, Cunningham Elaine Obrzed Krwi 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wymagało dość dużej mocy, było nieodwracalne i było ulubioną karą kapłanek Baenre, które
rządziły Akademią. Możliwość, że to impulsywne dziecko mogłoby go użyć, była przerażająca,
biorąc pod uwagę, że Bythnara obraziła Baenre dwukrotnie, od kiedy ta weszła do pokoju.
Według norm panujących w Menzoberranzan wystarczyłoby to aż nadto dla takiej kary!
Ale Liriel posłała tylko współlokatorce psotny uśmiech. Młoda czarodziejka westchnęła i
odwróciła się. Znała Liriel od dwunastu lat, lecz nigdy nie przyzwyczaiła się do dobrodusznych
kpin dziewczyny.
Liriel kochała się śmiać i kochała, kiedy inni śmiali się wraz z nią. Ponieważ niewielu
drowów miało podobne poczucie humoru, zajęła się ostatnio płataniem psikusów ku uciesze
innych uczniów.
Nigdy nie były one skierowane przeciw Bythnarze, lecz ona nie uważała ich za
szczególnie zabawne. %7łycie było ponurą, poważną sprawą, a Sztukę należało doskonalić, a nie
się nią bawić. Fakt, że to dziecko posiadło władzę nad potężniejszą magią niż ona, napełniał
dumną kobietę goryczą.
Nie była to jedyna rzecz, która czyniła Bythnarę zazdrosną. Pani Xandra, matka Bythnary
okazywała zawsze tej Baenre szczególne łaski - łaski, które często ocierały się o uczucie. Tego
Bythnara nie potrafiła zapomnieć ani przebaczyć. Nie była również zadowolona z faktu, że jej
właśni męscy towarzysze mieli trudności z zapamiętaniem swojego miejsca i obowiązków, kiedy
w pobliżu była złoto-oka dziewczyna.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Bythnara miała dwadzieścia osiem lat i wchodziła właśnie w pełną dojrzałość. Liriel pod
wieloma względami była ciągle dzieckiem. Mimo tego, w twarzy i figurze dziewczyny kryło się
więcej obietnic, niż potrzeba by przyciągnąć męskie oczy. Plotka głosiła, że Liriel zaczyna
odwzajemniać zainteresowanie i że oddaje się tej rozrywce z właściwym sobie entuzjazmem.
Tego również nie pochwalała Bythnara, lecz nie potrafiła powiedzieć, dlaczego tak było.
- Czy przyjdziesz na moją ceremonię osiągnięcia pełnoletności? - zapytała Liriel z nutką
tęsknoty w głosie. - To znaczy po rytuale.
- Oczywiście. To przecież konieczne.
Tym razem szorstka uwaga Bythnary wywołała reakcję - niemal niezauważalne drgnienie.
Lecz Liriel szybko przyszła do siebie, niemal tak szybko, że starsza kobieta nie miała właściwie
czasu, by cieszyć się swoim zwycięstwem. Cień smutku przemknął po twarzy młodej Baenre, a
po chwili wzruszyła lekko ramionami.
- Istotnie - powiedziała obojętnie. - Słabo pamiętam, jak sama musiałam uczestniczyć w twoim
kilka lat temu. Na co polowałaś?
- Na goblina - odpowiedziała sztywno Bythnara. Nie było to miłe wspomnienie, gdyż gobliny nie
zaliczały się z zasady ani do inteligentnych, ani do szczególnie niebezpiecznych. Zakończyła
polowanie z łatwością za pomocą czaru zatrzymania i ostrego noża. Jej własne Okrwawiny były
rutynowe, nie było w nich nic z wielkiej przygody, o której marzyła Liriel. Wielka przygoda,
oczywiście! Ta dziewczyna była niemożliwie naiwna!
A może nie była? Nagle Bythnara zdała sobie sprawę, że ostatnie pytanie Liriel dalekie
było od prostoduszności. Niewiele było słów, które mogły trafić celniej. Jej oczy spojrzały na
dziewczynę i niebezpiecznie się zwęziły.
Liriel ponownie zadrżała. - Co powiedziała Opiekunka Hinkutes'nat w kaplicy jakiś czas
temu?  Kultura drowów podlega ciągłym zmianom, i tak samo my musimy przystosować się lub
umrzeć."
Brzmienie jej głosu było lekkie i nic w jej twarzy ani w słowach nie dawało Bythnarze
powodu do skargi.
Jednak Liriel jasno i subtelnie dawała do zrozumienia, że zdaje sobie sprawę ze słownych
szpilek Bythnary i że w przyszłości nie będzie znosić ich w milczeniu, lecz odeprze je i
odwzajemni się.
Zrobiła to znakomicie. Nawet rozwścieczona Bythnara musiała to przyznać. Jeśli
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
zdolność do przystosowania była rzeczywiście kluczem do przetrwania, wtedy ta mała idealistka
zestarzej e się i dożyje takiego wieku jak ta jej złośliwa babka, sama stara Opiekunka Baenre!
Bythnara natomiast odkryła, że zupełnie zabrakło jej słów.
Na szczęście niepewne pukanie do drzwi uwolniło Bythnarę od konieczności udzielenia
odpowiedzi.
Za drzwiami zobaczyła jednego ze służących swojej matki, bardzo przystojnego młodego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl