,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jest za pózno. Nie ma lekarstwa. Powiedział: kiedy wykładałem o pisarstwie Herlinga-Gru- dzińskiego, w dwunastu tomach jego literatury chorej na śmierć znalazłem tylko jedno zdanie. Jakie? zapytała. Tylko to w nim si odstało, to- też zacytował: w jego sercu otworzyły si na powrót wszystkie dawne i świeże rany . To też pani historia? powiedział z tym pierwszym m żem zabitym na schodach i pani wyjściem za mąż za morderc , czy tak? Miała bardzo duże, przesadnie duże piersi i była bardzo krągła w biodrach, nie krytych teraz swetrem, jakby chciała si mu pokazać. Pokruszony beton, ster- czące i śmierdzące cegły, rdzawe żelbety wpada- jące w rwącą i brudną, zbełtaną i przyziemną dziką wod , pomyślał. Nawet ruiny ich są szka- radne. le si pan czuje? zapytała. Zwyczaj- nie powiedział, bo uchwyt (wyrostek paranoi- dalny, pomyślał) zelżał na tyle. Jedyne, co formułowało mu si w głowie, to: nie- przyzwoitość. Nieprzystawalność. Nieobecność, chciał powiedzieć: nieważkość. Czyżby usłyszał, jak głośno wymawia: retraktor p cherzyka wcią- galnego? 268 Perseidy l Ona, stojąc przed tym stołem z wiktuałami, od- wróciła si półprofilem do okna, ci żko i ze zde- cydowaną pretensją (złoty paseczek od zegarka) i tym ładnym altem powiedziała a mnie słowa uskrzydlają. Jeśli jestem kobietą wyzwoloną, to przez słowa bardziej niż przez seksualność. A przecież ten mord i to nieszcz ście spowodo- wały, że żyj w wi zieniu. Tragedia to to, co nie- odwracalne. A przeto, b dąc nieodwracalną, przynosi zniewolenie. Nie mog nic na to pora- dzić, jestem rzeczywista, ale tylko fikcja mnie uduchawia. Nie mog przecież powiedzieć, że jestem szcz śliwa, ale nie mog powiedzieć też niczego innego. Czy sądzi pan, że milczenie jest wyższą formą, czymś lepszym, niedzielnym, bardziej bogatym? Milczenie może też być z ubóstwa czy głupoty. Ale milczenie literatury jest straszne. Jak można je tłumaczyć? l Wróciła do swego pokoju i co tam robiła nie wiedział. Stał w oknie, odbity w mgle światła na szybie, za szybą noc. Potem usiadł przy stole i kartkował słownik. Apofiza. Oskórek poczwar- ki. Epifurka, coś z ciastek, albo dziewcz cej lek- kości. Wszystko tłumaczyło si samo w sobie. Henia wysuwająca okolic . Pole analne. Chorda. Sursum corda i zapasy dwu ciał splecionych. Je- Czerwone i czarne 269 stem uskrzydlona, czy tak ona powiedziała? He- nia? Boska czystość, pomyślał, i nie wiedząc, co czyni, zsunął si z krzesła. Trwał na kolanach bez obrazów i bez życzeń. Potem si podniósł i za- czął szatkować kapust i kroić mi so i przygoto- wywać kolacj . Poszukał garnków i znalazł pordzewiałą patelni , którą odskrobał, i użył oleju słonecznikowego ze stołu, tego z zatyczką z gazety zamiast korka, na- lał oleju na patelni i zajął si wygrzebaniem po- piołu z kuchenki i załadowaniem w nią szczapek i gazet zebranych z podłogi, ale nie rozpalił ognia, tylko odłożył zapałki, i napił si wódki, i poszedł korytarzem do pokoju, w którym ona była, a gdy wszedł zgasił światło, tak aby smuga elektryczności z kuchni stłumiona i wąska szła przez drzwi za nim, i żółtym, jakby mokrym światłem wyodr bniała łóżko z pomroki, na tyle by je widział nie widząc jej (jej czarnej głowy) siedzącej z r koma splecionymi spokojnie na ko- lanach biało, i niczego wi cej. Usiadł obok niej i chciał powiedzieć, jak bardzo jest nieszcz śliwy, ale ona podniosła oba t gie ramiona (szpiczaste łokcie, biała jaśniejsza skóra obnażonych przedramion), i wyj ła z włosów liczne spinki i zatrzaski, i jej czarne farbowane włosy sypn ły si wokół krągłej twarzy na kark i ramiona. Dotknął jej głowy, a ona przechyliła si z ruchem jego r ki do jego kolan i ud, i wyj - 270 Perseidy ła jego płeć ze spodni uwierających go sztywno, i wzi ła jego płeć w usta, nie pami tał, że cudze ciepłe usta mogą być tak mi kkie i nieoczekiwa- ne, pomyślał, a gdy wstał, ona osun ła si na ko- lana, tyle że on podniósł jej głow oboma r ko- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|