, Dell Ethel Mary Molly 02 Odzyskane szczęście Molly 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stał na fotografii żywo uśmiechnięty, z głową podniesioną, wyprostowany jak struna. Tak, to był on
 nie mogła się mylić. Spoglądał na mężczyznę, który schodził z pomostu, oparty na lasce, i w
którym bez wahania rozpoznała Asterby'ego. Drugi mężczyzna, niezawodnie ów aktor, przywrócony
do życia, zajmował środek fotografii i istotnie uderzał niezwykłą urodą. Ale i cała jego postać
zwracała uwagę. Był smukły, wyniosły; postawa, którą przybrał, miała rozmach i gest. Wyglądał jak
król. Jak to?  pomyślała  czy to mógł być on? Ten powłóczący nogami, zapadły, zidiociały cień
człowieka, ta parodia stworzenia, którą wtedy, przed laty, zaledwie mogła dostrzec w mroku
korytarza? A Rollo? Skąd on się tu wziął i czego tu mógł szukać? Rozmyślania jej przerwał głos Ivora.
 Nic nie jadłaś  odezwał się nagle.  Nie smakuje ci śniadanie? Może wolisz co innego?
Spojrzała na niego z niepokojem. Pragnęła mu powiedzieć, co przed chwilą odkryła, ale powstrzymała
ją myśl, że moment obecny był mało odpowiedni. A poza tym  pomyślała  czy okazałby
jakiekolwiek zainteresowanie? Była z góry przekonana, że o ile by zareagował, to na pewno nie
inaczej jak wybuchem oburzenia.
Zmieszana odpowiedziała mechanicznie:
 O nie, dziękuję, nie jestem głodna. Ale podsuń filiżankę. Doleję ci kawy.
Pochylił się lekko i spojrzał na zegarek.
 Wkrótce ruszymy  oświadczył po chwili.  Wyznaczyłem godzinę i nie życzę sobie, by czekano
niepotrzebnie.
Molly zrozumiała, że nie miał zamiaru opóznić odjazdu; nie krępował się już teraz myślą o Rollu.
Strapiona nie zdobyła się jednak na słówko protestu. Pomyślała z goryczą, że walka o Rolla stoczy się
pózniej. Jedyne, co obecnie wypadało jej zrobić, było iść za Ivorem i zdać się na los.
Ale właśnie w tej chwili zapukano do drzwi. Zjawił się Awkins. Po kilku frazesach, w których wyraził
przypuszczenie, że lord niezawodnie miał noc spokojną, a lady zapewne wypoczęła po trudach,
oświadczył służbiście, że wóz już czeka i że wstąpił tu dlatego, by dowiedzieć się, czy państwo nie
mają przed odjazdem jakich zleceń dla niego.
 Nie, żadnych  oznajmił Ivor i ruszył bez namysłu w kierunku ubieralni.
Molly pozostała, zaś Awkins podszedł i rzekł półszeptem, z dziwnie nieruchomym wyrazem twarzy:
 Mr Rollo jest na dole i czeka w westybulu. Chciałby, jeśli można, pomówić z panią.
Drgnęła pod wpływem wzruszenia, uczucie ulgi ogarnęło jej serce, ale zdołała się opanować. Pomogła
jej w tym kamiennie nieruchoma maska Awkinsa.
 Dobrze  odrzekła podbiegając ku drzwiom.  Niech Awkins powie panu, że zaraz wrócę.
Wyślizgnęła się cichaczem, zanim Ivor mógł powrócić  obawiała się, że byłby ją zatrzymał  i nie
czekając na windę ruszyła na schody. Rollo był na dole, a czas naglił. Kazał jej oświadczyć, że chce
się zobaczyć z nią samą w westybulu. Musi mu powiedzieć, co słyszała od Ivora; przygotować go na
to, co czekało ich w przyszłości, a przede wszystkim zażądać, by po myśli ojczyma spędził pewien
czas razem z nią w pałacu.
Gdy wbiegła do hallu, ujrzała go z daleka, stojącego przy wejściu. Przypatrywał się ze spokojem
przejeżdżającym pojazdom. Ręce miał w kieszeniach, ramiona wzniesione, minę zawadiacką, a
właśnie ta
buńczuczna mina przypomniała go jej teraz z jego lat najmłodszych, gdy bocząc się niesfornie, zwykł
był oczekiwać zasłużonej nagany. Dostrzegł ją po chwili i podbiegł naprzeciw. Poprzez ciemną
chmurę, która przesłaniała mu twarz, wyłonił się promień uśmiechu.
 Molly!  zawołał, obejmując ją ramieniem i czyniąc to w sposób, który wywołałby pewnie naganę
ojczyma.  Dlaczego mnie tu ciągniesz i nalegasz tak na to, akuratnie teraz, gdy mam tak wiele
zajęć? Czy to wpływ wiadomej osoby?
 Nie  odrzekła, przyciskając go do piersi. Czuła się swobodna, gdy Ivor był z daleka.  Nie, mój
drogi, na pewno nie. Ale ojczym jest chory i zaraz wyjeżdżamy z wizytą do lekarza. Nie jest
wykluczone, że okaże się potrzeba dokonania operacji. Gdyby było to konieczne  ciągnęła
gorączkowo  żąda od ciebie, abyś przez cały ten czas pozostawał koło mnie.
 Naprawdę?  rzekł Rollo spoglądając nieufnie. Nie dowierzał jej jakoś.  Bardzo wątpię 
dodał po chwili  czy stan jego zdrowia może budzić obawy. Zawsze był zdrów i nigdy do tej pory
nie użalał się na nic.  Ale teraz jest chory  odrzekła niespokojnie.  Nie mówi wprawdzie o tym,
ale już sam jego wygląd przemawia za chorobą.
 Nie martw się, Molly  rzucił Rollo.  Założę się z tobą, że to nic poważnego. Inaczej, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl