, Szekspir William Romeo i Julia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I za nienawiść w postaci miłości.
KAPULET
Có\ to znów? có\ to? Logika w spódnicy!
Pysznam i wdzięcznam, i zasię niewdzięcznam,
Jednak niepysznam! Słuchaj, świdrzygłówko!
Nie dziękuj wdzięcznie ni się pyszń z niepyszna,
Lecz zbierz swe sprytne klepki na ten czwartek,
By pójść z Parysem do Zwiętego Piotra,
Albo cię ka\ę zawlec tam na smyczy.
Rozumiesz? Ty białaczko! ty szuswale!
Lalko łojowa!
PANI KAPULET
Wstydz się! czyś oszalał?
JULIA
Błagam cię, ojcze, na klęczkach cię błagam,
Pozwól powiedzieć sobie tylko słowo.
KAPULET
Precz, wszetecznico! dziewko nieposłuszna!
Ja ci powiadam: gotuj się w ten czwartek
Iść do kościoła lub nigdy, przenigdy
Na oczy mi się więcej nie pokazuj.
Nic nie mów ani piśnij, ani trunij:
Palce mię świerzbią. Myśleliśmy, \ono,
śe nas za skąpo Bóg pobłogosławił
Dając nam jedno dziecko; teraz widzę,
śe i to jedno jest jednym za wiele
I \e w niej mamy bicz bo\y. Precz, plucho!
Cyganko jakaś!
MARTA
Błogosław jej Bo\e!
Jegomość grzeszy, tak fukając na nią.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 69
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
KAPULET
Doprawdy! Czy tak sądzi wasza mądrość?
Idz waść pytlować gębą z kumoszkami.
MARTA
Nie mówięć bluznierstw.
KAPULET
Terefere kuku!
MARTA
Czy\ mówić zbrodnia?
KAPULET
Milcz, stara trajkotko!
Schowaj swój rozum na babskie sejmiki.
Tu niepotrzebny.
PANI KAPULET
Za gorący jesteś.
KAPULET
Na miłość boską, to trzeba oszaleć!
W dzień, w noc, wieczorem, rano, w domu, w mieście,
Sam, w towarzystwie, we śnie i na jawie
Ciągle i ciągle rozmyślałem tylko
O jej zamęściu; i teraz, gdym znalazł
Dlań oblubieńca ksią\ęcego rodu,
Pana rozległych majątków, młodego,
Ukształconego, uposa\onego
Dokolusieńka, jak mówią, w przymioty,
Jakich się mo\na od mę\czyzny \ądać;
Trzeba, a\eby mi jedna smarkata,
Mazgajowata gęś odpowiadała:
Nie chcę iść za mą\, nie mogę pokochać,
Jestem za młoda, wybaczcie mi, proszę.
Nie chcesz iść za mą\? a to nie idz, zgoda,
Ale mi nie właz w oczy; \eruj sobie,
Gdzie tylko zechcesz, byle nie w mym domu.
Zwa\ to, pamiętaj, nie zwykłem \artować.
Czwartek za pasem; przyłó\ dłoń do serca;
Namyśl się dobrze; będzieszli powolna,
Znajdziesz dobrego we mnie przyjaciela;
A nie, to marniej, \ebrz, jęcz, mrzej pod płotem;
Bo jak Bóg w niebie, nigdy cię nie uznam
Za moje dziecko i z mojego mienia
Nawet zdzbło nigdy ci się nie oberwie.
Mo\esz się na to spuścić, jestem słowny.
Wychodzi.
JULIA
Nie masz litości w niebie, które widzi
Całą głębokość mojego cierpienia?
Ty mię przynajmniej nie odpychaj, matko!
Zwlecz to mał\eństwo na miesiąc, na tydzień
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 70
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
Albo mi pościel oblubieńcze ło\e
W tym\e grobowcu, w którym Tybalt le\y.
PANI KAPULET
Nie mów nic do mnie, nic ci nie odpowiem;
Rób, co chcesz, wszystko mi to obojętne.
Wychodzi.
JULIA
O Bo\e! O ty, moja karmicielko!
Poradz mi, powiedz, jak temu zaradzić?
Mój mą\ na ziemi, moja wiara w niebie;
Jak\e\ ta wiara ma na ziemię wrócić,
Nim mój mą\ sam mi ją powróci z nieba
Po opuszczeniu ziemi? Daj mi radę.
Niestety! śe te\ nieba mogą nękać
Tak mdłą istotę jak ja! Nic nie mówisz?
Nie masz\e \adnej pociechy, \adnego
Na to lekarstwa?
MARTA
Mam ci, a to takie:
Romeo na wygnaniu i o wszystko
Mo\na iść w zakład, \e cię ju\ nie przyjdzie
Nagabać więcej, chybaby ukradkiem.
Poniewa\ tedy rzecz tak stoi, sądzę,
Ze nic lepszego nie masz do zrobienia
Jak pójść za hrabię. Dalipan, to wcale,
Co się nazywa, przystojny mę\czyzna.
Romeo kołek przy nim; orzeł, pani,
Nie ma tak pięknych, \ywych, bystrych oczu
Jak Parys. Nazwij mię hetką-pętelką,
Jeśli nie będziesz z kretesem szczęśliwa
W tym nowym stadle, bo ono jest stokroć
Lepsze ni\ pierwsze; a choćby nie było,
To i tak tamten pierwszy ju\ nie \yje;
Tak jakby nie \ył; przynajmniej dla ciebie,
Skoro, choć \yje, nie masz zeń po\ytku.
JULIA
Czy z serca mówisz?
MARTA
Ba, i z duszy całej!
Jeśli nie z serca i nie z duszy, to je
Przeklnij oboje.
JULIA
Amen!
MARTA
Na co amen?
JULIA
Bardzoś mi przez to dodała otuchy,
Idzze i powiedz teraz mojej matce,
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 71
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
Ze naraziwszy się na gniew rodzica,
Poszłam do celi ojca Laurentego
Odprawić spowiedz i wziąć rozgrzeszenie.
MARTA
O, idę! to mi pięknie i roztropnie.
Wychodzi.
JULIA
Stara niecnoto! Zdradziecki szatanie!
Có\ jest niegodniej, có\ jest większym grzechem:
Czy tak mię kusić do krzywoprzysięstwa?
Czy l\yć mał\onka mego tymi\ usty,
Którymi tyle razy go pod niebo
Wznosiłaś chwaląc? Precz, uwodzicielko!
Serce me odtąd zamknięte dla ciebie.
Pójdę poprosić ojca Laurentego,
By mi dał radę, a jeśli \adnego
Na tę przeciwność nie będzie sposobu,
Znajdę moc w sobie wstąpienia do grobu.
Wychodzi.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 72
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
AKT CZWARTY
Scena pierwsza
Cela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty i Parys.
OJCIEC LAURENTY
W ten czwartek zatem? to bardzo pośpiesznie.
PARYS
Mój teść, Kapulet, \yczy sobie tego:
A ja powodu nie mam rzecz odwlekać.
OJCIEC LAURENTY
Nie znasz pan, mówisz, uczuć swojej przyszłej;
Krzywa to droga, ja takich nie lubię.
PARYS
Bez miary płacze nad śmiercią Tybalta,
Małom jej przeto mówił o miłości,
Bo Wenus w domu łez się nie uśmiecha,
Ojciec jej, mając to za niebezpieczne,
śe się tak bardzo poddaje \alowi,
W mądrości swojej przyśpiesza nasz związek,
By zatamować zródło tych łez, które
W odosobnieniu cieką za obficie,
A w towarzystwie prędzej mogą ustać.
Znasz teraz, ojcze, powód tej nagłości.
OJCIEC LAURENTY
na stronie
Obym mógł nie znać powodów do zwłoki!
głośno
Patrz, hrabio, oto twa przyszła nadchodzi.
Wchodzi Julia
PARYS
Szczęsny traf dla mnie, piękna przyszła \ono!
JULIA
Być mo\e, przyszłość jest nieodgadnioną.
PARYS
To "mo\e" ma być ju\ w ten czwartek z rana.
JULIA
Co ma być, będzie.
OJCIEC LAURENTY
Prawda to zbyt znana.
PARYS
Przyszłaś się, pani, spowiadać przed ojcem?
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 73
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
JULIA
Mówiąc to, panu bym się spowiadała.
PARYS
Nie zaprzecz przed nim, pani, \e mię kochasz.
JULIA
śe jego kocham, to wyznam i panu.
PARYS
Wyznasz mi tak\e, tuszę, \e mnie kochasz.
JULIA
Gdyby tak było, większą by to miało
Wartość wyznane z daleka ni\ w oczy.
PARYS
Biedna! łzy bardzo twarz twą oszpeciły.
JULIA
Niewielkie przez to odniosły zwycięstwo;
Dosyć ju\ była uboga przed nimi.
PARYS
Tym słowem bardziej ją krzywdzisz ni\ łzami.
JULIA
Nie jest to krzywda, panie, ale prawda,
I w oczy sobie ją mówię.
PARYS
Twarz twoja
Do mnie nale\y, a ty jej uwłaczasz.
JULIA
Nie przeczę; moja bowiem była inna.
Maszli czas teraz, mój ojcze duchowny,
Czyli te\ mam przyjść wieczór po nieszporach?
OJCIEC LAURENTY
Nie brak mi teraz czasu, smętne dziecię.
Racz, panie hrabio, zostawić nas samych.
PARYS
Niech mię Bóg broni świętym obowiązkom
Stać na przeszkodzie! Julio, w czwartek z rana
Przyjdę cię zbudzić. Bądz zdrowa tymczasem
I przyjm pobo\ne to pocałowanie.
Wychodzi.
JULIA
O! Zamknij, ojcze, drzwi; a jak je zamkniesz,
Przyjdz płakać ze mną. Nie ma ju\ nadziei!
Nie ma ratunku! Nie ma ocalenia!
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 74
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt czwarty
OJCIEC LAURENTY
Ach, Julio! Znam twą boleść; mnie samego
Nabawia ona prawie odurzenia,
Słyszałem, i nic tego nie odwlecze,
Ze w przyszły czwartek wziąć masz ślub z tym hrabią.
JULIA
Nie mów mi, ojcze, \e o tym słyszałeś;
Chyba \e powiesz, jak tego uniknąć,
Je\eli w swojej mądrości nie znajdziesz
śadnego na to środka, to przynajmniej
Postanowienie moje nazwij mądrym,
A w tym sztylecie zaraz znajdę środek.
Bóg złączył moje i Romea serce,
Ty nasze dłonie; i nim ta dłoń, świętą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl