,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
aby się zbliżyli. Dziewczęta stanęły przed jajem królowej. Pozostałe jaja zaczęły się kołysać i smocza pieśń rozbrzmiała ekstatycznie. Moje serce zabiło żywiej. Och, błagam, niech to będzie Oklina! To byłby najpewniejszy znak, że zły los odwrócił się od Ruathy. Oklina stała dumna. Nie była już nieśmiałą, wiotką dziewczyną, ale opanowaną, pełną godności młodą damą. Miałam łzy w oczach. Nieświadomie zacisnęłam pięści. Alessan ujął moją rękę i splótł swoje chłodne palce z moimi. Jajo tuż pod nami zakołysało się silnie. Pozostałe także się kołysały. Siedzący z tyłu zakładali się, które jajo pęknie pierwsze. Nie wygrałabym zakładu. Pękło jajo poniżej nas i wychyliła się z niego wilgotna głowa smoka. Pisklę żałośnie piszczało uwalniając się ze skorupy. To był smok spiżowy! Wśród audytorium dały się słyszeć westchnienia ulgi. Wyklucie się spiżowego smoka w pierwszej kolejności uważano za dobry znak. Pisklę poczłapało prosto ku wysmukłemu chłopcu z burzą jasnobrązowych włosów nad czołem. To, że smoczątko wiedziało, kogo wybrać, także stanowiło dobrą wróżbę. Chłopiec nie wierzył we własne szczęście. Popatrzył błagalnie na kolegów. Zmiejąc się pchnęli go ku niepewnie stąpającemu zwierzęciu. Chłopiec pobiegł wreszcie w stronę smoka i, uklęknąwszy na piasku, pogłaskał jego łeb. Azy ciekły mi strumieniami i nie tylko ja uległam wzruszeniu. Nie zdawałam sobie sprawy, że zgromadziłam tyle łez. Płacząc pozbywałam się napięcia. Czułam się tak, jakbym budziła się w piękny słoneczny dzień z długiego, męczącego snu. Poprzez łzy zobaczyłam, że błękitny smok także wybrał sobie partnera. W pomruk dorosłych smoków wplatały się piskliwe trele smocząt oraz okrzyki uszczęśliwionych młodych jezdzców i ich rodzin. Nagle wszystkie spojrzenia przyciągnęło kołyszące się gwałtownie jajo królowej. Gdy palce Alessana zacisnęły się kurczowo na mojej dłoni, zrozumiałam, że to, co się teraz dzieje, znaczy dla niego więcej, aniżeli chce przyznać. Takie pojęcia jak nadzieja, miłość, przywiązanie oznaczały dla niego nieuchronność klęski. Ten przebłysk świadomości pozwolił mi głęboko wejrzeć w duszę Alessana i lepiej go poznać. Przejrzałam wówczas człowieka, który pozostałym mógł wydawać się skryty i pozbawiony uczuć. Jajo zachwiało się trzy razy i pękło równo na pół. Skorupy opadły na boki ukazując małą królową, która zdawała się wyskakiwać ze środka. Kolejny szczęśliwy omen! Dwie dziewczyny poruszyły się. Alessan wstrzymał oddech. Dziwnym trafem nie miałam wątpliwości, kogo wybierze pisklę królowej. Szybko i zręczniej niż inne pisklaki złota królowa ruszyła wprost ku Oklinie. Odruchowo przytuliłam się do Alessana. Otoczył mnie ramieniem, podczas gdy Oklina uniosła lśniące oczy znajdując wzrokiem B leriona. Jej imię jest Hannath! - krzyknęła radośnie. Promieniejąca szczęściem twarz Okliny była w tej chwili prawdziwie piękna. Och, Alessanie! Alessanie! Alessanie! - powtarzałam przywierając do niego. Na próżno starałam się stłumić przepełniającą mnie radość. Nie udało mi się to, choć wiedziałam, że ta scena musi sprawiać mu ból. Ona wiedziała, że Oklina będzie Naznaczać - powiedział chrapliwie, wpatrując się w rozjaśnioną twarz Okliny. Mówił o Morecie. - Ona wiedziała! Przytulił mnie tak mocno, że traciłam oddech. Czułam w nim niepokój, czułam mocne bicie jego serca. Załkał i ukrył twarz na moim ramieniu szukając wsparcia, którego całą duszą pragnęłam mu udzielić. Trwaliśmy tak przez chwilę, a potem Alessan wyprostował się spoglądając na piaszczysty plac. Z pewnością nic nie widział, bo nie odpowiedział, gdy B lerion i Oklina dawali nam znaki. Pomieszczenie powoli pustoszało. Na polu wylęgowym zapadła głęboka cisza, gwar w zewnętrznej hali tłumiły grube kamienne ściany. W końcu Alessan uniósł głowę. Jego zachowanie uległo subtelnej zmianie, której nie umiałam wówczas wytłumaczyć. Tak jakby w momencie, gdy Oklina dokonywała Naznaczenia, opadł z niego zły czar. Czy przestał rozpaczać, gdy dla niej zaczęło się nowe życie? Czy on także mógł rozpocząć nowe życie? - Pomogła mi i dała nadzieję - mówił szeptem. Ledwo go słyszałam. - Nigdy jej tego nie zapomnę, Rill. - Nikt z nas nie zapomni, Alessanie. Nie płakał, choć miał zaczerwienione oczy i wypieki na twarzy. Pogłaskał mnie po policzku, tak jak czynił to niegdyś stryj Munchaun. Nie uśmiechał się, ale jego twarz wypogodziła się nieco. Powstał i zszedł niżej, podając mi rękę. - Dzisiaj Oklina ma swój wielki dzień. Nic, nawet dawne smutki nie mają prawa tego zaćmić. Ani też, czcigodna Rill, nie będę się od ciebie domagał kielicha fellis. - Schodziliśmy na dół, patrzył pod nogi i nie zauważył, że znów zbiera mi się na łzy, tym razem z radości. - Za dużo pozostało do zrobienia w Ruathcie, a teraz straciliśmy Oklinę. Nie mogłem stanąć jej na drodze, tak jak mój ojciec zrobił to ze mną. Teraz cieszę się, że ja tak nie postąpiłem. Trzeba mi było przyjechać do Weyru Fort, aby zrozumieć, że życie się kończy, ale i zaczyna... Zeszliśmy na ciepły piasek, a ponieważ nie musiałam już zachowywać godnej postawy, chwyciłam go za rękę i puściłam się biegiem. Potrzebowałam ruchu, bo aż kipiałam w środku ze szczęścia i podniecenia. - Stopy mnie pieką, a nie możemy się spóznić z gratulacjami. Alessan prawie się roześmiał. Pobiegliśmy przez pole wylęgu w stronę hali zwanej Misą, gdzie właśnie rozpoczęła się zabawa. Nad nami na tle świetlistego nieba rysowały się sylwetki smoków, które obsiadły Krawędz. Słońce zamieniało każdego z nich w bryłę złota. Rozdział XII 3.11.1553 Przerwa Zbliżam się do końca opowieści i muszę stwierdzić, że przez pięć cudownych Obrotów żaden Opad nie zaćmił nieba nad naszymi głowami. Po przebytych nieszczęściach pozostało niewiele śladów. Kopce nagrobne zrównaliśmy z ziemią i teraz groby niemal giną w bujnej trawie. Długi okres bez grozby Opadu Nici wyszedł nam wszystkim na dobre. Kamiana jest [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|