,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jeśli tak, to bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia - odparła Ruth i rozpromieniła się w uśmiechu. Po raz kolejny Mali pomyślała wtedy, że Ruth wyraznie lepiej się czuje bez Samuela. Nie umiała sobie nawet wyobrazić, jak to będzie, gdy Samuel wróci, ale wolała nie martwić się na zapas. Ruth była bardzo pomocna i kiedy Mali siedziała przy krosnach, zazwyczaj to ona wraz z Dorbet zajmowały się przygotowaniem kolacji. Tego wieczoru jednak nie było jej w domu, a Dorbet jak zwykle się spózniała. Mali zirytowało to, bo przecież wyszła tylko odprowadzić Olę Havarda i zostawić po drodze wełnę w Granvold, a nie było jej od podwieczorku. - Ola odprowadza ją do domu? Chyba nic się nie stało? - zdziwiła się, zerkając przez okno, ale w ciemnościach wieczoru nic nie dostrzegła. - Ale, oczywiście, miło go będzie widzieć - dodała i dalej nakrywała do stołu, choć gdzieś w środku poczuła nagły niepokój. Ola Granvold nieczęsto zjawiał się w Stornes, w każdym razie bez zaproszenia. Skoro więc odprowadza teraz Dorbet, zamierza być może wejść do środka. Czy coś się wydarzyło? - myślała zaniepokojona Mali. Czy Ola chce oszczędzić czegoś Dorbet? A może woli, by nie musiała sama o czymś opowiedzieć? Zerknęła pośpiesznie na Havarda, który siedział z nosem utkwionym w gazecie i chyba nawet nie usłyszał, co powiedziała Ingeborg, a w każdym razie go to nie zaniepokoiło, bo nie przerwał czytania. Dobry Boże, nie pozwól, by się okazało, że nasza córka zaszła w ciążę, przeleciało jej pośpiesznie przez głowę... Byłaby to katastrofa. Przynajmniej tak się Mali zdawało w tej chwili. Uważała, że Dorbet jest na to za młoda. Oczywiście, zakochała się w Oli po uszy, ale jak długo to potrwa? W wieku szesnastu lat tak łatwo się zmienia zdanie, zwłaszcza w sprawach sercowych. Dorbet była raczej niestała w uczuciach, a Olę poznała właściwie niedawno. Ich bliższa znajomość zaczęła się dokładnie drugiego listopada, na srebrnych godach w Granvold. To w sumie dwa miesiące, co to jest? Czy w tak krótkim czasie można zyskać pewność, z kim się chce spędzić resztę życia? Cokolwiek młodzi mają do przekazania, Mali nie chciała, by służące to usłyszały. Dlatego kiedy na dziedzińcu mignęły jej dwie postaci, wyszła na korytarz, otworzyła drzwi wejściowe i przywitała Dorbet i Olę. - O, widzę, że dziś nie musiałaś wracać sama. Ola dotrzymał ci towarzystwa - rzekła, spoglądając to na jedno, to na drugie. Ola uśmiechnął się niepewnie i lekko zaczerwienił, ale Mali odniosła wrażenie, że jest zadowolony z jakiegoś powodu, wręcz dumny. Dorbet zaś przeciwnie, spuściła wzrok i unikała spojrzenia matki. - Owszem, i jeśli nie sprawiłoby to kłopotu, bardzo chciałbym zamienić z tobą i Havardem parę słów - odpowiedział Ola. Mali poczuła, że serce przestało jej na moment bić. A więc jej przypuszczenia się potwierdziły! Pewnie za chwilę się dowie, że Dorbet spodziewa się dziecka. - Wejdzcie, proszę, do izby, w której teraz mieszka Ruth. Pojechała dziś wieczór do Innstad, nie ma tam więc nikogo. Bo jak się domyślam, to, o czym chcielibyście porozmawiać, nie jest przeznaczone dla uszu służących i parobków? - Nie, byłoby lepiej, gdybyśmy mogli porozmawiać najpierw z wami - powiedział Ola i przepuścił Dorbet przodem. - Z tobą, Mali, i z Havardem. Mali otworzyła drzwi do izby i zawołała męża, który popatrzył na nią zaskoczony, ale odłożył na bok gazetę i wstał. Dorbet nie zdjęła nawet płaszcza ani butów, tylko skierowała się od razu w stronę zajmowanej przez Ruth izby, a Ola ruszył za nią. Kiedy przyszli tam jej rodzice, zastali ich oboje siedzących obok siebie na sofie w wierzchnich ubraniach. Ola zdjął tylko czapkę. - O co chodzi? - zapytał Havard. - Coś się stało? W końcu i do jego świadomości dotarło, że ta sytuacja nie jest zwyczajna. - Ola chciałby z nami pomówić - wyjaśniła Mali. - Nie mogliśmy odbyć tej rozmowy w naszej izbie? I w ogóle co to za pośpiech, że nawet nie zdążyliście zdjąć ubrań? - Ubrań... - Ola dopiero teraz się zorientował, że siedzą w płaszczach. Lekko speszony zdjął szalik i odpowiedział: - Nie, nie ma aż takiego pośpiechu, a jeśli o mnie chodzi, mogliśmy pomówić o tym w izbie. - Obrzuciwszy spojrzeniem Dorbet, dodał jednak natychmiast: - Tyle że Dorbet uważała, że wy dwoje powinniście usłyszeć to pierwsi. - Co takiego? - zapytała Mali cicho. Ola odchrząknął raz jeszcze, objął Dorbet ramieniem i ponownie zerknął na nią. Ona jednak wciąż siedziała ze spuszczoną głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|