[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odwróciła się, chcąc odejść, ale on znowu chwycił ją za ramię, przytrzymał, zmuszając, by patrzyła mu w oczy. - Jesteś pewna, że po tym, co między nami było, możemy się tak po prostu rozejść? - Tak. - Słowo padło tym szybciej, im większe były jej wątpliwości. - Koniecznie. - Spotkajmy się wieczorem. - Nie, wykluczone. - Odsunęła się, kiedy się zbli� żył. - Lindsay, to się nie może tak rozpłynąć. Nie po� zwolę. GRA LUSTER 105 Potrząsnęła głową. - Jedyne, co nas łączy, to Ruth. Będzie łatwiej i prościej, jeżeli oboje będziemy o tym pamiętać. - Aatwiej i prościej? - Chwycił kosmyk jej wło� sów. Uśmiechał się łagodnie. - Nie wydajesz się nale� żeć do kobiet, które zadowalają się łatwizną. - Nie znasz mnie - odparowała. Teraz uśmiechnął się szeroko, puścił jej włosy i biorąc ją za ramię, poprowadził do środka. - Być może - zgodził się potulnie - ale cię po� znam. %7łelazna determinacja, z jaką wypowiedział te sło� wa, nie uszła uwagi Lindsay. ROZDZIAA SI�DMY Minął już prawie miesiąc, odkąd Ruth dołączyła do szkoły Lindsay. Na dworze ochłodziło się na dobre, spadły pierwsze płatki śniegu. Lindsay robiła, co mogła, by stary piec nie płatał figli. W nałożonej na trykot, luzno zawiązanej w talii bluzce pracowała z ostatnią tego dnia klasą. - Glissade, glissade. Arabesque, pointe. - Mó� wiąc, uwijała się od jednej do drugiej uczennicy, sprawdzając i poprawiając ich ruchy. Była zadowolo� na z tej grupy. Dziewczynki czuły muzykę i rytm. Ale Ruth zdecydowanie odbijała od reszty. Ma wyjątkowy talent, myślała Lindsay, obserwując jej posturę i płynne ruchy. Marnuje się tutaj. Ogarnęła ją frustracja, granicząca ze złością. Jak przekonać Setha i postawić na swoim? I to jak najszybciej? Myśl o Secie odciągnęła jej uwagę od uczennic. W ostatnich tygodniach wielokrotnie powracała do niego myślami. Najchętniej powiedziałaby sobie, że fizyczny pociąg, który do niego czuje, zniknie. Ale wiedziała, że to nieprawda. - Tendu - wydała polecenie i założyła ramiona na piersi. Czyż nie tęskni za jego dotykiem, smakiem? Często łapała się na tym, że zastanawia się, co on robi GRA LUSTER 107 - rano, gdy piła kawę, wieczorem, gdy była sama w studiu, a także gdy bez powodu budziła się w środ� ku nocy. I tylko silna wola powstrzymywała ją od zapytania o niego Ruth. Nie będę robić z siebie idiotki z powodu mężczy� zny, pomyślała. - Brenda, ręce. - Lindsay zademonstrowała pra� widłowe wykonanie, kreśląc płynne ruchy palcami przy poruszaniu nadgarstkiem. Dzwonek telefonu całkowicie ją zaskoczył. Nikt nigdy nie telefonuje w trakcie lekcji. Nagle zelektryzowała ją myśl: matka! - Zastąp mnie, Brendo. - Nie czekając na odpowiedz dziewczynki, pobiegła do gabinetu i chwyciła słuchawkę. - Tak, Szkoła Tańca w Cliffside. - Serce podeszło jej do gardła. - Lindsay? Lindsay, to ty? - Tak, ja... Nick? - Nikt inny nie miał tak melo� dyjnego, rosyjskiego akcentu. - Och, Nick, cudow� nie, że dzwonisz! - Przyłożyła rękę do ucha, by zagłu� szyć dzwięki fortepianu, i usiadła. - Skąd dzwonisz? - Oczywiście z Nowego Jorku. - Uwielbiała jego śpiewny, głośny śmiech. - Jak tam w twojej szkole? - Bardzo dobrze. Pracuję z kilkoma naprawdę do� brymi tancerkami. Szczerze mówiąc, jedną z nich strasznie bym chciała posłać do ciebie. - Poczekaj, poczekaj. - Gdy wypowiadał te słowa, Lindsay widziała niemal jego szybkie machnięcie rę� ką, przerywające jej entuzjastyczną relację na temat 108 GRA LUSTER Ruth. - Zadzwoniłem, żeby porozmawiać o tobie. Jak mama? - Znacznie lepiej. Od pewnego czasu porusza się o własnych siłach. - To dobrze. Bardzo dobrze. Więc kiedy wracasz? - Nick... - Rzuciła okiem na ścianę i na fotografię przedstawiającą ją w tańcu z mężczyzną, z którym właśnie rozmawiała. Trzy lata, zadumała się. Równie dobrze mogłoby to być trzydzieści. - To już tak daw� no temu, Nick. - Bzdura. Jesteś tu potrzebna. Potrząsnęła głową. Zawsze miał dyktatorskie zapę� dy. Pomyślała, że być może jest jej sądzone wikłanie się w układy z dominującymi nad nią mężczyznami. - Nie jestem w formie, Nick, nie nadaję się do tej zabawy. Ale mam tutaj wschodzący talent. Teraz po� trzebne są takie jak ona. - Od kiedy to boisz się ciężkiej pracy i konkurencji? Prowokacja była jego starą sztuczką. Lindsay uśmiechnęła się pobłażliwie. - Oboje wiemy, że uczenie tańca przez trzy lata to nie to samo, co trzy lata występów na scenie. Czas nie stoi w miejscu, Nick, nawet dla ciebie. - Boisz się? - Tak. Trochę. Roześmiał się, słysząc to wyznanie. - Boże, przecież strach zmusi cię tylko, żebyś je� szcze lepiej tańczyła. - Urwał, słysząc jej poirytowa� ny śmiech. - Potrzebuję cię, mój ptaszku. Prawie skończyłem pracować nad moim pierwszym baletem. GRA LUSTER 109 - Cudownie, Nick! Nie miałam pojęcia, że coś przygotowujesz! - Mam przed sobą rok tańca na scenie, być może dwa. Nie interesują mnie charakterystyczne role. Za� proponowano mi funkcję kierownika zespołu. - Wcale się nie dziwię. Cieszę się bardzo, za ciebie i za nich. - Chcę, żebyś wróciła, Lindsay, żebyś wróciła do zespołu. To jest do załatwienia, wystarczy poruszyć parę sprężyn. - Nie chcę tego. Nie, ja... - Tylko ty możesz zatańczyć w moim balecie. To rola Ariela, a Ariel to ty. - Nie nalegaj, Nick, proszę. - Zamknęła oczy, nie przyjmując do wiadomości jego słów. - %7ładnej dyskusji, zwłaszcza przez telefon. Kiedy będę gotów, przyjadę do Cliffdrop. - Cliffside - poprawiła go. Kiedy otworzyła oczy, na jej ustach pojawił się uśmiech. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|