,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Victorii, obejmując muskularnymi udami jej biodra. - Nie dziękuj mi, Victorio. Głos Gabriela był szorstki. Victoria otworzyła usta, żeby coś powiedzieć. W jej poplątane włosy wczepiły się zęby z kości słoniowej. Złapała mocno porośnięte włoskami uda i wbiła paznokcie w muskularne ciało, pragnąc podzielić się swoim bólem. Grzebień powoli przebijał się przez plątaninę włosów. Victoria znieruchomiała, przytłoczona wspomnieniami. Niegdyś matka czesała jej włosy. Nie chciała jednak myśleć o matce. Z ud Gabriela promieniowało ciepło. - Jak po francusku nazywają się kobiece piersi? - spytała nagle. - Melons. - Melony - przetłumaczyła Victoria. - To bardzo... oryginalne lepsze niż jabłka w cieście". - Popularne określenie na londyńskiej ulicy. Nagle do oczu napłynęły jej łzy. Poczuła lekkie szarpnięcie a potem grzebień z kości słoniowej gładko przesunął się między włosami. - Miches - mruknął Gabriel. Victoria uśmiechnęła się z lekką drwiną. - Bochenki chleba. Podstawa każdej diety. - Ananas, - A co to takiego? - spytała, wstrzymując oddech. - Ananasy. Victoria mocniej wbiła paznokcie w uda Gabriela ani drgnął. - Nigdy nie jadłam ananasów. Są słodkie? - Słodkie. - Poplątane włosy powoli ustępowały pod naporem grzebienia z kości słoniowej. - Cierpkie. Na zewnątrz kolczaste, w środku pełne soku. W Victorii odezwała się guwernantka. - Kobiece piersi wcale nie są kolczaste, - Twoje brodawki, Victorio, są bardzo twarde. Wbijają się w moją skórę. Tak samo jak paznokcie" - pomyślała. Cofnęła je. Grzebień bez wysiłku ślizgał się po włosach. Victoria odchyliła głowę do tyłu. - Często paliło mnie i pulsowało mi między nogami. - Spojrzała na pomalowany na biało sufit. - Nie wiedziałam, że dziwny guziczek między moimi udami to łechtaczka, wiedziałam tylko, że nie wolno mi jej dotykać. Potem, gdy nie miałam się gdzie podziać, zaczęłam się nią interesować. Kiedy jej dotykałam, nie widziałam światła, Gabrielu. Victoria czekała na potępienie, ponieważ wyznała coś, do czego żadna dama nie powinna się przyznawać, - Co widziałaś, Victorio? - Głos Gabriela był gorący i wilgotny, rozbrzmiewał tuż obok jej głowy, jej ucha... - Widziałam ciemność, Gabrielu. Czesanie ustało; twarde palce spoczęły na jej udach. Jeden z nich wsunął się między jej nogi, między wargi sromowe... - Widziałam zimno, głód i samotność... Przez łechtaczkę Victorii przemknęła błyskawica. Palec Gabriela poruszał się do przodu i do tyłu. Powstrzymała się, żeby nie sapnąć. - Ale nie widziałam żadnego grzechu. Poczuła na skroni szorstką skórę - policzek Gabriela. Parzący żar liznął jej ucho- język Gabriela. - Pamiętaj, Victorio. Sypialnia zakołysała się. Victoria leżała na wznak. Jej pośladki spoczywały w fałdach aksamitu, lniana pościel pieściła jej plecy. Kątem oka dostrzegła błysk mosiądzu, poręcz łóżka. Materac przesunął się; Gabriel sięgnął do pudełka na szafce nocnej. Jego biodro musnęło jej biodro. Metal brzęknął o metal, stuknął o drewno. Victoria czekała z napięciem, wdychała zapach i żar jego ciała. Materac ugiął się, gdy Gabriel usiadł na podwiniętych nogach, by nałożyć gumowe zabezpieczenie. Victoria czekała bez tchu. Gabriel przymknął oczy. Victoria spojrzała na postrzępiony cień rzęs na jego policzkach, potem na gruby członek w jego dłoni, ponownie na cień na jego twarzy i jeszcze raz na nabrzmiały penis. Gabriel naciągnął prezerwatywę. Zniknęły błękitne żyły, różne odcienie skóry, widać było tylko długi członek w gumowej osłonce, sterczący z kępki gęstych jasnobrązowych włosków. Na końcu prezerwatywy pozostał pęcherzyk powietrza. Victoria opuściła powieki. Gabriel był gotów do stosunku. - Podczas wzwodu mam ponad dwadzieścia trzy centymetry. Gabriel odczytał pytanie w oczach Victorii. Czekał, aż je zada. Porówna jednego anioła z drugim aniołem. Victoria nie spytała. Nie miała zamiaru porównywać Gabriela z innym mężczyzną. Zapytała natomiast: - Dlaczego na końcu prezerwatywy zostaje odrobina wolnego miejsca? - Na spermę. Victoria poprzednio czuła, jak jego nasienie gorącą strugą płynęło do innego otworu w jej ciele. Zastanawiała się, jak by to było, gdyby taki strumień popłynął wewnątrz jej pochwy, skąpał jej łono. Gabriel pochylił się nad nią i ujął ją za ręce. - Pamiętaj... Wyprostował ręce Victorii nad jej głową, palce dotknęły chłodnego metalu. Gabriel zaplótł jej palce wokół mosiężnej poręczy i zamknął w swoich dłoniach. - Pamiętaj, Victorio... - mruczał. Podmuch jego oddechu pieścił jej policzek, członek delikatnie wsuwał się w zagłębienie między nogami. - Pamiętam, Gabrielu. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|