,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pan Rawley wcześnie wstał - szepnęła. - Je śniadanie w kuchni. - O, nie! - jęknęła Kate. 118 RS Wiedziała, że kiedyś to może nastąpić, ale dlaczego właśnie teraz? Rozebrała się i weszła do kuchni jak gdyby nigdy nic. Jake Rawley siedział przy oknie, spoglądając w kierunku domku. - Gdzie byłaś? - burknął. Chciała powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle. Nigdy nie umiała kłamać. - Czy to nie dym unosi się z komina domku? - spytał. - Tak - odrzekła. - Byłaś tam? - Tak, tato. - Po kiego diabła? Kate popatrzyła porozumiewawczo na Celię, - Gdzie jest Danny? - spytała. - Chyba jeszcze śpi. - Zajrzyj do niego. - Oczywiście. Zaczekała, aż gospodyni wyjdzie. Ojciec popatrzył na nią przenikliwie. - Co tu się dzieje? - spytał. - Tato, w domku jest Ethan Mills. Przyszedł zobaczyć się z Dannym, ale musiał zostać z powodu burzy - wykrztusiła Kate. - Wielkie nieba! - wykrzyknął Rawley. - Ten sukinsyn na moim terenie? - Tak. Spotkałam go na drodze, tego wieczoru kiedy wracałam z miasta. Pomógł mi, prawdopodobnie uratował mi życie. A więc przyprowadziłam go tutaj i pozwoliłam mu zobaczyć. Danny'ego. 119 RS - Przyprowadziłaś kryminalistę na moje ranczo i pozwoliłaś mu zobaczyć mojego wnuka? - Rawley uderzył pięścią w stół. - Tak, ale Ethan nie jest zabójcą. Niesłusznie go oskarżono, został skazany za coś, czego nie zrobił! - To on ci nagadał tych bzdur. Zaczarował cię tak jak twoją siostrę. - Tato, Ethan to dobry i uczciwy człowiek. Stał się kozłem ofiarnym- - Coś mi się zdaje, że chcesz mi wmówić, że nie uwiódł twojej siostry, tylko że ona uwiodła jego. - Nie rozmawiałam z nim na ten temat- odparła Kate. -I nie mam zamiaru. Liczy się terazniejszość, a nie przeszłość, - Opętał cię, zupełnie jak Becky. - Tato, wolałabym tego nie mówić, ale jestem dorosłą kobietą i w pełni odpowiadam za to, co robię. - Po co tam chodziłaś tak wcześnie? Chyba nie byłaś tam przez całą noc? Kate nie cierpiała, gdy ojciec ją upokarzał, traktował jak małą dziewczynkę. Postanowiła jednak nie dać się zastraszyć. Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. - Owszem. - Na Boga! - wykrzyknął- Krew napłynęła mu do twarzy. - Gdybym miał tutaj strzelbę, zastrzeliłbym was oboje! - Opanuj się-napomniała go-bo dostaniesz drugiego wylewu. - Nic mnie to nie obchodzi. Nie pozwolę, żeby ten bękart znowu wtrącał się w życie naszej rodziny. Moja córka umarła przez niego. Nie oddam mu drugiej. - Odwrócił się do drzwi - Celio! Moja strzelba! - Jesteś śmieszny - stwierdziła Kate. - Opanuj się wreszcie. 120 RS - Ty mnie nie obchodzisz; jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz, ale nie pozwolę zniszczyć życia mego wnuka. Czy mam ci przypominać, że Danny jest pod moją opieką? - Ale to ja zastępuję mu matkę. - Nie teraz, gdy związałaś się ż tym mieszańcem. Straciłaś wszelkie prawa. Kiedy sąd dowie się, co zrobiłaś, przyzna rację mnie. Jestem tego pewien. - Zanim zaczniesz triumfować, dobrze się zastanów. Ethan zrzekł się prawa do opieki na rzecz Becky, matki swego syna. Nawet jeśli zdołasz załatwić sobie pozytywne orzeczenie sądu, sprzeciwi się starszyzna plemienna. A poza tym, niezależnie od wszystkiego, jestem jedyną matką, jaką znał Danny, i postanowiłam, że mój syn pozna swego ojca. Czy ci się to podoba, tato, czy nie. W drzwiach stanął Danny. Był w piżamie. Drżał z zimna. - Mamusiu - powiedział przestraszony - dlaczego ty i dziadziuś tak krzyczycie? - Dyskutujemy. Przepraszam; że cię obudziliśmy. - O co chodzi? - spytał chłopiec, patrząc to na jedno, to na drugie. - Nic takiego. Idz się ubrać. Po śniadaniu pójdziemy do taty. - Naprawdę? - ucieszył się Daniel. - Tak, kochanie, a teraz idz na górę. - To jeszcze nie koniec Kate- ostrzegł Rawley. - Gdy tylko drogi będą przejezdne, wybiorę się do miasta i znajdę jakieś mieszkalnie. Przeniesiemy się z Dannym. Jeśli zechcesz się procesować, twoja sprawa. 121 RS - Straciłaś rozum, Kate, jesteś pod wpływem groznego zabójcy, ale nie przestałaś być moją córką. Nie pozwolę na to, przysięgam.. - Mam nadzieję, że któregoś dnia zrozumiesz, jak bardzo się pomyliłeś. Go więcej, że będziesz miał odwagę się do tego przyznać. - Nigdy się nie mylę. A już na pewno nie co do tego łotra. - To się jeszcze okaże. I nie wyrażaj się tak o Ethanie. Wypraszam to sobie. 122 RS ROZDZIAA 10 Kate, pogrążona w niewesołych myślach, stała we frontowym oknie domku i przez łzy spoglądała na widoczny w oddaleniu dom ojca. Jak przez mgłę słyszała głos Ethana, który czytał Danielowi opowieść z życia Indian. Gdy odwróciła głowę, by podnieść się na duchu widokiem szczęśliwej dwójki, napotkała zatroskane spojrzenie Ethana. - Dobrze się czujesz? - Nie, oczywiście, że nie - odparła. - Moja rodzina się rozpada, własny ojciec nazwał mnie zdrajczynią i przypuszczalnie będzie walczył ze mną do upadłego, a to może go zabić. Nie wiem, jak powinnam w tej sytuacji postąpić, nie mam pojęcia, co z tym wszystkim zrobić. - Wszystko, przeze mnie. To moja wina. Kate przeniosła spojrzenie na Daniela. Widząc, z jakim podziwem chłopiec wpatruje się w Ethana, uznała, że podjęła słuszną decyzję. - Poradzę sobie. Masz przecież własne problemy. Przede wszystkim [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|