek? - zapytałem. - Kochałeś go? Twarz chłopca przybrała dziwny wyraz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl