, Bucheister_Patt_Ogien_i_lod 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwrócił się do niej.
- Dlaczego chcesz jechać do Norfolk teraz? Lauren w
milczeniu płukała talerze i szklanki w gorącej wodzie, wkładając
w to zajęcie więcej cnergii niż należało. Mydliny szybko
wypełniały zlew. Lauren wydała okrzyk przestrachu, kiedy piana
zachlapała jcj cały przód koszuli.
Uśmiechając się na wpół świadomie, mruknęła: - Z jedynego
powodu, potrzebne mi suche ubranie.
- Lauren - powiedział z wyrazną niecierpliwością - pytam
poważnie. Dlaczego chcesz wyjechać wcześniej?
Pomyślała, że nie zamierza ustąpić. Wzięła ręcznik i
odsunęła się od niego. Wolała zachować dystans. Kiedy
wycierała koszulę, spróbowała odpowiedzieć lekkim tonem:
- A co za różnica, czy wyjedziemy za godzinę, czy o
północy?
- Właśnie o to cię pytam - naciskał.
Złość na niego, na siebie, na całą tę sytuację sprawiła, ze
zaatakowała.
- Celem tego weekendu dla ciebie i Amy było, żebyście się
lepiej poznali. i zostało to osiągnięte. Czuje się z tobą
swobodniej, rozmawia, bierze cię za rękę, mówi ci, kiedy chce
iść do łazienki, pokazywała ci muszelki nad morzem.
Zamknęła usta po ostatniej uwadze. Zdała sobie sprawę, że
zaczyna to brzmieć zbyt głupio. Wiedziała, że jej argumenty
były słabe, ale nie mogła po prostu powiedzieć mu, że jej
uczucia dla niego coraz bardziej zmieniały się w obsesję. im
szybciej będzie miała ten weekend za sobą, tym lepiej dla jej
równowagi emocjonalnej.
- Ciągle nie wyjaśniasz, dlaczego chcesz wyjechać
wcześniej? - powiedział. Nie spuszczał wzroku z jej twarzy.
Wiedziała, że uchodził za nieustępliwego i twardego w
interesach. Oczywiście był taki sam w życiu osobistym. Myślała
o prawdziwej przyczynie, a ponieważ nie potrafiła wymyślić nic
innego, odpowiedziała:
- Mam parę rzeczy do zrobienia w Norfolk. Ty na pewno
też.
Oparł się o blat.
- Mam coś do zrobienia? - zapytał łagodnie. - Co mam do
zrobienia w Norfolk, czego nie mógłbym zrobić tutaj? Sama
powiedziałaś, że głównym celem weekendu było dla mnie
spędzenie czasu z córką. i to właśnie robię.
- Pani Hamish wyjechała. Musisz znalezć inną opiekunkę,
pamiętasz o tym?
- Zamierzałem prosić cię o radę w sprawie opiekunki dla
Amy pózniej, ale ponieważ mam mało czasu, lepiej zapytam
teraz.
Nie dbała o jego sarkastyczny ton. Czując się w defensywie,
podeszła do stołu, żeby zebrać resztę naczyń.
- Myślę, że powinieneś poszukać dla niej przedszkola.
Mógłbyś odwozić ją po drodze do pracy i odbierać po drodze do
domu. W ciągu dnia przebywałaby z rówieśnikami. Dobrze by
jej to zrobiło.
Johna zmroziło. Przyglądał się jej długo twardym wzrokiem,
w końcu powiedział powoli:
- Jak zwykłe masz gotową odpowiedz - nagle podszedł do
niej, przerwał jej ustawianie naczytl. Wziął ją za ręce, odwrócił
twarzą do siebie. Tylko nie na pytanie, które zadałem wcześniej.
Chcę usłyszeć prawdę. Dlaczego chcesz, żeby ten weekend
szybciej się skończył?
Usiłując okazać obojętność, jakiej wcale nie czuła,
powiedziała:
- W takim razie, jeśli robisz z tego takie wielkie rzeczy,
zostaniemy. Myślałam, że możemy wyruszyć do Nortolk
wcześniej. Byłam tylko śmiesznie praktyczna. Mam parę rzeczy
do zrobienia i ty tak samo. Głupio sobie pomyślałam, że łatwiej
je będzie zrobić dziś wieczór niż jutro rano - wyrwała mu się,
zrobiła odprawiający gest - Zapomnij, że wspomniałam o tym.
Wymaż to ze swojej pamięci. Ja.,.
Przerwał jej tyradę, zamykając usta pocałunkiem. Sprawił,
że rzeczywiście zamilkła. Oparł się o blat, przyciągając ją do
siebie. Do ogarniającej go frustracji doszło pożądanie, od
którego napięło się jego ciało. Zdając sobie sprawę ze swego
rosnącego gniewu, rozluznił uścisk. Przebiegający między nimi
prąd pożądania zmienił kierunek, kiedy pocałował ją łagodnie,
penetrując językiem ciepłe wnętrze jej wilgotnych ust.
Lauren miała wrażenie jazdy na karuzeli z wyżyn
namiętności spadała w łagodniejszą dolinę zmysłowości.
Podniosła ręce, powoli przesuwała dłonie, aż objęła go w pasie.
Odczuwała przyjemność, dotykając napiętych muskułów pod
cienkim materiałem jego koszuli.
Wydawało jej się, że jest zamknięta w klatce jego ramion i
ciała, ale zarazem cieszyła się wolnością, swobodą od wszelkich
zakazów. Ograniczenia, które sobie narzuciła, zostały
zapomniane, i poddała się rozkoszy, jaką dawało trwanie w jego
ramionach. Przytuliła się do niego, chcąc być bliżej jego ciepła,
jego siły.
Powoli podniósł głowę, a jego pierś unosiła się i opadała w
rytm jego miarowego oddechu. Kiedy spojrzał na nią, jego
ciemne oczy wyrażały ogrom pulsującego w nim pragnienia.
- To nie to - powiedział niskim, ochrypłym głosem.
Z trudnością skoncentrowała na nim wzrok.
- Co?
- To nie jest powód, dla którego chcesz wyjechać.
Pomyślałem sobie, że chcesz się mnie już pozbyć - jego ręce
przesunęły się po jej plecach w stronę bioder, przygarnął ją
mocniej do siebie.
Ale pragniesz mnie. Czuję w tobie pragnienie tak samo, jak
ty czujesz moje.
Odchyliła ramiona do tyłu, mocniej przyciskając do niego
biodra. Wcześniej nie uważała się za osobę zmysłową. Ale John
pobudzał ją tak, że przy nim cała była ogniem i żarem. Skorupka
z lodu, którą dla bezpieczeństwa zbudowała wokół siebie, topiła
się w jego obecności.
Powoli, niechętnym ruchem, zdjęła ręce z jego pleców i
oparła je na jego biodrach, przyglądając mu się uważnie.
Trwało dłuższą chwilę, zanim, nie mogąc wytrzymać jego
spojrzenia, opuściła głowę, opierając czoło o jego pierś. Jej głos
był stłumiony, ale słyszalny.
- Pragnąć nie znaczy mlec.
- W tym przypadku może znaczyć.
Potrząsnęła głową. Z zamkniętymi oczami wdychała męski
zapach i rozkoszowała się bliskością jego mocnego ciała. Nagle
odsunęła się od niego gwałtownym ruchem. Założyła ręce na
piersiach, jakby chciała zatrzymać jego ciepło, i szepnęła:
- John, umówiliśmy się na ten weekend dla dobra Amy. Po
co komplikować sprawy? Jutro ty będziesz panem Zacharym, a
ja będę Mac. Wszystko wróci do normy.
Nie podszedł do niej, choć pragnął, by z powro tem znalazła
się tam, gdzie powinna być, w jego ramionach.
- Bransoletka pozostała w miejscu, na które ją odłożyłaś,
Lauren. Ja nie zost.anę.
Zdziwiona, rozchyliła usta.
- O czym ty mówisz?
- Odłożyłaś bransoletkę, bo za mocno się do niej
przywiązałaś. Teraz chcesz też odstawić mnie i to co jest między
nami, dlatego że jestem dla ciebie coraz ważniejszy - jego
ciemne oczy wytrzymały jej spojrzenie. - Tak nie będzie. Nie
pozwolę, żeby tak było. To, co razem przeżyliśmy, nie może
zostać schowane do szuflady tylko dlatego, że boisz się to
stracić.
Jego przenikliwość poraziła ją, jednak nie chciała przyznać
mu racji. Ruszyła do wyjścia.
- Nie wiesz, o czym mówisz.
Tym razem poszedł za nią. Jego palce zacisnęły się wokół jej
ramienia, zatrzymał ją i obrócił do siebie. Ujmując w dłonie jej
twarz, powiedział spokojnie:
- Ja też jestem w to zaangażowany. Czy skończymy z tym
teraz, czy będziemy to kontynuować - decyzja należy do nas
obojga, nie tylko do ciebie. Nie wiem, co jest między nami, ale
nie chcę tego spokojnie odłożyć i zapomnieć.
Mimo żaru jego rąk, przebiegł ją dreszcz.
- Nie odczuwam niczego poza spokojem powiedziała
ochryple. - i wątpię, żebym mogła zapomnieć, ale ...
- Nie ma żadnego "ale". Proszę tylko, żebyś dała nam
szansę lepszego poznania się.
Wyrwało jej się coś w rodzaju śmiechu.
- Tylko tyle? Nie prosisz o wiele, nieprawdaż?
Rozgarnął jej włosy palcami, przytrzymał ją pochylił głowę.
- Chcę wszystkiego.
Ona też chciała. Boże, pomóż, przebiegła jej szalona myśl,
kiedy poczuła jego pieszczące usta, jego język. Ona też chciała
wszystkiego.
Podnosząc się na palcach, wyszła mu naprzeciw z równą
siłą. Jej ramiona splotły się na jego szyi. Gdyby przyszło jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl