,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uśmiechnął się do Kate. - Czy ja też mógłbym dostać trzy galaretki? - Oczywiście. Kate nalała do kubków czekoladę, wyłożyła ciaste czka i galaretki na talerzyk. Myślała o Jacku. Uważa ła, że to prawdziwy skarb. W ogóle miała słabość do PASJA %7łYCIA 61 dzieci, zwłaszcza do takich, które jej ojciec określał mianem żywego srebra. Jack był właśnie taki. - Proszę pani... - Mów do mnie Kate - poprosiła, stawiając przed Jackiem kubek pełen pachnącej czekolady. - Tylko uważaj. Jest naprawdę gorąca. - Dobrze. Kate, dlaczego nosicie takie śmieszne ubrania do tańca? Pytałem tatę, ale on nie wie. Brody jęknął cicho. Udawał, że nie obchodzi go nic prócz talerza z ciasteczkami. Kate postawiła na stole dwa pozostałe kubki z go rącą czekoladą i usiadła. - My nazywamy te stroje kostiumami - wyjaśniła. - Pomagają nam opowiedzieć historię, którą tań czymy. - Nie można tańczyć historii. Historie opowiada się słowami. - To jest podobne do odpowiadania słowami, tyl ko zamiast słów używa się ruchów i muzyki. O czym myślisz, kiedy słyszysz melodię Jingle Bells", graną bez słów? - O Gwiazdce. Do Gwiazdki zostało jeszcze tylko pięć dni. - No właśnie. A gdybyś miał zatańczyć w takt tej melodii, twoje ruchy byłyby szybkie i wesołe. Przy pominałyby ci śnieg i jazdę na sankach. Ale gdyby to była Cicha noc", poruszałbyś się powoli i majesta tycznie. Jak w kościele. - Właśnie - pochwaliła Kate, zachwycona bystro- 62 PASJA %7łYCIA ścią Jacka. - Przyjdz kiedyś do mojej szkoły, to ci pokażę, jak się tańczy różne historie. - Czy mój tata będzie budował twoją szkołę? - Zobaczymy. Otworzyła teczkę. Nawet nie spojrzała na koszto rys. Zaczęła od rysunków. Brody nigdy dotąd nie miał takiego klienta. Wszy scy zawsze zaczynali od pieniędzy. Jack jadł ciasteczka, popijał czekoladą, za to Kate nawet nie spojrzała na swój kubek. Projekty Brody'ego pochłonęły ją bez reszty. Potem zaczęła zadawać py tania. Brody musiał przysunąć się do niej, razem z nią patrzeć na szkice, żeby móc udzielić właściwych od powiedzi. Pachniała lepiej niż wszystkie ciastka świata. - Co to jest? - Rozsuwane drzwi. Dzięki nim oszczędza się sporo miejsca. A ten korytarz jest bardzo wąski. Dru gie takie są tutaj, prowadzą do twojego gabinetu. Potrzebujesz spokoju, ale nie musisz za ten spokój płacić zbyt dużą przestrzenią. - Podoba mi się to. - Odwróciła głowę. Ich twarze były blisko, patrzyli sobie w oczy. - Bardzo mi się podoba. - Ja pomagałem tatusiowi rysować - obwieścił z dumą Jack. - Zwietnie to zrobiłeś - pochwaliła Kate i znów pochyliła się nad szkicami. Bardzo dokładnie oglądała każdy rysunek. Zasta- PASJA %7łYCIA 63 nawiała się nad zaproponowanymi przez Brody'ego zmianami i albo od razu je odrzucała, albo odkładała decyzję na pózniej, kiedy dobrze się nad wszystkim zastanowi. Wielkie wrażenie wywarła na niej staranność wy konania rysunków. Szkice były czytelne, profesjonal nie wykonane. Architekt z dyplomem nie zrobiłby tego lepiej. Przestudiowawszy projekty, sięgnęła po kosztorys. Był przejrzysty i zrozumiały, lecz kwota, na jaką opiewał, przyprawiła Kate o zawrót głowy. - Wiesz co, Przystojniaku? - powiedziała, odsu wając na bok papiery. - Ty i twój tata zostaliście za trudnieni. Jack wydał okrzyk radości, a ponieważ nikt mu tego nie zabronił, wziął sobie z talerza jeszcze jedno ciasteczko. Brody nie zdawał sobie sprawy z tego, że przez dłuższą chwilę wstrzymywał oddech. Mało brako wało, a odetchnąłby głośno z ulgą, ale się opano wał. Może teraz nie tylko podreperować rodzinny budżet, ale nawet postawić firmę na nogi. To był jego pierwszy naprawdę duży kontrakt w Wirginii Zachodniej. Remont tego budynku da jego ludziom zajęcie na całą zimę, najtrudniejszy okres dla wszystkich firm budowlanych. Nie trzeba będzie redukować załogi ani zmniejszać liczby godzin pracy. Ale najważniejsze ze wszystkiego było to, że Brody bardzo chciał zająć się tym budynkiem. 64 PASJA %7łYCIA [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|