, William Butler Yeats Hanrahan Rudy i inne opowiadania tłum Jadwiga Piątkowska 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego błyszczą w blasku ognia:
 Masz na myśli, czy zostanę nowicjuszem twego
Zakonu Alchemicznej Róży? Nie chciałem się zgodzić w
Paryżu, gdy napełniało mnie nienasycone pragnienie, a
miałbym się zgodzić teraz, gdy wreszcie ułożyłem sobie
życie zgodnie z mymi pragnieniami?
 Zmieniłeś się bardzo od owego czasu  odparł. 
Czytałem twoje książki, a teraz oglądam cię pośród tych
wszystkich posągów, więc rozumiem cię lepiej niż ty sam
siebie, gdyż towarzyszyłem wielu marzycielom na tych
samych rozdrożach. Odciąłeś się od świata i zgromadziłeś
wokół bóstwa, a jeśli nie rzucisz się im do stóp, zawsze
będziesz pełen znużenia i chwiejnych zamiarów, gdyż
człowiek musi zapomnieć, że jest nieszczęśliwy pośród
gwaru i zgiełku tłumów tego świata i czasu, bądz też musi
szukać mistycznego związku z tłumami, które rządzą
światem i czasem.
Potem mruknął coś, czego nie mogłem dosłyszeć, jak
gdyby do kogoś, kogo nie mogłem dojrzeć.
Przez chwilę pokój ogarnięty był mrokiem, jak
wówczas, gdy miał przeprowadzić jakiś niezwykły
eksperyment. Pawie na drzwiach zdawały się jaśnieć w
ciemności żywszymi barwami. Odrzuciłem złudzenie
wywołane, jak sądziłem, jedynie wspomnieniami i
kadzidlanym półmrokiem, gdyż nie chciałem przyznać, że
nadal może zawładnąć moim dojrzałym już teraz
umysłem. Powiedziałem więc:
 Przypuśćmy nawet, że potrzebuję wiary duchowej i
jakiejś formy kultu, jednak czemu miałbym iść do
Eleusis, a nie na Kalwarię?
Pochylił się ku przodowi i począł mówić lekko
rytmicznym tonem, a gdy mówił, musiałem znów
walczyć z cieniem, jak gdyby nocy starszej niż noc
słoneczna, przyćmiewającym blask świec i gaszącym
drobne błyski w kącikach ram obrazów i na brązowych
bóstwach i przemieniającym błękit kadzidła w ciemną
purpurę. Pawie migotały jednak i jarzyły się, jak gdyby
każda z ich barw była ożywionym duchem. Zapadłem w
głęboką, senną zadumę, w której słyszałem jego głos,
jakby z oddali.
 Jednak nie ma nikogo, kto obcowałby z jednym
tylko bogiem  mówił  a im więcej człowiek żyje
wyobraznią i wyrafinowanym rozumem, tym więcej
bogów spotyka i rozmawia z nimi; tym bardziej
przechodzi pod władzę Rolanda, który zadął w Dolinie
Roncesvalles ostatnią pobudkę rozkoszy i pragnień ciała,
Hamleta, który dostrzegł ich przemijanie i westchnął, i
Fausta, który szukał ich po całym świecie i nie mógł
znalezć. Przechodzi także pod władzę tych wszystkich
niezliczonych bóstw, które przybrały uduchowione ciała
w umysłach współczesnych poetów i romansopisarzy,
oraz pod władzę starych bóstw, które od czasów
Odrodzenia odzyskały pełnię dawnej czci, jeśli nie brać
pod uwagę ofiar z ptaków i ryb, aromatu wieńców i dymu
kadzidła. Wielu sądzi, że to ludzkość wytworzyła te
bóstwa i może je unicestwić; lecz my, którzy widzieliśmy
je, gdy szły w szczękającej zbroi lub w miękkich szatach i
słyszeliśmy je mówiące wyraznie, gdy leżeliśmy we śnie
podobnym śmierci, wiemy, że to one nieustannie tworzą i
unicestwiają ludzkość, która jest zaiste jedynie
drgnieniem ich warg.
Wstał i począł się przechadzać, a w moim śnie na
jawie stał się czółenkiem tkającym ogromną purpurową
pajęczynę, której zwoje  zaczęły wypełniać pokój. Pokój
zaś wydał się niewytłumaczalnie cichy, jak gdyby
wszystko na świecie dobiegło kresu, prócz pajęczyny i
tkania.
 Oni do nas przybyli; oni do nas przybyli  podjął
znów głos  wszyscy, którzy pojawiali się w twych
marzeniach, wszyscy, z którymi zetknąłeś się w
książkach. Oto Lir, z głową jeszcze mokrą od burzy, a
śmieje się, gdyż uważałeś się za byt, a jesteś jedynie
cieniem, jego zaś uważałeś za cień, a jest wiecznym
bogiem; oto Beatrycze z ustami półrozchylonymi
uśmiechem, jak gdyby wszystkie gwiazdy miały
przeminąć w westchnieniu miłości; oto matka Boga
pokory, Tego, który rzucił tak wielki czar na ludzi, że
próbowali opróżnić swe serca, aby mógł w nich władać
sam jeden, lecz trzyma ona w dłoni różę, której każdy
płatek jest bogiem; a oto  jak szybko nadchodzi 
Afrodyta w półmroku pod skrzydłami niezliczonych
wróbli, a u stóp ma białe i szare gołębice.
W śnie mym ujrzałem, że wyciąga lewe ramię i
przesuwa nad nim prawą dłoń, jak gdyby głaskał skrzydła
gołębic. Uczyniłem gwałtowny wysiłek, który zdawał się
mnie rozdzierać, i powiedziałem z wymuszoną
stanowczością:
 Chciałbyś mnie zagarnąć w jakiś nieokreślony
świat, który napełnia mnie grozą; jednak człowiek jest o
tyle wielki, o ile potrafi sprawić, by umysł jego odbijał
wszystko z niewzruszoną ścisłością jak zwierciadło.
Zdawało mi się, że jestem zupełnie opanowany, więc
ciągnąłem, choć nieco żywiej:
 Nakazuję ci pozostawić mnie bezzwłocznie w
spokoju, gdyż twoje pomysły i fantazje są jedynie
złudzeniami, które wpełzają jak robaki w cywilizacje
chylące się ku upadkowi i w umysły, które ulegają
rozkładowi.
Rozgniewałem się nagle i chwyciwszy alembik ze
stołu już miałem wstać i uderzyć go, gdy wydało mi się,
że pawie na drzwiach poza nim wyolbrzymiały; alembik
wypadł mi z ręki i zanurzyłem się w powodzi piór
zielonych, błękitnych i brązowych, a gdy zmagałem się
beznadziejnie, usłyszałem odległy głos, który mówił:
 Nasz mistrz Avicenna napisał, że wszelkie życie
rodzi się z zepsucia.
Migoczące pióra zakryły mnie całkowicie i
zrozumiałem, że walczyłem przez setki lat i zostałem w
końcu pokonany. Pogrążałem się w przepaść, gdy zieleń,
błękit i brąz, które zdawały się wypełniać świat, stały się
morzem płomieni i zagarnęły mnie; wirując w nich,
usłyszałem nad głową okrzyk:
 Zwierciadło rozpadło się na dwoje.
Inny głos odpowiedział:
 Zwierciadło rozpadło się na cztery części.
Bardziej odległy głos wykrzyknął w uniesieniu:
 Zwierciadło rozpadło się na niezliczone okruchy.
Wówczas wyciągnął się ku mnie tłum bladych dłoni,
dziwne, łagodne twarze pochyliły się nade mną, a pół
zawodzące, pół pieszczotliwe głosy poczęły wymawiać
słowa zapomniane w chwili, gdy je wymówiono.
Wyniesiono mnie z morza płomieni i poczułem, że
wspomnienia, nadzieje, myśli, wola, wszystko, co
uważałem za istotę siebie samego, odpływa w dal. Pózniej
doznałem wrażenia, że wznoszę się wśród niezliczonych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl