, Kirst Hans Hellmut Kamraci 2 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to wczoraj przed południem w zajezdzie  Am Alten Postamt".
·ð ð Ale bezpoÅ›rednio potem Meiners siÄ™ wyprowadziÅ‚. Dlaczego?
·ð ð Może łóżko byÅ‚o za twarde, cena pokoju za wysoka, widok z okna zbyt brzydki. Czy ja
wiem! Wyprowadził się czy opuścił miasto?
·ð ð Mnie pan o to pyta? Czyż wyÅ›ledzenie tego nie jest paÅ„skim zadaniem?
·ð ð Czy to oznacza, że pan przedÅ‚uża swojÄ… umowÄ™ ze mnÄ…?
·ð ð OczywiÅ›cie. Moje zlecenie jest ciÄ…gle jeszcze aktualne: niech mi siÄ™ pan postara o
obecny adres Michela Mei-nersa. Jest pan w stanie mi go dostarczyć?
·ð ð Bardzo możliwe  odparÅ‚ Tantau lakonicznie.
·ð ð Doskonale. A o czym to pan z Michelem Meinersem rozmawiaÅ‚?*
·ð ð O klimacie, o zapachach hotelowych, o formularzach meldunkowych, nie pamiÄ™tam o
czym jeszcze.
·ð ð Może o przeszÅ‚oÅ›ci?
 Niewykluczone. A zaniepokoiłoby to pana?
Gisenius podniósł się, podszedł do okna i powiedział:
·ð ð Jest pan bardzo ciekawy, panie Tantau, nie uważa pan?
·ð ð Powiedzmy, lubiÄ™ być dobrze poinformowany.
·ð ð Tylko w pierwszej chwili pozwoliÅ‚em sobie nie doceniać pana.  Gisenius odwróciÅ‚ siÄ™
i spojrzał Tantauowi w oczy.  Zdaję sobie sprawę, że nie jest pan człowiekiem, z którym
można by się bawić w ciuciubabkę.
·ð ð Bardzo mnie to cieszy  powiedziaÅ‚ Tantau.
·ð ð Nie zadowala siÄ™ pan samym wypeÅ‚nieniem polecenia. Chce pan znać jeszcze kulisy
sprawy. A więc wiadomo panu prawdopodobnie, dlaczego tak mi zależy na obecnym adresie
Michela Meinersa.
·ð ð Może.
·ð ð ChciaÅ‚bym z nim porozmawiać. Nie w moim wÅ‚asnym interesie. W interesie moich
przyjaciół. Trzeba wyjaśnić pewien fragment przeszłości i uporać się z nim. Musi to być
zrobione z całą szczerością. Michel Meiners powinien wiedzieć, że jesteśmy do tego gotowi,
że sobie tego życzymy.
·ð ð A wiÄ™c dobrze  powiedziaÅ‚ Tantau.  SpróbujÄ™ odszukać go i skÅ‚onić, aby z panem
porozmawiał. Ale niech pan sobie nie robi zbyt wielkich nadziei, bo o ile jestem
128
dobrze poinformowany, Meiners nie przykłada najmniejszej wagi do tego, aby porozmawiać
z panem i z pańskimi przyjaciółmi.
·ð ð Niech pan mimo to spróbuje. I proszÄ™, niech siÄ™ pan spieszy. Mam wrażenie, że czasu
mamy niewiele.
·ð ð Ja również mam takie wrażenie  rzekÅ‚ Tantau z nikÅ‚ym uÅ›miechem.
K
im pan jest?  zapytał Saffranski z niechęcią w głosie.  Jakim prawem się pan tu wdziera?
Nawet pan nie zaczekał, aż zawołam  proszę!"  Dlaczego miałem czekać, skoro wcale nie
pukałem?  Tantau przyglądał się Saffranskiemu niemal łagodnie.  %7łeby jednak nie
przyszło panu do głowy wyrzucić mnie za drzwi, pozwolę sobie panu powiedzieć, że obaj
mamy jednak coś wspólnego ze sobą... i chyba jest to jedyna rzecz, która nas łączy.
Mianowicie obaj pracujemy dla dyrektora Kerzego.
·ð ð Dlaczego nie powiedziaÅ‚ pan tego od razu! Jeżeli tak jest, to proszÄ™ zająć miejsce.
Zastał mnie pan akurat przy gimnastyce porannej.
·ð ð PiÄ™knie.  Tantau usiadÅ‚ na krzeÅ›le stojÄ…cym w kÄ…cie pokoju i zaczÄ…Å‚ przyglÄ…dać siÄ™
pomieszczeniu. Było jasne i czyste, dominowały kolory wapiennobiały i szklistozielo-ny.
Sam pokój miał w sobie coś z pruskiej surowości, lecz to, co się w nim znajdowało, było
pstre, niegustowne, porozrzucane w nieładzie. Wszędzie części bielizny, porozkładane
książki, na ścianach tandetne druki, niechlujnie poprzylepiane. Na drukach tych widniała
blada, jasna, gip-sowobiała Grecja, taka, jaką widział dzielny Winkelmann i jego zachwyceni
uczniowie  kraina marzeń o czystych, pięknych, szlachetnych konturach.
·ð ð Pan też siÄ™ tym interesuje?  zapytaÅ‚ Saffranski z wyraznÄ… sympatiÄ….
·ð ð Niewiele jest chyba rzeczy, którymi bym siÄ™ nie interesowaÅ‚  odparÅ‚ Tantau.
 To jest prawdziwa sztuka  rzekł Saffranski, który stał
przed Tantauem w skąpym, obcisłym kostiumie gimnasty
cznym.  Nasza epoka zniszczyła i zatarła idealny obraz
człowieka. Nigdzie już nie spotyka się wielkości.
Tantau przyglądał się Saffranskiemu przez chwilę. Potem rzucił znienacka:
·ð ð Ma pan na ramieniu zadrapania.
·ð ð To zapewne pozostaÅ‚ość po ostatniej wyprawie do lasu  powiedziaÅ‚ Saffranski. Potem
sięgnął po ręcznik i owinął sobie nim szyję.  Powiedział pan przed chwilą, że pracuje pan
dla dyrektora Kerzego, ale do personelu jego zakładów pan nie należy.
·ð ð Zgadza siÄ™. PracujÄ™ dla niego prywatnie, i może należaÅ‚oby jeszcze dodać: tajnie.
Saffranski, zaniepokojony uwagą o zadraśnięciach, przysunął sobie krzesło i usiadł
naprzeciwko Tantaua. Nie ukrywając swojej nieufności, powiedział prowokacyjnie:
·ð ð Tajne zlecenia od dyrektora Kerzego? Czy mógÅ‚by pan to udowodnić? Ostatecznie
każdy może tak powiedzieć.
·ð ð Nie każdy. Może siÄ™ pan lepiej co do mnie zorientować, jeżeli powiem, nad czym pan
pracuje dla dyrektora Kerzego. Nad aktami dotyczÄ…cymi hotelu  Unter Drei Kro-nen". Cel:
przejęcie udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością Hotele Europa.
Saffranski był zdumiony.
·ð ð WidzÄ™, że jest pan zorientowany. Co jeszcze pan wie?
·ð ð To i owo  podjÄ…Å‚ Tantau skwapliwie.  Wiem na przykÅ‚ad, że doskonaÅ‚y z pana
rachmistrz.
·ð ð Bo też jestem nim  powiedziaÅ‚ Saffranski.  Przeszkadza to panu?
·ð ð Wprost przeciwnie  zapewniÅ‚ go Tantau i zamrugawszy popatrzyÅ‚ na niego.  Ta
pańska ostatnia wyprawa do lasu musiała być niełatwa. Zadraśnięcia na ramieniu są
niebagatelne.
·ð ð MusiaÅ‚a mnie drasnąć jakaÅ› gaÅ‚Ä…z  rzekÅ‚ Saffranski.
·ð ð A może to byÅ‚a taka gaÅ‚Ä…z, która miaÅ‚a paznokcie  powiedziaÅ‚ Tantau przeciÄ…gle.
130
Saffranski pochylił się gwałtownie do przodu, ale tylko o kilka centymetrów. W chwilę
potem był już znowu całkowicie opanowany. Gwałtowne wybuchy zdarzały mu się rzadko.
Uległ im tylko jeden jedyny raz.
Uśmiechając się, Saffranski powiedział:
·ð ð Zapewne ma pan na myÅ›li paznokcie jakiejÅ› kobiety. Bawi pana taka gra fantazji? Nie
ma nic bardziej zdegene-rowanego od fantazji mieszczucha.  Saffranski uśmiechnął się
gorzko.  Pamiętam dokładnie następujące wydarzenie: Wychowałem się u mojej ciotki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl