, ANDRZEJ PILIPIUK OPOWIADANIA 2 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

suwały figurkami po makietach. Zaraz potem na korytarzu natknął się na chłopaka w
kolczudze, który podążał dokądś z kuszą malowniczo przewieszoną przez ramię.
-Sprzedaj - zagadnął Jakub.
Chłopak pokręcił przecząco głową i dopiero widok złotej piętnastorublówki go
zmiękczył. Egzorcysta zajrzał do kolejnej sali, gdzie jakiś człowiek mówił o czymś
otoczony przez gromadkę słuchaczy. Pod jednym z siedzących Jakub wypatrzył
odpowiednie krzesło. Podszedł i bezceremonialnie wyciągnął je.
-Co jest? - wściekł się słuchacz. - Oddawaj!
Jakub musnął palami identyfikator.
-Prezes kazał - zełgał.
Słuchacz ustąpił i przesiadł się na inne krzesło stojące pod ścianą.
W drzwiach Jakub obejrzał się jeszcze na przemawiającego. Ich spojrzenia spotkały się.
-Jakub? - zdziwił się prelegent.
Egzorcysta zaczął się zastanawiać. Skądś znał tę szczerą szeroką słowiańską twarz.
Chyba? Ależ tak. To wredne oblicze widniało na rozlepianych nocą w Wojsławicach
listach gończych. Z kieszeni wyjął wymiętą ulotkę.
Za szkalowanie ojczystej ziemi,
a w szczególności rodzinnej wsi
Poszukiwany!
Andrzej Pilipiuk.
%7ływy lub martwy, (najlepiej martwy).
Nagroda sto litrów samogonu!
Mieszkańcy wsi Wojsławice
Uniósł kuszę, ale przypomniał sobie że nie ma pocisków. Wybitny literat pomachał do
niego radośnie.
-Następnym razem grafomanie - warknął z nienawiścią Jakub.
Błysnął złotymi zębami i zatrzasnął drzwi. Wycofał się do piwnicy z piwem. Ogłuszony
zaczął przychodzić do siebie, więc związał go i zakneblował. Krzesło roztrzaskał o
ścianę. Zza cholewki kamasza wyjął bagnet i zręcznie wystrugał dziesięć bełtów.
-Prawdziwe osikowe drewno - mruknął. - Teraz się zabawimy.
Wszedł na piętro i przyszpilił do ściany ogłoszenie:
Uwaga! Wszystkie wampiry proszone są na naradę.
Piwnica nr. 06.
Przyczaił się za beczkami i czekał. Pierwszy wampir nadszedł po niespełna pięciu
minutach. Jakub położył bełt na prowadnicy i zwolnił spust. Kołek trafił prosto w serce.
Odciągnął zabitego za beczki i znowu czekał. Po godzinie liczba kołków zmniejszyła się
o osiem. Wyciągnął zwłoki przez okienko. Za budynkiem biegł wykop pod jakieś kable.
Ułożył w nim zabitych i staranie przysypał. Założył na beczkę pokrywę i wyciągnął ją
przez okienko.
-To na drogę - mruknął, choć nikt go nie pytał.
Tocząc beczkę przed sobą ominął budynek. Teraz dopiero zauważył rozpięty nad ulicą
transparent:
Polcon Warszawa 1999
-Ciekawe co to takiego ten Polcon - mruknął sam do siebie. - Sprawdzę musi w słowniku.
KONIEC [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl