, Arnold Judith Miłosc na całe Ĺźycie 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzÄ…c po ciasnych pokoikach, Michael odruchowo zgarbiÅ‚ ra­ spotkanie z Eme, ale nie zamierzaÅ‚ siedzieć dÅ‚użej w ponu­
miona i plecy, jakby w obawie, że zaraz otrze siÄ™ o Å›cianÄ™. rym pokoju hotelowym i wpatrywać siÄ™ tÄ™po w ekran kom­
Trzecie miaÅ‚o okna wychodzÄ…ce chyba na najbardziej ruchli­ putera. ChwyciÅ‚ klucze j skierowaÅ‚ siÄ™ do drzwi.
wą ulicę w całym stanie. W ciągu niespełna minuty policzy! Wzdłuż głównej ulicy ciągnęły się sklepy należące do
aż jedenaÅ›cie osiemnastokoÅ‚owych ciężarówek przejeżdżajÄ…­ wielkich ogólnokrajowych sieci, ale byÅ‚o też sporo maÅ‚ych
cych z warkotem przez widoczne z okna salonu skrzyżo­ sklepików, czÄ™sto prowadzonych przez samych wÅ‚aÅ›cicieli.
wanie. Wysiadł z samochodu, wrzucił monetę do parkomatu, po
czym ruszył przed siebie, zastanawiając się, jak by się czuł,
Chciał mieszkać w domu Eme.
gdyby mieszkał w ładnym niedużym miasteczku w Nowej
Z Eme.
Anglii. Wiosną było tu nieco chłodniej niż w południowej
I z Jeffreyem, chociaż myśl, że miałby spędzać każdy
222 MIAOZ NA CAAE %7Å‚YCIE 223
M1AOSC NA CAAE ZYCIE
Kalifornii, ale o wiele bardziej zielono. Gałęzie drzew niemal _ Najlepszy byłby lekki, plastikowy, pusty w środku, ale
uginały się pod ciężarem liści. Kwiaty ledwo mieściły się takich nie mamy. Prawdziwym kijem czteroipółlatek mógłby
w donicach i skrzynkach na oknach. zrobić sobie albo koledze krzywdę.
Nagle spostrzegł sklep sportowy. Wszedł do środka - Ma pan rację - przyznał Michael. Mimo to nie chciał
i uśmiechnął się w duchu na widok kijów hokejowych odejść z pustymi rękami. - A rękawice?
i ochraniaczy na kolana. Napis obok gÅ‚osiÅ‚: Wiosenna prze­ - A, to co innego. - Sprzedawca wskazaÅ‚ Å›cianÄ™, która
cena sprzętu hokejowego. Na co komu sprzęt hokejowy była nimi zawieszona. - Mamy je we wszystkich możliwych
wiosną czy latem, pomyślał. Z drugiej strony w Kalifornii rozmiarach. Chłopiec jest prawo- czy leworęczny?
byłby nieprzydatny nawet zimą. Michael zadumał się. Nie miał pojęcia, ale skoro on sam
Przez chwilę krążył między stoiskami, aż doszedł do był praworęczny, Eme też, to Jeffrey chyba nie powinien być
półek ze sprzÄ™tem baseballowym. Hokej nigdy go nie intere­ maÅ„kutem?
sował, co innego baseball. W dzieciństwie podczas letnich - Prawo - odparł.
wakacji grali z Johnnym non stop - wystarczył im kij, piłka, - To dobrze. Dla praworęcznych mam znacznie większy
pusty plac. wybór.
Ciekaw był, czy Jeffrey ma rękawicę baseballową. Eme, Zdjął ze ściany kilka małych skórzanych rękawic i podał
naÅ›ladujÄ…c gÅ‚osy różnych postaci, czytaÅ‚a synkowi  Kubusia je Michaelowi. ByÅ‚y za maÅ‚e, by mógÅ‚ je przymierzyć, w do­
Puchatka", ale czy kiedykolwiek kupiła mu sprzęt do tej datku wydawały mu się strasznie sztywne. Wiedział jednak,
najbardziej ukochanej przez Amerykanów gry? że takie powinny być, że dopiero potem układają się do ręki.
ZastanawiaÅ‚ siÄ™, czy nie kupić też specjalnego oleju do natÅ‚u­
RÄ™kawicÄ™ baseballowÄ… i kij powinien mieć każdy dora­
szczania.
stający amerykański chłopiec - dziewczynki też, ale na razie
Michael myÅ›laÅ‚ o jednym konkretnym chÅ‚opcu. A także o oj­ WyszedÅ‚ ze sklepu, dzwigajÄ…c torbÄ™, w której znajdowaÅ‚a
cu tego chÅ‚opca. O tym, że mógÅ‚by nauczyć syna gry w base­ siÄ™ rÄ™kawica, butelka oleju oraz pojemnik z piÅ‚kami do tenisa.
ball. Jeffrey jest za maÅ‚y, aby grać twardymi piÅ‚kami, jakich uży­
wa się podczas meczów baseballowych. Może jest również
Mógłby. Jeśli Eme mu pozwoli.
za mały, żeby grać piłeczkami tenisowymi? Michael zupełnie
Rozejrzał się po sklepie, szukając sprzedawcy. Po chwili
się nie orientował, po prostu nie miał doświadczenia w takich
skinÄ…Å‚ na chÅ‚opaka, który ukÅ‚adaÅ‚ towar na stoisku w sÄ…sied­
sprawach, ale teraz przynajmniej będzie czuł się bardziej jak
nim rzędzie, i spytał, jakiego rozmiaru kij nadaje się dla
ojciec.
czteroipółletniego dziecka.
Wrócił do samochodu i podjechał pod szkołę, w której
Sprzedawca powiódÅ‚ wzrokiem po drewnianych i alumi­
Eme uczyła. Szkoła mieściła się w ładnym, jednopiętrowym
niowych kijach. Pokręcił głową.
224 MIAOZ NA CAAE %7Å‚YCIE
MIAOZ NA CAAE %7Å‚YCIE 225
budynku z czerwonej cegły. Budynek miał płaski dach, duże w prost wejścia w oszklonym pokoiku mieścił się sekretariat;
szerokie okna. Na okrągłym podjezdzie przed głównym wej. w środku, przy biurku, siedziała sekretarka. Zajęta rozmową
ściem stały jaskrawożółte autobusy; przez drzwi wybiegały przez telefon nie zauważyła Michaela, on zaś postanowił jej
grupki roześmianych dzieci. nie przeszkadzać; skręciwszy w korytarz, ruszył na poszuki-
Michael podjechał kilka metrów dalej na parking i wy. wanie Eme.
siadł. Zbliżając się do wejścia, mijał nie kończący się stru. Zciany zdobiły wykonane przez dzieci rysunki i malowidła
mieÅ„ dzieci w różnym wieku; część siÄ™gaÅ‚a mu do ramion, oraz wystukane na maszynie wiersze i opowiadania. UrzÄ…dze­
a inne, nawet gdyby stanęły na palcach, ledwo by mu sięgały nia z wodą do picia sięgały Michaelowi do pępka, podłogi
do pasa. Zmiały się, popychały, trajkotały, krzyczały, używa- pokryte były grubym, solidnym linoleum. Większość drzwi
ły słów, za które on w dzieciństwie byłby karany. Obserwu- prowadzących do sal lekcyjnych była otwarta. Zaglądał do
jąc to rozkrzyczane towarzystwo nagle przestał się czuć jak wszystkich mijanych po drodze pomieszczeń. Krzesełka stały
ojciec. ustawione na ławkach, tablice były umyte, ściany pozawieszane
Po raz kolejny uświadomił sobie, że nie ma o dzieciach, kolorowymi kartkami. Szkoła nie różniła się tak bardzo od tej,
ich zwyczajach, potrzebach i zachowaniu najmniejszego po­ do której sam chodziÅ‚ jako dziecko, mimo to czuÅ‚ siÄ™ tak, jakby
jÄ™cia. Z mieszanymi uczuciami patrzyÅ‚ na ich jaskrawe ubra­ znalazÅ‚ siÄ™ w obcym Å›wiecie. Na innej planecie.
nia, wielkie plecaki, rozwiązane sznurowadła. Dlaczego
Za kolejnym zakrętem, zaglądając przez otwarte drzwi do
upierał się wczoraj, że koniecznie chce przejąć na siebie
pierwszej z brzegu sali, wreszcie dostrzegł Eme. Ubrana
część obowiązków rodzicielskich? Dlaczego nie machnął na
w kwiecistÄ…, marszczonÄ… spódnicÄ™ oraz biaÅ‚Ä… bluzkÄ™, siedzia­
wszystko ręką?
ła na brzegu biurka, rozmawiając z jakimś chłopcem.
Dlatego - przynajmniej tak to sobie tÅ‚umaczyÅ‚ - że Nie chcÄ…c przeszkadzać, Michael cofnÄ…Å‚ siÄ™ nie zauważo­
w gÅ‚Ä™bi duszy byÅ‚ uczciwym, odpowiedzialnym czÅ‚owie­ ny na korytarz. SÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚os Eme, niski, o kojÄ…cym brzmie­
kiem. Ale pewnie również dlatego, że pragnÄ…Å‚ Eme. I wie­ niu, oraz przytÅ‚umiony gÅ‚os chÅ‚opca. Nie wiedziaÅ‚, o czym
dział, że tylko w ten sposób, pokazując jej swoją szlachetną rozmawiają, ale widząc, jak Eme przechyla na bok głowę, jak
naturę, zdołają do siebie przekonać. się uśmiecha i poklepuje chłopca po ramieniu, domyślił się,
że rozmowa dotyczy czegoÅ› poważnego, ale nie jest dla niko­
WierzyÅ‚, że mu siÄ™ uda, że nauczy siÄ™ radzić sobie z dzieć­
go zbyt bolesna. Wreszcie chÅ‚opiec podniósÅ‚ z ziemi wypcha­
mi. Wczoraj trafiÅ‚ w dziesiÄ…tkÄ™, kupujÄ…c kurczaka. DziÅ› poka­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl