, 105. Schuler Candace Dynastia z Hollywood 02 Jeszcze jeden sliczny chlopiec 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z głównych ról.
Tara uśmiechem powitała zebranych i zrobiła parę kroków w przód.
Teraz wszyscy czekali w milczeniu. Wiedzieli, kogo mają się
spodziewać.
I nagle w drzwiach limuzyny ukazał się Pierce.
Zaczęto krzyczeć. Witano go aplauzem. Gwiazdor uśmiechał się
promiennie i ręką pozdrawiał tłum.
Ludzi ogarnął szał. Napierali na rozciągnięte sznury. Ze wszystkich
stron wykrzykiwano nazwisko Pierce'a.
Nikki stanęła u jego boku. Wąskim przejściem między sznurami
zaczęli powoli przesuwać się w stronę
S
R
kina. Rzucała spojrzenia na boki, aby sprawdzić, czy Pierce'owi nie
zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Była zła, że zwalniał kroku,
a nawet się zatrzymywał, ściskał wyciągnięte ręce i rozdawał auto-
grafy. Marzyła, żeby jak najszybciej znalazł się w budynku.
I nagle pod naporem ludzi pękły sznury i tłum wtargnął na wąskie
przejście, w ułamku sekundy oddzielając Nikki od Pierce'a. Rzuciła
się w jego stronę. Już była obok, kiedy nagle kątem oka dojrzała
szczupłą, młodą kobietę, wyciągającą coś bardzo długiego i
czarnego... Nikki sięgnęła odruchowo po broń ukrytą pod żakietem,
lecz natychmiast cofnęła rękę. Strzelanie w tłumie nie wchodziło w
rachubę.
- Pierce! - krzyknęła rozdzierającym głosem.
-Pierce!
Podcięła nogi kobiecie i rzuciła się na gwiazdora, przewracając go na
ziemię i nakrywając własnym ciałem.
Jeden z ludzi Billa Bendera złapał winowajczynię za kark, podciągnął
do góry i wyrwał jej broń z ręki. Był to ogromny, czarny długopis.
Bardzo długi, lecz niegrozny.
Nikki podniosła się z trudem na kolana. Jeszcze nie wiedziała, że to
nie zamachowiec atakował Pierce^, lecz szykowała się na niego
kolekcjonerka autografów.
Popatrzyła na leżącego. Miał zamknięte oczy i wykrzywioną bólem
twarz?
Jednak dostał kulą! O Boże, jest ranny!
I nagle gwiazdor otworzył oczy i wybuchnął śmiechem.
- Och, Nikki! Nikki! - wykrzykiwał wesoło. Nie posiadał się z radości.
S
R
Uniósł się, wysunął ręce i przyciągnął dziewczynę do siebie, tak że
znów znalazła się na ziemi, a właściwie na nim. I wszystko to na
oczach wielu ludzi. Byli zafascynowani niecodziennym spektaklem.
- Nikki! Jesteś wyjątkowa! Cudowna! - powtarzał, rozbawiony niemal
do łez.
Usiłowała wyswobodzić się z jego objęć. Strach przemienił się w
gniew, kiedy zorientowała się, co naprawdę zaszło.
- Pierce, do diabła, puszczaj mnie wreszcie! - syknęła ze złością, kiedy
wokół nich ze wszystkich stron zaczęły trzaskać flesze. - Fotografują
moją bieliznę!
S
R
ROZDZIAA 12
To był chyba kiepski pomysł, żeby cię tutaj przywozić - narzekała
Nikki,ł zatrzymując specjalnie wyposażony, kuloodporny samochód
przed pawilonem, w którym mieściło się biuro Claire. - Kręci się
mnóstwo ludzi.
Masz broń, więc mnie ubezpieczaj, dopóki nie znajdę się w środku -
poradził Pierce.
Jesteś pewny, że w biurze są tylko Claire i jej sekretarz?
Tak.
- I nie spodziewają się nikogo?
- Och, Nikki, nie zadawaj takich pytań. Nie mam pojęcia, kto może
przyjść do siostry. W budce przy bramie jest przecież strażnik.
Sprawdzał, kim jesteś, zanim cię wpuścił na teren wytwórni. Pilnuje,
aby nie dostał się tutaj nikt nie upoważniony. Jeśli jednak ktoś
wedrze się do biura Claire, obiecuję, że schowam się w łazience.
Zgoda?
Nikki westchnęła ciężko.
Wiem, że mam już obsesję. Sądzisz, że wszystko, co robię, to
ogromna przesada, zwłaszcza po tym, jak zachowałam się ostatniego
wieczoru. Ale to mój...
Obowiązek - dokończył szybko. - Wiem. Twoja praca. Wykonujesz ją
doskonale.
S
R
Nikki spojrzała na Pierce'a. Od wczorajszego niefortunnego zdarzenia
zachowywał się w stosunku do niej przyzwoicie. Gazety więcej
miejsca poświęciły incydentowi przed kinem niż samej premierze.
Zgoda. Zostawię was samych. Omów z Claire wszystkie sprawy. Ale
obiecaj, że kiedy tylko skończycie, zaraz do mnie zadzwonisz. Zgoda?
Słowo skauta ',- przyrzekł, zapominając dodać, że nigdy nim nie był.
Nikki rzuciła okiem na usztywnioną nogę Pierce'a.
Poczekam, aż wejdziesz po schodkach.
Kiedy zacznę mdleć, złapię się za poręcz.
Jeśli zle się czujesz, nie powinieneś...
%7łartowałem. Nic mi nie jest, słoneczko.Pocałuj mnie na pożegnanie -
dodał, przyciągając ją do siebie.
Nie zdążyła zaprotestować.
A zresztą jeden pocałunek się nie liczy, pomyślała, kiedy język
Pierce'a przesuwał się po jej rozchylonych wargach. Uczucie było
cudowne.
- Baw się dobrze, zakładając nowe alarmy - szepnął po chwili. -
Zsunął się z siedzenia i wysiadł z wozu. - Zadzwonię, gdy tylko
skończymy rozmowę, tak żebyś mogła szybko po mnie przyjechać. A
teraz wracaj do domu.
Siedziała jeszcze przez chwilę nieruchomo przy kierownicy. Patrzyła,
jak Pierce wchodzi na schodki. Zastanawiała się, jak to będzie, kiedy
jej praca się skończy. Teraz miała pretekst, żeby bez przerwy o nim
myśleć. A co potem?
Claire podniosła głowę znad leżących przed nią papierów.
Ach, to ty - powiedziała, zdziwiona nie zapowiedzianą wizytą brata. -
A gdzie twoja ochrona osobista?
Odesłałem ją do domu.
S
R
- Jasne. W przeciwnym razie ani na chwilę nie spuściłaby cię z oka. -
Spojrzenie siostry przypominało Pierce'owi wzrok matki, kiedy1 coś
przeskrobał.
- Wykołowałeś Nikki. Zgadłam?
-Nie - odparł. Opadł ciężko na miękki fotel, jedyny wygodny mebel w
elegancko urządzonym wnętrzu. - Uznała, że jestem tu tak bezpieczny
jak w domu. A nawet bezpieczniejszy, kiedy jej przypomniałem, że u
ciebie nie będzie głównych podejrzanych - dodał z grymasem na
twarzy.
Głównych podejrzanych?
Tak. Należą do nich pani Gilmore, Lisbeth, Kathy Frye i ogrodniczka.
Aha, i jeszcze ktoś od konserwacji basenu. A może sprzątaczka? - Z
niechęcią potrząsnął głową. - Trudno spamiętać. Nieważne. - Machnął
lekceważąco ręką. - Nikki musiała zostawić mnie tu samego. - Uniósł
chorą nogę i oparł na stoliku. Gdy znajdowała się wyżej, ból był mniej
dokuczliwy. - Zakłada alarmy. Mam po nią zadzwonić, kiedy
skończymy rozmowę.
Claire spojrzała podejrzliwie na brata. Znała go aż za dobrze.
- Ale tego nie zrobisz, prawda? - Rzuciła Pierce'owi surowe
spojrzenie. - Powiedz, co kombinujesz?
Otworzył usta, lecz szybko je zamknął.
Pierce?
Nic. Nieważne - mruknął pod nosem.
Drogi bracie, ty się czerwienisz! - prawie wykrzyknęła zdumiona
Claire.
Pierce spojrzał na siostrę spod długich rzęs. Miał dziwną minę. I
zaróżowione policzki.
Co powiesz na mały wypad do Buccellatiego?
Chcesz kupić Nikki jakiś osobisty prezent na pożegnanie?
Nie. Pierścionek zaręczynowy.
S
R
Lekkie rozbawienie na twarzy Claire ustąpiło miejsca najpierw
zaskoczeniu, a zaraz potem niekłamanej radości.
Och! To wspaniale! - Pochyliła się i pocałowała brata. - Już [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl