, Cox Maggie Samba we dwoje 353 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czął ją sobą wypełniać. W pierwszej chwili instynktownie wzdrygnęła się przed tym
pierwszym kontaktem, ale potem zaczęła się poruszać wraz z nim, otwierając się przed
nim w głodzie poznania tego szczytowego momentu, gdy dwa ciała stają się jednym, a
rozkosz przekracza wszelkie granice. Krzyknęła przeciągle, dziwiąc się, że jeszcze nie
straciła przytomności.
Po chwili leżeli obok siebie, wyczerpani, zmęczeni i nieprawdopodobnie szczęśli-
wi.
- Miałem wrażenie, że byłem w raju - powiedział jej wprost do ucha, po czym na-
chylił się do jej warg.
Pocałunek był tak słodki i tak czuły, że Marianne poczuła, jak łzy wzruszenia na-
pływają jej do oczu.
- Mam nadzieję, że byłem w miarę delikatny i że nie sprawiłem ci bólu - upewniał
się, choć czuł, że Marianne doświadczyła tej samej ekstazy co on.
- Nie krzyknęłam z bólu. To wszystko było takie... nieziemskie.
- Będę cię trzymał całą noc w ramionach, jeśli mi pozwolisz. Możesz spać tutaj.
- Jesteś pewien? Chcesz, żebym spędziła z tobą całą noc?
- Oczywiście! Sądziłaś, że po wszystkim odeślę cię stąd, jak jakąś nałożnicę?
- A Ricardo? - spytała, przypominając sobie, że pracownik Eduarda miał wrócić z
podróży następnego dnia.
- Co z nim? - Uniósł brwi, nie rozumiejąc, do czego zmierza.
- Co jeśli zobaczy mnie rano wychodzącą z twojego pokoju?
Wzruszył ramionami.
- Nawet jeśli, to jestem pewien, że nie skomentowałby tego w żaden sposób. Cał-
kowicie polegam na jego dyskrecji, więc możesz być spokojna.
- Skoro tak mówisz.
- Tak właśnie mówię - roześmiał się. - A teraz przytul się do mnie i przestań szukać
problemów tam, gdzie ich nie ma.
Marianne uświadomiła sobie, że po raz pierwszy widzi go szczęśliwym...
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Eduardo obudził się oślepiony porannymi promieniami słońca, wpadającymi do
pokoju przez niezasłonięte okna. Tej nocy spał niewiele, ale czuł się wypoczęty i zrelak-
sowany jak nigdy przedtem. Natychmiast poszukał wzrokiem Marianne, jakby się chciał
upewnić, że to, co się wydarzyło, nie było tylko pięknym snem. Przekręcił się na łóżku i
nagle pojął, że jego świetne samopoczucie wiąże się także z tym, że prawie nie odczuwał
bólu w nodze. Ten fakt zdumiał go do tego stopnia, że był gotów wytłumaczyć to zjawi-
sko jedynie jakimiś cudownym uzdrowieniem.
Podparł się na łokciu i obserwował śpiącą obok niego Marianne. W nocy wygląda-
ła pięknie jak bogini, a teraz wydawała mu się jeszcze cudowniejsza. Jak mogło być ina-
czej, skoro jej skóra w dotyku przypominała dorodną brzoskwinię, a włosy w odcieniu
miodu okalały jasną twarz o regularnych rysach. W wyobraźni dodał ramę do tego za-
chwycającego obrazka i pomyślał sobie, że pewnie każdy mężczyzna chciałby mieć takie
dzieło w swoim domu. Oczywiście, gdyby on zrobił takie zdjęcie, nigdy by go nie sprze-
dał ani nie wystawił na widok publiczny. Takim skarbem nie mógłby się dzielić z nikim.
Byłoby to częścią jego prywatnej kolekcji. Nagle ogarnęło go pragnienie, aby odszukać
swój aparat fotograficzny, nikona najwyższej klasy, który ukrył w którymś z kufrów
przysłanych mu razem z innymi rzeczami z Brazylii. Marianne pewnie by jednak usły-
szała błysk flesza. Wciąż miał w pamięci, jak spontanicznie i gorąco oddała mu w nocy
swoje dziewictwo. Na samą myśl o tym krew zaczęła mu szybciej krążyć.
- Która godzina? - Marianne otworzyła oczy i przeciągnęła się lekko jak kotka.
- A czy to ma jakieś znaczenie? - Wzruszył ramionami, dotykając palcami jej cie-
płego policzka.
- Oczywiście, że to ma znaczenie! Muszę wrócić do swojego pokoju i przygotować
się do dzisiejszych obowiązków. - Usiadła na łóżku i odgarnęła włosy, które kaskadą
opadły jej na twarz. - Pewnie jest już ósma albo nawet ósma trzydzieści. Muszę przygo-
tować śniadanie i rozpalić w kominkach, bo inaczej zamarzniemy. Och, Eduardo, dlacze-
go mnie nie obudziłeś?!
- Nie chciałem ci przeszkadzać, mój aniele. Spałaś tak słodko i wyglądałaś pięknie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl