, Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 61 Zakochany hrabia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy okazało się, że będą musiały biedować aż do
powrotu ojca, doszła do przekonania, że najlepiej ukryją się w
Londynie. W wielkim mieście najłatwiej uniknąć ciekawości
sąsiadów. Z upływem czasu coraz bardziej przyzwyczajała się
do życia, jakie przeznaczył jej los. Natomiast matka wciąż
żyła myślami o przyszłości, kiedy wróci z wygnania mąż i
zapewni im warunki, do jakich przywykły.
Ponieważ Talia była bardzo młoda, rzadko myślała o
przeszłości. Gdy mijały miesiące, coraz rzadziej wracała
wspomnieniami do czasów, kiedy mieli powozy, służbę i
mogła korzystać z luksusów oraz wiejskiej swobody.
Wszystkie swoje siły poświęcała na walkę ze słabością matki i
przezwyciężanie jej obaw, że już nigdy nie zobaczy męża.
Talia czuła, że matki nie można niczym zasmucać.
Musiała podtrzymywać w niej wiarę, że wszystko dobrze się
ułoży. Wiedziała, jak bardzo mogła jej zaszkodzić nowa
przeprowadzka i strach przed zdemaskowaniem.
Muszę koniecznie wyjaśnić to hrabiemu - pomyślała.
Kiedy matka w końcu zasnęła, Talia poszła do swojej
sypialni, szybko przebrała się w muślinową suknię, którą
miała na sobie poprzedniego wieczora, narzuciła pelerynę na
ramiona i cichutko zbiegła po schodach do kuchni.
- Igrasz z ogniem! - powiedziała Hanna stojąca przy
kuchennym stole.
- Muszę koniecznie zobaczyć się z jego lordowską mością
- rzekła. - Wprawdzie poprzednio mu odmówiłam, jednak
dowiedziałam się czegoś, co sprawia, że rozmowa z nim jest
nieunikniona.
Ponieważ w głosie Talii brzmiało zaniepokojenie, Hanna
zapytała:
- Czego się dowiedziałaś?
- Opowiem ci o tym jutro - rzekła Talia. - Teraz bardzo
się spieszę. Kiedy będziesz odmawiała pacierze, pomódl się,
żeby hrabia zrobił to, o co go poproszę.
- Gdyby Bóg zechciał wysłuchać moich próśb, hrabia nie
pokazałby się tu więcej - rzekła Hanna.
- Dobranoc, Hanno.
Kiedy już miała wychodzić, stara służąca coś sobie
przypomniała.
- Czy zabrałaś pistolet? - zapytała.
- Zapomniałam, ale nie będzie mi potrzebny - wyjaśniła
Talia.
- Skąd ta pewność? - zdziwiła się Hanna.
- Przeczucie mi mówi, że to zbędna ostrożność. Nie
czekając na Hannę pobiegła w stronę wyjścia
wiedząc, że służąca zamknie za nią drzwi bezszelestnie,
żeby nie obudzić matki.
Hrabia czekał w tym samym miejscu co wczoraj i kiedy
zbliżała się do niego, odniosła wrażenie, że nie chciał jej
sprawiać przykrości. Gdy znalazła się obok, wyciągnął ręce,
żeby uścisnąć jej dłoń.
- Jest pani zmarznięta - powiedział.
- Nie, jestem przestraszona.
- Czyżbym budził w pani lęk?
- Nie pan, ale sprawa, którą ma mi pan do
zakomunikowania. Jakim cudem wpadł pan na to?
- Czy moglibyśmy porozmawiać o tym przy kolacji? -
zasugerował.
Talia już chciała powiedzieć, że nie może czekać aż do
kolacji, żeby się dowiedzieć najgorszego. Prze cały dzień z
lękiem czekała na ten moment. Jednak kiedy już doszło do
spotkania, przestała się niepokoić. Podeszła do powozu, a
kiedy już znalezli się w środku, hrabia poprosił:
- Proszę pozwolić, żebym się pani przyjrzał. Wydaje mi
się pani coraz ładniejsza. Po naszym ostatnim spotkaniu wciąż
myślałem o pani.
Talia zmusiła się do uśmiechu, lecz nie zdobyła się na
odpowiedz. A on znów uniósł jej rękę, ale nie pocałował jej,
jak przypuszczała, tylko ścisnął ją tak mocno, że poczuła
ciepło jego dłoni. Było to dla niej niezrozumiałe, lecz poczuła
nagle, że jakaś siła przyciąga ją do niego i że nie może się
temu oprzeć. Powóz niespodzianie zatrzymał się, a ona ze
zdumieniem przyglądała się miejscu postoju. Znajdowali się w
odległości zaledwie pięciu minut drogi od Shephard Market.
- Dzisiejszego wieczoru pomyślałem, że możemy zjeść
kolację u mnie - powiedział. - Chciałbym pani pokazać kilka
cennych przedmiotów. A poza tym sądzę, że miejsce, w
którym byliśmy wczoraj, nie jest odpowiednie dla pani.
Talia wyszła z powozu i udała się za nim. Kiedy znalezli
się w olbrzymim holu z pięknymi schodami wiodącymi na
górę, nad którymi znajdowała się pokryta malowidłami
kopuła, poczuła nagle, jakby została przeniesiona w inny
świat. Lokaj otworzył przed nimi drzwi do salonu i wówczas
Talia stwierdziła, że tak właśnie wyobrażała sobie dom
hrabiego. Salon był urządzony bardzo wystawnie, wyczuwało
się w nim jednak rękę wytrawnego projektanta, który potrafił
zharmonizować wszystkie elementy wnętrza w jedną całość,
równie imponującą jak obraz wielkiego mistrza czy dzieło
wybitnego kompozytora.
Jednak Talia nie interesowała się teraz niczym innym poza
tym, co miał jej zakomunikować hrabia. Prawie nie zdając
sobie sprawy, co robi, przyjęła z rąk lokaja kieliszek
szampana, a kiedy służący opuścili salon, zaczęła:
- Proszę mi powiedzieć, czego dowiedział się pan o mnie
i w jaki sposób?
- Szkoda, że się pani nie podzieliła ze mną swoją
tajemnicą - rzekł hrabia.
- Jakżebym mogła - odrzekła. - Tu przecież chodzi nie
tylko o mnie, ale również o inne osoby.
- Chce pani powiedzieć, że ktoś pani pomagał?
- Pomagał? - powtórzyła zdumiona.
- Czy to był mężczyzna?
Głos hrabiego zabrzmiał ostro i Talia spojrzała na niego
nie pojmując, o co mu chodzi, a on mówił dalej:
- Należało się tego spodziewać, że to nie mogło być
dzieło kobiety. Tylko mężczyzna potrafiłby użyć tak
aluzyjnego języka, że każdy niemal dżentelmen, który to
przeczyta, sądzi, że odnosi się to do niego.
- Przeczyta? - wyszeptała Talia. A potem innym już
tonem dodała: - Ma pan na myśli moją książkę!
- Oczywiście - rzekł hrabia. - A pani myślała, że o czym
ja mówię?
Dostrzegł wyraz ulgi w jej spojrzeniu, jej twarz nabrała
rumieńców, a oczy blasku. Potem wydała cichy dzwięk, ni to
śmiech, ni westchnienie i nagle odstawiła kieliszek na stół,
jakby stał się dla niej zbyt ciężki.
- Tak, oczywiście, o mojej książce. Wiec to jest ta rzecz,
której się pan o mnie dowiedział!
- Właściwie to nawet nie ja - wyjaśnił hrabia. - To mój
przyjaciel wydobył tę wiadomość za dwie gwinee od jednego
z pracowników Hatcharda.
- A cóż on miał z tym wspólnego?
W tym momencie wyraz oczu Talii i ton jej głosu zmieniły
się. Hrabia natomiast roześmiał się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl