,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
usiÅ‚owaÅ‚a siÄ™ w niego wtopić. On też pragnÄ…Å‚ wiÄ™kszej bliskoÅ›ci, tak by nic ich nie dzieliÅ‚o. PragnÄ…Å‚ przylegać do niej każdym skrawkiem ciaÅ‚a, chÅ‚onąć skórÄ… jej ciepÅ‚o. ZrzuciÅ‚ jej z ramion szlafrok. PomogÅ‚a mu, uwolniÅ‚a z rÄ™kawa jednÄ… rÄ™kÄ™, drugÄ… i po chwili byÅ‚a naga, jeÅ›li nie liczyć biaÅ‚ego jedwabnego trójkÄ…cika u zbiegu ud. Jason zacisnÄ…Å‚ dÅ‚onie na jej piersiach, podziwiajÄ…c ich jÄ™drność. Pod naciskiem palców znów stwardniaÅ‚y. Boże... Caroline poruszyÅ‚a siÄ™ niespokojnie. Dotknij mnie, bo oszalejÄ™. Dotykam. Nie. Tam... powiedziaÅ‚a bÅ‚agalnym tonem. WydajÄ…c z siebie ochrypÅ‚y pomruk, fason przywarÅ‚ wargami do jej ust i zaczÄ…Å‚ wolno przesuwać rÄ™kÄ™, aż dotarÅ‚ do granicy biaÅ‚ego trójkÄ…cika. Caroline to nie wystarczyÅ‚o. SzepczÄ…c coÅ› pod nosem, zepchnęła jego dÅ‚oÅ„ niżej. Przez cieniutki jedwab czuÅ‚ rozgrzane ciaÅ‚o. Uwolniwszy rÄ™kÄ™, rozchyliÅ‚ jej nogi i uklÄ…kÅ‚ miÄ™dzy nimi. Caroline obserwowaÅ‚a go spod półprzymkniÄ™tych powiek. UniosÅ‚a biodra, potem stopy, kiedy pozbywaÅ‚a siÄ™ fig. Wreszcie mógÅ‚ jÄ… podziwiać w caÅ‚ej okazaÅ‚oÅ›ci. Caroline naga, ze zgiÄ™tymi kolanami... Chyba nigdy nie widziaÅ‚ równie piÄ™knego i erotycznego obrazu. WpatrywaÅ‚ siÄ™ w niÄ… z zapartym tchem. JesteÅ›... po prostu doskonaÅ‚a. ZaczÄ…Å‚ jÄ… intymnie pieÅ›cić. Z cichym 56 R L T okrzykiem naparÅ‚a na jego dÅ‚oÅ„. ChcÄ™ ciÄ™. Chodz. Na sam dzwiÄ™k tych stów jego podniecenie wzrosÅ‚o. Za moment, skarbie. Najpierw... KucnÄ…wszy na podÅ‚odze, wÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce pod jej poÅ›ladki. Przez chwilÄ™ patrzyÅ‚, a potem okryÅ‚ pocaÅ‚unkami wewnÄ™trznÄ… stronÄ™ jej uda. Cudownie szepnÄ…Å‚, pocierajÄ…c wargami o gÅ‚adkie udo. Pachniesz bosko. CzuÅ‚ siÄ™ jak w raju. RozchyliÅ‚ szerzej kolana Caroline, ponownie zbliżyÅ‚ usta. MruczaÅ‚a cicho, zaciskaÅ‚a palce na jego wÅ‚osach. Oddech miaÅ‚a coraz szybszy, coraz bardziej urywany. PrzyÅ‚ożyÅ‚a rÄ™kÄ™ do ust, by stÅ‚umić dzwiÄ™ki, jakie wydawaÅ‚a. Po chwili, wstrzÄ…sana orgazmem, otworzyÅ‚a usta w niemym krzyku. LeżaÅ‚a na łóżku, myÅ›lÄ…c, że byÅ‚ to najwspanialszy, najbardziej intensywny orgazm, jaki przeżyÅ‚a. Wciąż drżaÅ‚a, nie miaÅ‚a siÅ‚y palcem ruszyć. Jason wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ obok i wziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona. Dobrze byÅ‚o? Jeszcze pytasz? ByÅ‚o niewiarygodnie, fantastycznie. Prawda? PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… czule w usta. OdwzajemniÅ‚a pocaÅ‚unek. ZamierzaÅ‚a objąć Jasona za szyjÄ™, ale chwyciÅ‚ jÄ… za nadgarstki i przygniótÅ‚ je do materaca. GórujÄ…c nad niÄ…, wyszczerzyÅ‚ zÄ™by. A to dopiero poczÄ…tek dodaÅ‚ z bÅ‚yskiem w oczach. WstrzymaÅ‚a oddech. PodobaÅ‚ siÄ™ jej taki Jason: seksowny, mÄ™ski, wÅ‚adczy. Jego ogniste spojrzenie sprawiÅ‚o, te znikÅ‚y jej zahamowania. Może tym razem powiedziaÅ‚a, nie spuszczajÄ…c wzroku z jego ust 57 R L T dokoÅ„czymy to, co zaczÄ™liÅ›my przed laty. LiczÄ™ na to. PuÅ›ciÅ‚ jej nadgarstki. Natychmiast zaczęła pieÅ›cić jego plecy, ramiona, tors. ChciaÅ‚a dotykać go wszÄ™dzie. ZarzuciÅ‚a nogÄ™ na jego udo i przywarÅ‚a mocno, po czym wsunęła dÅ‚oÅ„ pomiÄ™dzy ich ciaÅ‚a. CoÅ› mi siÄ™ zdaje szepnęła, przywierajÄ…c ustami do owÅ‚osionego torsu że masz na sobie dużo niepotrzebnych rzeczy. Możemy siÄ™ ich pozbyć? Jasne. BÅ‚yskawicznie zrzuciÅ‚ z siebie dżinsy i bokserki. Nie mogÅ‚a oderwać od niego oczu. Na myÅ›l o tym, że zaraz siÄ™ poÅ‚Ä…czÄ…, zaschÅ‚o jej w gardle. PrzeniosÅ‚a spojrzenie wyżej, na twarz Jasona. PragnÄ…Å‚ jej, wyraznie to widziaÅ‚a. Wracaj do mnie poprosiÅ‚a, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™. WróciÅ‚. Jason... UniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. Oczy mu bÅ‚yszczaÅ‚y, jakby byÅ‚y oÅ›wietlone od wewnÄ…trz. SÅ‚ucham, skarbie. ChcÄ™ ciÄ™. W Å›rodku. SiÄ™gnÄ…Å‚ do rzuconych na podÅ‚ogÄ™ dżinsów. Po chwili wyjÄ…Å‚ z kieszeni maÅ‚e foliowe opakowanie. Prezerwatywy. Boże, zupeÅ‚nie o nich zapomniaÅ‚a. CaÅ‚e szczęście, że on potrafi jeszcze myÅ›leć logicznie. Ciekawe, czy zawsze nosi je przy sobie, czy dziÅ› wziÄ…Å‚ je wyjÄ…tkowo, bo na coÅ› liczyÅ‚. WÅ‚aÅ›ciwie byÅ‚o jej wszystko jedno. Od lat marzyÅ‚a o tej chwili i teraz, gdy marzenie miaÅ‚o siÄ™ speÅ‚nić, nie chciaÅ‚a zastanawiać siÄ™ nad pobudkami Jasona. WÅ‚ożyÅ‚ prezerwatywÄ™ i pochyliwszy siÄ™ nad Caroline, uniósÅ‚ jej nogÄ™ na swoje ramiÄ™. PrzesunÄ…Å‚ wolno palcami po stopie, Å‚ydce, kolanie i udzie, po 58 R L T czym zbliżyÅ‚ czÅ‚onek do pochwy. CzujÄ…c lekki napór, Caroline uniosÅ‚a zachÄ™cajÄ…co biodra. Mam przestać? spytaÅ‚. Och, nie! Nie odrywajÄ…c od niej oczu, jednym silnym pchniÄ™ciem znalazÅ‚ siÄ™ w Å›rodku. Boże... Zamknęła powieki. Caro, otwórz oczy. Przez moment nie ruszaÅ‚ siÄ™, jakby baÅ‚ siÄ™ sprawić jej ból. W porzÄ…dku? Cudownie szepnęła. Możesz... Nie chciaÅ‚a, by siÄ™ wstrzymywaÅ‚, obchodziÅ‚ z niÄ… jak z jajkiem. UniosÅ‚a biodra, by wsunÄ…Å‚ siÄ™ gÅ‚Ä™biej. Boże, jak dobrze. Ale jesteÅ› taka ciasna... Z każdym pchniÄ™ciem czuÅ‚a coraz wiÄ™kszÄ… rozkosz. Tego pragnęła. Na to czekaÅ‚a. WbijaÅ‚a paznokcie w jego ramiona. Z trudem Å‚apaÅ‚a oddech. Jason przywarÅ‚ ustami do jej ust, rÄ™kÄ™ zacisnÄ…Å‚ na jej poÅ›ladku. Caroline objęła go w pasie nogami. Stanowili jedność. O niczym nie myÅ›laÅ‚a, zapomniaÅ‚a o otaczajÄ…cym ich Å›wiecie. Jason poruszaÅ‚ siÄ™ coraz szybciej, coraz gwaÅ‚towniej. Twarz miaÅ‚ napiÄ™tÄ…, jakby zbliżaÅ‚ siÄ™ do orgazmu. Jason... szepnęła, czujÄ…c, że za moment odleci. Jestem odrzekÅ‚, odgarniajÄ…c jej z czoÅ‚a wilgotne ko smyki. Z tobÄ…. W tobie. FruÅ„, maÅ‚a. FruÅ„. TÅ‚umiÄ…c pocaÅ‚unkiem jej krzyk, wykonaÅ‚ jeszcze dwa pchniÄ™cia, a po trzecim on też odfrunÄ…Å‚. Kiedy wróciÅ‚ na ziemiÄ™, zarzuciÅ‚a mu rÄ™ce na szyjÄ™. GÅ‚adziÅ‚a mokre od potu plecy, cieszyÅ‚a siÄ™ ciężarem leżącego na niej ciaÅ‚a. To byÅ‚o... niesamowite wysapaÅ‚. Wsparty na Å‚okciach, caÅ‚owaÅ‚ jÄ… 59 R L T wolno i leniwie. Nie wykazywaÅ‚ chÄ™ci wstania. Gdy wreszcie na niÄ… spojrzaÅ‚, w jego oczach malowaÅ‚a siÄ™ czuÅ‚ość. Wszystko w porzÄ…dku? Uhm. Nogami wciąż oplataÅ‚a go w pasie. Nie zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ oprzeć i ponownie jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚. PrzyszÅ‚o jej do gÅ‚owy, że mogÅ‚aby tak leżeć do koÅ„ca Å›wiata. Ale po minucie czy dwóch Jason ostrożnie siÄ™ z niej wysunÄ…Å‚, po czym usiadÅ‚ na brzegu łóżka, by pozbyć siÄ™ prezerwatywy. ByÅ‚o lepiej niż w marzeniach szepnęła. Przytuliwszy jÄ…, przykryÅ‚ ich oboje koÅ‚drÄ…. Sytuacja siÄ™ teraz mocno skomplikuje odrzekÅ‚, caÅ‚ujÄ…c jÄ… w czoÅ‚o. Sama tego chciaÅ‚am. MówiÅ‚em, że jesteÅ› rozpuszczona jak dziadowski bicz? UÅ›miechnęła siÄ™. Zawsze dostajÄ™ to, na czym mi zależy. PowinnaÅ› mierzyć wyżej. PodpierajÄ…c siÄ™ na Å‚okciu, utkwiÅ‚a wzrok w jego twarzy. Przez dwanaÅ›cie lat dorosÅ‚am i zmÄ…drzaÅ‚am. I choć nie mam takiego jak ty doÅ›wiadczenia z pÅ‚ciÄ… przeciwnÄ…, to jednak wiem, czego chcÄ™. ChciaÅ‚am akurat tego, akurat z tobÄ…. Nie potrafiÅ‚a zrozumieć, dlaczego to go dziwi. Owszem, pochodziÅ‚ z niższych sfer, ale jakie to ma znaczenie? Okej mruknÄ…Å‚, ponownie zgarniajÄ…c jÄ… w ramiona. PoÅ‚ożyÅ‚a policzek na jego piersi. SÅ‚yszÄ…c miarowe bicie serca, zastanawiaÅ‚a siÄ™, jak dÅ‚ugo potrwa ten cudowny sen. 60 R L T ROZDZIAA SIÓDMY PotrzebowaÅ‚ drinka. OdczekaÅ‚, aż Caroline zaÅ›nie, po czym boso, bez koszuli, zszedÅ‚ do [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|