,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wydawało się, że każdy mieszkaniec wyspy, mężczyzna, kobieta czy dziecko, postanowił wpaść i złożyć życzenia. Twarz jej cierpła od nieustannego uśmiechania się. Poczuła ulgę, gdy tłumy się rozeszły, a ona mogła zdjąć buty. Wtedy uświadomiła sobie, że nie wie, co ją czeka dalej. Czy po prostu przeniesie się i spędzą czas w domu? Spakowała małą torbę, żeby starczyła jej na dwa dni, ale może Nick będzie chciał, żeby od razu przeniosła wszystko do jego mieszkania? Czego jeszcze mogła oczekiwać? Była to noc poślubna. Krępowała się pytać, jakie miał dalej zamiary, więc ułożyła się w jednym z foteli w salonie i czekała. Gdzieś w głębi duszy zaczęło dojrzewać poczucie, że Nick przesadza z odsuwaniem jej od podejmowania decyzji. Rozejrzała się dookoła, spojrzała na bogate umeblowanie i kosztowne dzieła sztuki i zaczęła się martwić, że ich małżeństwo nie ma szans na przetrwanie dłużej niż do narodzin dziecka. Pochodzili z tak różnych środowisk! - Poprosiłam służącą, żeby ci spakowała kilka rzeczy na podróż, Annie. Mam nadzieję, że nie masz żalu, ale wiedziałam, że nie będziesz miała czasu. - Mama Nicka przysiadła obok niej. - Podróż? - Czyżbym nie dosłyszała jakiejś rozmowy? Elizabeth objęła ją. ramieniem. - Nie mów mi, że Nicholas jeszcze ci nic nie powiedział o waszej podróży poślubnej? - Podróży poślubnej? - Annie czuła się, jak papugujące dziecko, które nie potrafi nadążyć za rozmową dorosłych. Elizabeth zmarszczyła się i przycisnęła ją mocniej. - Jesteś za dobra i za mało wymagająca, moja droga. Jeżeli ten mój syn kiedyś cię urazi albo zrobi coś równie głupiego, to przysięgam... - Będzie dobrze - uspokoiła ją Annie. - Nie jestem nieporadną małolatą, którą trzeba chronić. Specjalnie znalazłam sobie taką pracę, żeby wyjechać tysiące kilometrów od domu i udowodnić sobie i innym, że dam sobie radę. Jestem twardsza, niż moja rodzina uważa. - Spojrzała w oczy swojej świeżo upieczonej teściowej. - Z twoim synem też sobie poradzę. - Poklepała Elizabeth po ramieniu i uśmiechnęła się do niej. - Kocham go, ale nie będę niczyim podnóżkiem, nie martw się. Oczy Elizabeth napełniły się łzami. - Jego ojciec i ja... - Pokręciła głową i stłumiła szloch. - Musimy kiedyś porozmawiać, ale nie dzisiaj. Dzisiejszy wieczór jest do świętowania. W drzwiach kuchni pojawił się Nick. - Pilot jest gotowy, jeżeli ty jesteś gotowa, Annie. - Zwrócił się do matki. - Załadowałem już walizki Annie do samolotu. Czy jeszcze coś musimy zrobić przed wylotem? Elizabeth wyprostowała się. - Musisz zacząć rozmawiać z żoną, zanim zaczniesz podejmować za nią decyzje. Prawdę mówiąc, mógłbyś ją spytać jeszcze teraz, czy życzy sobie towarzyszyć ci w tej wyprawie. Nie jestem pewna, czy ja bym chciała na jej miejscu. Nick obrócił się i padł przed żoną na kolana, mocno przerażony. - Annie... zapomniałem, że ci nie powiedziałem. Przepraszam. To jest ta niespodzianka, o której ci wcześniej mówiłem. To miała być przyjemność dla ciebie... dla nas obojga. Nie miałem zamiaru... - Ciii - szepnęła Annie, kładąc palec na ustach. - Nie panikuj. Nie ukrywam, że byłoby miło, gdybyś się ze mną skonsultował w sprawie naszej podróży poślubnej, ale nie zaczynajmy naszego życia małżeńskiego od pretensji. Cokolwiek chcesz zrobić, będzie dobrze. Nick odetchnął z ulgą. - Jeden z moich kolegów jest właścicielem ekskluzywnego ośrodka górskiego na Riwierze Meksykańskiej. Domek na miodowe miesiące jest wyjątkowy, z basenem i sauną, na skraju skały, gdzie niebo spotyka się z oceanem. Możemy tańczyć do bladego świtu na plaży z gwiazdami filmowymi i członkami królewskich rodzin. Potem możemy spać, choćby cały dzień i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Będzie wspaniale. Annie widziała jego pożądanie, wypisane na twarzy. Ona czuła dokładnie to samo. Mimo upływu kilku tygodni, wspomnienie ich namiętności było w niej wyrazne, i na duszy i na ciele. Teraz jednak, kiedy była o krok od nocy poślubnej i jej przewidywanego zakończenia, nie była pewna, czy chce znów przeżywać takie silne emocje. Jeszcze nie. Zwłaszcza teraz, kiedy on jest taki pewny siebie we wszystkim. Gdyby tej nocy rzuciła się w jego ramiona, nie byłaby w stanie zapanować nad sytuacją i w razie potrzeby być wobec niego twarda. Pragnęła więcej, niż on chciał jej dać. Musi minąć jeszcze kilka dni... albo nawet tygodni. Podjąwszy tę decyzję, poczuła się lepiej. - To miejsce wydaje się wspaniałe, Nick. - Wstała, znacznie silniejsza. - Jestem gotowa w każdej chwili. Niewiele rozmawiali podczas trzygodzinnego lotu. Nick kilka razy ją przepraszał, że zapomniał powiedzieć, dokąd jadą. Niespodzianka nie wymagała przebaczenia, ale założenie, że to on o wszystkim decyduje - tak. Annie na razie nie wiedziała, jak z nim o tym rozmawiać. Prawdę mówiąc, powinni wiele spraw ustalić. Od chwili, gdy podjęła decyzję, że muszą się lepiej poznać zanim znów będą mogli się kochać, czuła się pewniej. Nareszcie sama o czymś zadecydowała. Gdy dojechali do kurortu, zawieziono ich na zbocze góry elektrycznym samochodzikiem. Zachodzące słońce wisiało nad oceanem jak wielka ognista kula, która szykuje się do wieczornej kąpieli w chłodnej wodzie. Annie pomyślała, że wprawdzie wyspa Nicka jest egzotyczna i inna, ale to miejsce, z bujną roślinnością i ognistą latynoską muzyką unoszącą się w powietrzu, przerosło jej wyobrażenia. Gdy weszła z Nickiem do parterowego domu, musiała się bardzo pilnować, żeby nie rzucać idiotycznych naiwnych zachwytów, jakie to cudowne miejsce. Okna na całą ścianę wychodziły na skałę nad Pacyfikiem. Widać było przez nie kilkunastometrowe sosny, wynurzające się z oceanu skały o niesamowitych kształtach i oświetlone ścieżki, wijące się wśród zieleni, prowadzące do centrum kurortu. Widok zapierał dech w piersiach, ale poskromiła zachwyty, żeby nie wydać się prostą gąską. Musi się najpierw zorientować, jak należy się zachowywać w jego sferach, w które właśnie wkraczała. Obróciła się i zobaczyła, że Nick był równie zafascynowany widokiem, jak i ona. Podszedł jednak, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|