, Czarkowska Iwona Slomiana wdowa 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dzień dobry. Już pani włączyli prąd? Proszę podziękować mężowi.
 Za co?  zapytała zdziwiona Zu.
 Za opatrunek.  Policjant machnął ręką, co prawda już bez bandaża,
ale za to z wielkim plastrem.  I niech pani koniecznie pozdrowi siostrę.
Zanim Zu zdążyła odpowiedzieć, policjant wyszedł. Zu przez chwilę
wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął. Po chwili odwróciła się, żeby
R
L
T
wejść do swojego pokoju i o mało nie wpadła na stojącego za jej plecami
Mikulskiego.
 Skąd znasz tego policjanta? To jakiś kumpel twojego męża?
Dlaczego się nie pochwaliłaś takimi znajomościami?  zapytał ironicznie,
poprawiając krawat w wielkie czerwone róże.  Zwrócę się do ciebie, jak mi
mandat wlepią.
 Niestety, szefie  rozłożyła ręce Zu.  Mój mąż jest lekarzem i jego
koledzy w większości też. O, jakby się panu stara wątroba znudziła albo
chciałby pan sobie nogę amputować, to Michał na pewno pana skieruje do
odpowiedniej osoby. A ten policjant, to kiedyś był u nas, bo go sąsiedzi
wezwali. To znaczy chciałam powiedzieć, że był u nas w bloku, bo w
jednym mieszkaniu jakaś awantura była.
Mikulski spojrzał na nią jakoś dziwnie i wszedł do swojego gabinetu.
 Co on się tak dziwnie na mnie patrzył?  zapytała Anitę Zu.
 A jak miał się patrzeć na kogoś, do kogo sąsiedzi wzywają policję w
środku nocy?
 Przecież mówiłam, że to do sąsiadów.
 Taaak  stwierdził Karolek, który przysłuchiwał się całej rozmowie,
siedząc przy swoim biurku.  Jak to było u sąsiadów, to skąd on wie, że ci
prąd wyłączyli? Przyznaj się lepiej, żeście z Michałem tak się ostro seksili,
że sąsiedzi spać nie mogli i policję wezwali.
 A ty, Karolek, to zawsze tylko o jednym. Lepiej wez się do roboty. A
właśnie... Możesz mi dać to zdjęcie, które ostatnio zrobiłeś na Wesołej? No
wiesz, to z facetem w zielonym płaszczu. Dzwoniłam do ciebie wczoraj,
narzeczona ci nie powiedziała?
 A tak, mówiła, że jakaś wywłoka wydzwania i mówi do mnie
 skarbie najsłodszy". Chciała mnie wykastrować, ale ją przekonałem, że to
R
L
T
była taka mitomanka, co to wieczorem wydzwania do mnie i chce seks przez
telefon uprawiać.
 No, dziękuję ci.  Rzuciła w Karolka zszywaczem, ale kolega zdążył
się uchylić i Zu zrobiła wielką dziurę w ścianie.
Ze swojego gabinetu wyskoczył Mikulski.
 Co wy wyprawiacie? Jeśli chcecie zobaczyć pensje na koncie w tym
miesiącu, to się zaraz bierzcie do roboty. Anita, co z tą kawą dla mnie?
Karolek, bierz się za gazetę i szukaj klientów. A ty...  dzgnął palcem
powietrze, wskazując na Zuzannę.  Ty miałaś wziąć się ostro za szukanie
kamienicy dla Smitha? No i co?
Zu zdążyła podnieść zszywacz i teraz usiłowała ukryć go za plecami.
 Wszystko jest na najlepszej podłodze, szefie, to znaczy, chciałam
powiedzieć, że wszystko jest na najlepszej drodze.
 Nie wydaje mi się. Dzwonił do mnie Smith i dopytywał się, kiedy się
z nim skontaktujesz. Denerwuje się, to wszystko według niego trwa za
długo. Stwierdził, że może znajdzie inną agencję, która załatwi sprawę
szybciej od nas. Ale ostrzegam cię, że jak on znajdzie inną agencję, to ty też
będziesz musiała poszukać... nowej pracy!
 Nie, no skąd, szefie!  oburzyła się Zu.  Wszystko jest pod kontrolą.
Jeszcze dzisiaj zadzwonię do tego Smitha i go uspokoję. Swoją drogą, to on
musiał chyba mieć jakichś ognistych polskich przodków, dlatego się tak
ciska. Flegmatyczny Anglik tak się nie zachowuje.
 Dobra, dobra, nie zagaduj mnie. Jutro rano zadzwonię do niego i
mam nadzieję, że nie będzie mi wygrażał zerwaniem umowy  stwierdził
Mikulski i ruszył w stronę swojego gabinetu. Przy biurku Anity stanął i
ryknął nagle:  Kawę i mojego tatara  zaraz. A ciebie, Karolek, proszę do
mojego gabinetu.
R
L
T
Personel osłupiał, a szef zaakcentował swoją wypowiedz mocnym
trzaśnięciem drzwiami. Anita aż podskoczyła i zrzuciła połowę rzeczy z
biurka. Zu schyliła się, żeby to pozbierać i z obrzydzeniem podniosła
pudełko z podejrzaną zawartością...
 Ao, matko!  Skrzywiła się.  Co to jest?
 Tatar  szepnęła blada jak ściana Anita.
 Co proszę?
 Tatar Mikulskiego. Cholera, cała cebula się wysypała. Jak ja mu to
teraz podam?
 Nie łam się  Zu również przeszła na konspiracyjny szept.  To się
zaraz pozbiera.
Rzuciły się na kolana i zaczęły pracowicie wydłubywać cebulę
spomiędzy włókien dywanu.
 No dobra, ale ona jakaś brudna jest, z włosami i błotem! Co ja mam
zrobić? Jak mu nie zaniosę tego żarcia, to mnie wyleje.
 Dawaj, zaraz to umyjemy.  Zu wyjęła talerzyk z rąk koleżanki.
Opłukała cebulę pod kranem, ułożyła obok mięsa.  No, teraz możesz mu to
zanieść i nie zapomnij powiedzieć  smacznego".
Anita wzięła tacę, ale tak jej się ręce trzęsły, że niewiele brakowało, a
zawartość po raz kolejny wylądowałaby na wykładzinie.
 Dawaj, ja mu zaniosę  powiedziała dziarsko Zu i wkroczyła z
posiłkiem do gabinetu prezesa, gdzie siedział również Karolek. Położyła
tacę na stole i już zamierzała wyjść, gdy nagle usłyszała.
 A może zjesz ze mną, Karol, pyszny tatar?
Zu stanęła za plecami szefa i zaczęła dawać koledze rozpaczliwe
znaki, żeby pod żadnym pretekstem nie korzystał z zaproszenia szefa.
Bystry Karolek zrozumiał w mig, że z tatarem jest coś nie tak i grzecznie
R
L
T
odmówił. Po czym stwierdził, że nie będzie przeszkadzał szefowi w posiłku
i wycofał się razem z Zu do sekretariatu, gdzie blada jak ściana Anita
wypijała jedną szklankę wody za drugą.
 Co wyście zrobiły?  zapytał szeptem.  Dolałyście mu Domestosa
do tego tatara? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl