,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadmorskiej cerkwi pod wezwaniem Zwiętego Mikołaja. Ceremonia była piękna; śpiewał prawosławny chór, panna młoda z trudem powstrzymywała łzy wzruszenia, a pan młody nie mógł od niej oderwać wzroku pełnego miłości i oddania. Do ołtarza, a dokładniej mówiąc przed złocisty ikonostas pannę młodą zaprowadził pięcioletni syn, Teodor, niezwykle przejęty swoją rolą. Na czele orszaku weselników maszerował o własnych siłach ojciec pana młodego, co wzbudziło gorący aplauz, bo sędziwy Ari Takis od kilku miesięcy nie poruszał się inaczej jak tylko na wózku inwalidzkim. Kiedy prawosławny duchowny ogłosił Jannisa i Avę mężem i żoną, młody małżonek pocałował swoją wybrankę z ognistą namiętnością, którą nagrodzono burzą oklasków, nie bacząc na powagę miejsca. Po ceremonii zaślubin przyszedł czas na zdjęcia, romantyczne, rodzinne i grupowe, a niedługo potem rozpoczęła się zabawa we wspaniałych ogrodach rezydencji Takisów. Kiedy młodzi tańczyli pierwszy taniec, zebrani zgodnie twierdzili, że nigdy jeszcze nie widzieli piękniejszej pary. O północy nowożeńcy podzielili tort, a zaraz pózniej zniknęli. Goście bawili się tak szampańsko, że długo nie zauważyli, że nie ma już wśród nich młodej pary. A kiedy stało się to powszechnie wiadome, wszyscy ochoczo wznieśli toast, życząc nieobecnym pamiętnej nocy poślubnej i długiego, szczęśliwego życia. Dokąd idziemy? Ava, w delikatnych sandałkach na wysokim obcasie, z trudem nadążała za mężem, który mocno trzymał jej rękę w swojej dłoni. 112 R L T Ciii. Uciekamy. Nie mów tak głośno, bo nas dogonią i złapią. Uciekamy? Z własnego wesela? zdumiała się, ale przyspieszyła kroku, ściskając w dłoni torebkę, w której miała kilka najpotrzebniejszych drobiazgów. Tak. Najwyższa pora zacząć nasze prywatne wesele powiedział z żarem. Avo, ja umieram z tęsknoty za tobą. Pragnę cię tak bardzo, że nie wiem, jakim cudem udało mi się dotrwać aż do tej chwili. Jeszcze minuta i oszaleję. Ja też cię pragnę wyznała, i w tej samej chwili zorientowała się, dokąd idą. Nagłe wzruszenie chwyciło ją za gardło. Wąska ścieżka wiła się pośród nadbrzeżnych skał niby jasna wstęga. Przed nimi, w niewielkiej zatoce morze szeptało cicho, zapraszająco. Na falach łagodnie kołysał się biały jacht. Pozwól, ukochana. Spojrzał jej w oczy z powagą, a potem uniósł ją w ramionach i lekko wskoczył na pokład. Tutaj...? Rozejrzała się dookoła. Niebo nad nimi pełne było gwiazd. Jest dokładnie tak, jak przed pięcioma laty, pomyślała. Dokładnie tak samo, a jednak zupełnie inaczej. Teraz byli małżeństwem; zostali sobie poślubieni wobec Boga i ludzi. Na ich palcach jasnym złotem lśniły obrączki, a przed nimi, niczym otwarte morze, rozpościerało się życie. Ich wspólne życie. Tak powiedział, prowadząc ją pod pokład, gdzie czekało łoże przykryte satynową pościelą. Wokół ustawiono świece w szklanych lampionach i bukiety białych kwiatów. Wiem, że pamiętasz, jak bardzo byliśmy tutaj szczęśliwi. Powiedz mi, że całe zło, które cię potem spotkało, nie zatarło tych wspomnień. O niczym nie zapomniałam zmrużyła oczy. Jannis stał przed nią, uroczysty, przejęty, może nawet trochę onieśmielony. Zwiatło świec 113 R L T wydobywało z półmroku piękne, męskie rysy jego twarzy, złociło zmysłowe usta. Tęsknota za jego bliskością przeszyła ją gorącym dreszczem. Wspięła się na palce i pocałowała go lekko, niespiesznie, a w pieszczocie jej warg była prośba. A może żądanie? Spełnił je, pogłębiając pocałunek, ujmując jej twarz w dłonie. Jego palce drżały lekko, jakby trzymał w nich skarb, którego wartość przerastała możliwości ludzkiego pojmowania. Tutaj, przed pięcioma laty, zrozumiałem, jak bardzo cię kocham powiedział nagle. Tutaj postanowiłem, że poproszę cię o rękę. Wypłynąłem na morze, żeby to przemyśleć, przygotować się na ten krok. A potem... Urwał. Sięgnął do jej włosów, wyciągnął szpilki przytrzymujące fryzurę. Potem wszystko się skomplikowało szepnęła odchyliła głowę do [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|