, Beaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i śmierć łajdaka 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aby zaniósł ją pod wskazany adres.
 Tylko czy jakikolwiek dziennikarz okazałby się tak naiwny, żeby się
na to zgodzić?
 Oczywiście, jeśli w zamian otrzyma jakieś informacje, a osoba
przekazująca paczkę wyglądałaby wystarczająco niewinnie.
 Mam wrażenie, że wystawia się pan tam na ryzyko, Macbeth. Ale
niech będzie, niech pan tam zostanie, aż oddzwonię. Może to potrwać całą
noc, a jeśli szukamy londyńskiego dziennikarza, będę musiał zwrócić się po
pomoc do Scotland Yardu.
Rory wrócił i wyglądał na podekscytowanego.
 Na Boga, Hamish!  wykrzyknął.  Jeśli ci się to uda, będę mógł
nie trzezwieć przez dwa tygodnie. Co teraz robimy?
LR
T
 Czekamy  powiedział Hamish.  I modlimy się.
LR
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
Wydawało mi się, że słyszę głos, co krzyczy
 Nie ma snu! Makbet sen morduje".
 William Szekspir
Lato kończyło na zamku Tommel. Chłodny wiatr wiał na wrzosowi-
skach i stukotał okiennicami, przynosząc kłęby dymu z kominka z powrotem
do salonu.
Wszyscy zebrali się na popołudniową herbatę, nawet Freddy Forbes
Grant, który został wypuszczony z więzienia. Uparcie podtrzymywał, że
przyznał się do zbrodni, ponieważ był przekonany, że zrobiła to jego żona.
Nie było żadnych wyraznych podstaw, żeby trzymać go dłużej za kratkami.
Blair zarzekał się, że rękawiczek nie było w pokoju Freddy'ego, kiedy
przeszukiwano go po raz pierwszy, a Anderson i MacNab go poparli. Wąsy
Freddy'ego oklapły i wyglądał na całkiem załamanego. Mary Halburton
Smythe nalewała herbatę pewną ręką i starała się nie myśleć o tym, że by-
łoby bardziej na miejscu, gdyby Freddy przeżywał swoją żałobę w zaciszu
własnego pokoju, zamiast plątać się na dole jak zmora.
LR
T
Priscilla miała wrażenie, że ten koszmar nigdy się nie skończy. Henry ją
przeprosił. Powiedział, że zaślepiła go zazdrość i powinien wiedzieć, że
Hamish żywi wobec niej jedynie braterskie uczucia. Pułkownik Halbur-
ton-Smythe wziął go na stronę i wszystko mu wyjaśnił.  To by było na
tyle w kwestii rozmów dorosłych, pomyślała gorzko Priscilla. Znów miała
na palcu pierścionek zaręczynowy. Teraz Hamish będzie nią gardził! Czuła
się osaczona, przeczuwała również, że nie będzie mieć wystarczająco od-
wagi, żeby stawić czoło Henryemu, dopóki to morderstwo będzie nad nimi
wisieć. Aatwiej byłoby jej zmierzyć się z nim w Londynie, gdzie wszystko
było łatwiejsze, prostsze i bardziej zmienne.
Gościom powiedziano, że będą mogli wrócić do swoich domów na-
stępnego dnia, jeśli tylko nie zamierzają opuścić kraju.
 Ciasta?  spytała wesoło pani Halburton Smythe, trzymając ta-
lerzyk z kawałkiem makowca przed Pruney.
Pruney zbladła i potrząsnęła głową. Wszyscy pili herbatę małymi,
ostrożnymi łykami, przyglądając się uważnie pozostałym gościom.
Z korytarza dobiegły ich odgłosy kroków i rozmów funkcjonariuszy.
 Nie, tylko nie to  jęknęła lady Helmsdale.
 Złożyłam już tyle zeznań, zdjęto mi odciski palców, patrzyłam na
policjantów przeszukujących moje rzeczy osobiste... Mogłabym wielu z nich
wystrzelać.
Drzwi otworzyły się i do środka wszedł Chalmers. Za nim podążyli
Blair, Anderson i MacNab, którzy stanęli wokół pokoju. Na końcu wszedł
LR
T
Hamish z kimś, kto wyglądał jak jego niższa i bardziej przysadzista wersja
 Rory Grant.
Priscilla zastanawiała się, czy Hamish był chory. Jego twarz pokrywała
cienka warstewka potu, a wzrok miał twardy i skupiony.
 Proszę bardzo, Macbeth  powiedział cicho Chalmers.
Hamish wie, kim jest morderca, pomyślała Priscilla, wpadając w panikę.
Ani razu nie spojrzał na dzbanek z herbatą.
To była trudna sprawa  powiedział cicho Hamish.  Tylu z was
miało powody, żeby życzyć Bar tlettowi śmierci. Jednak tylko jedno z
was miało wystarczająco dużo zimnej krwi oraz przebiegłości, nie miało za
to skrupułów moralnych, żeby zamordować nie tylko Bartletta, ale i panią
Forbes Grant. Ktoś z was miał też wiele szczęścia. Tych zbrodni dokonał
naprawdę zdolny amator.
Pogrzebał w kieszeni swojej tweedowej, sportowej kurtki, wyciągnął
stamtąd notes i spojrzał na jedną z kartek.
Priscilla rozejrzała się po pokoju. Wszystkie twarze były skupione i
pełne napięcia. Kto to zrobił?
 Nie miałem stuprocentowej pewności co do tożsamości mordercy, aż
do wczorajszej nocy  powiedział Hamish.
Głos Diany zadzwięczał ostro i wysoko.
LR
T
 Nie wiesz! Nie masz pojęcia! Przyglądasz się nam tylko, żeby zo-
baczyć, czy ktoś wygląda na winnego. Naoglądałeś się za dużo filmów,
zupełnie jak ta głupia pokojówka.
 Nie  powiedział Hamish.  Ja wiem, kto to zrobił. To był... pan,
panie Henry Withering.
Zapadła pełna zdumienia cisza.
Potem odezwał się Henry rozbawionym głosem.
 To nawet lepsze niż teatr. Proszę kontynuować. Po co, na Boga,
miałbym zamordować Bartletta?
 Ponieważ to kapitan Peter Bartlett jest autorem sztuki  Kochana
Księżna", a nie pan.
 Bzdura  powiedział spokojnie Henry.  Recenzje są we
wszystkich gazetach. To prawdziwy hit. Powiedziałby coś przecież.
 Prawdopodobnie zmienił pan tytuł. Kapitan Bartlett powiedział, że
czytuje jedynie dodatki na temat wyścigów. Wiedział, że odniósł pan sukces.
Słyszał o tym. Nie miał jednak pojęcia, że to jego sztuka, aż do tamtej nocy
na przyjęciu, na którym byłem. Panna Smythe zacytowała przy nim frag-
ment. Kapitan Bartlett wyglądał na rozbawionego.
Pan się bardzo rozzłościł i kazał pannie Smythe się zamknąć. Myślę, że
tak właśnie było.
LR
T
Ciotka kapitana Bartletta, pani Frobisher, mówiła, że kapitan uwielbiał
małpować, ciągle podbierał innym ludziom pasje i zainteresowania. Zaczął
nawet zbierać porcelanę po wizycie u sir Humphreya Throgmortona.
 Co?!  wykrzyknął sir Humphrey, wyraznie bardziej poruszony tą
informacją, niż odkryciem tożsamości mordercy.
 Mieszkał z panem, panie Withering, przez pewien czas. Pan pisał
sztuki. Kapitan również postanowił, że coś napisze. Uzasadniał pan po-
wstanie  Kochanej Księżnej" tym, że publiczność czekała na coś takiego.
Powiedział pan, że napisał coś głupiutkiego i trywialnego, ponieważ to było
coś, czego chciano w teatrze na West Endzie. Widziałem tę sztukę w Lon-
dynie. Nie myślałem o tym wcześniej, jednak ktokolwiek ją napisał, wierzył
w każdą głupiutką linijkę tego tekstu. Jeśli spojrzeć na to pod innym kątem i
zastanowić się nad osobowością kapitana Bartletta, wszystko zaczyna mieć
sens.
 Wygaduje pan bzdury  powiedział Henry. Nikt się od niego nie
odsunął, nawet Priscilla. Dla wszystkich w pokoju było jasne, że Hamish
wygaduje bzdury.
 Kapitan Bartlett zostawił swoją sztukę w pańskim mieszkaniu, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl