, Holynski Marek E mailem z Doliny Krzemowej 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gramy partii politycznych pod naciskiem sondaży opinii publicznej dostosowują
się do przeciętnych poglądów elektoratu i zaczynają się do siebie upodabniać.
Jeśli tak dalej pójdzie, różnice między nimi sprowadzą się wyłącznie do wize-
runków liderów. A wtedy, zamiast bawić się w wybory, wystarczy zeskanować
zdjęcia kandydatów i zdać na morfing, który wygeneruje akceptowanego przez
wszystkich, uśrednionego przywódcę.
Dużo pózniej romanse Clintona spolaryzowały Amerykanów. Jedni twierdzili,
że stracił zaufanie społeczeństwa i powinien odejść. Inni przyznawali, iż popełnił
błąd, ale nie na tyle poważny, by płacić zań utratą stanowiska. W dodatku zmiana
głowy państwa odbije się negatywnie na sytuacji kraju.
Ten ostatni argument jest wart polemiki. Jak widać, są inne sposoby na szybką
i bezbolesną wymianę prezydenta. Chętnie się podzielę swoimi doświadczeniami,
których nabyłem w tego typu operacjach.
Wizyta odbiła się szerokim echem w mediach. Cytowano długie urywki z re-
feratu Gore a  Technology for America s Economic Growth , który wytyczał kie-
runek rządowej polityki wobec przemysłu. Dla dodania autentyzmu przytaczano
wypowiedzi naszych pracowników i, mimo że niektóre były płytkie ( mam na-
dzieję, że akcje SGI pójdą w górę ), nikt z dziennikarzy nie pozwolił sobie na
złośliwość.
* * *
Dopiero trzy tygodnie pózniej udało mi się pojechać do Waltera. Walterowie
mieszkali stosunkowo niedaleko, w San Jose  pięćdziesiąt kilometrów, czter-
dzieści minut jazdy. GO jest najłatwiejszą rozrywką do zorganizowania, wymaga
bowiem tylko dwóch graczy. Moim stałym partnerem był Walter, zwany Wesołym
Waltem, chociaż, gdy go poznałem, wyglądał na smutnego pracoholika. W sku-
pieniu rozważał ustawienie pionków na planszy.
Jego żona Susan z zapałem uprawiała ogródek wokół bungalowu.  Z nudów
41
 jak mówiła.  Sama się na siebie złoszczę, że tyle pieniędzy wydaję na rośliny,
nawozy i nasiona, a Waltera to nie obchodzi . Zamartwiała się zmianą w usposo-
bieniu męża.  Co się stało z naszą radością życia? Monotonia, pustka, samotność
 czy taką cenę mamy płacić za tę jego cholerną karierę? Susan wywodziła się
z Hamtramck, dzielnicy Detroit opanowanej przez naszą starą emigrację szuka-
jącą pracy w przemyśle motoryzacyjnym. W Hamtramck była polska gazeta i ra-
diostacja, zachowywano obyczaje i język. W Dolinie Krzemowej w okresie świąt
Susan przygotowywała na wszystkie przyjęcia wspaniały, prawdziwy bigos.
* * *
MOUNTAIN VIEW, Kalifornia (27 stycznia 1994). Silicon Graphics ogłosiła
dzisiaj, że jej prezes i założyciel dr James H. Clark zgłosił wniosek o rezygnację
z dniem 28 lutego 1994. Dr Clark, który założył Silicon Graphics w 1982 roku,
powziął tę decyzję, aby móc skoncentrować się na nowych zastosowaniach sieci
komputerowych.
Ta wiadomość nas nie zaskoczyła. Clark od dłuższego czasu nie wyglądał na
zadowolonego. Siedział w swoim gabinecie, podpisując przez kilka godzin pa-
piery, po czym snuł się po korytarzach z pustką w oczach. Wskutek kolejnych
zastrzyków zewnętrznego kapitału inwestycyjnego jego udziały w firmie rozmy-
ły się do pomijalnych rozmiarów. Istotne decyzje przeszły w ręce kompetentnych
menedżerów. SGI stała się przedsiębiorstwem stabilnym, pogrążonym w rutyno-
wych działaniach. A on oczekiwał nowego wyzwania, które szczęśliwie nadeszło.
Poprzez pocztę elektroniczną skontaktował się Markiem Andreessenem, świe-
żo upieczonym absolwentem Uniwersytetu Illinois, liderem grupy tworzącej
graficzne narzędzie do przeszukiwania sieci komputerowych o nazwie  Mosaic .
Ten program został bezpłatnie udostępniony wszystkim chętnym i miesięcznie
ściągały go dziesiątki tysięcy osób. Studenci afiliowani przy National Center for
Supercomputer Applications rolniczego Illinois stali się w parę tygodni równie
znani jak gwiazdy hard rocka. A co najważniejsze, Clark i Andreessen przypadli
sobie do gustu. Decyzja zapadła. Założą nową firmę, znaną pózniej pod nazwą
Netscape.
 Odchodzę, bo uważam, że powstały istotne możliwości w dziedzinie sieci
komputerowych, które powinienem zbadać. Jestem pewny, iż zespół menedżer-
ski w Silicon Graphics potrafi kontynuować działania umacniające pozycję firmy
jako jednego z czołowych dostawców komputerów na świecie  powiedział dr
Clark.  Ufam, że Silicon Graphics stanie się najważniejszym dostawcą sprzę-
tu, którego będziemy potrzebować w naszych działaniach. Mam zamiar budować
42
swe przyszłe dokonania wokół systemów SGI i liczę na ścisłą współpracę z moją
byłą firmą.
 Jim poświęcił nam piętnaście lat, tworząc wizję, dzięki której jesteśmy
najszybciej rozwijającą się firmą na świecie  stwierdził w oficjalnym komuni-
kacie nowy prezes Silicon Graphics, Edward R. McCracken.  Wiemy, że szuka
nowych możliwości rozwoju, i życzymy mu powodzenia w każdym przedsięwzię-
ciu, które zechce podjąć.
Dziwili się wszyscy. Sieci komputerowe są jeszcze wątłe; przeglądanie obraz-
ków zapamiętywanych w rozproszonych po kuli ziemskiej maszynach to pomysł
mocno na wyrost. Ale Clark się zaparł. Musiałem mu w dodatku oddać dwóch
najlepszych programistów, których skaptował do współpracy  nie wypadało
odmówić prośbie byłego szefa. Sam odrzuciłem jednak propozycję przejścia do
Netscape; sieci to nie moja działka.
A szkoda. Zwiat oszalał na punkcie ich przeglądarki internetowej. Setki tysię-
cy internautów za darmo skopiowały Netscape przez sieć, przełamując fizyczne
i finansowe bariery sklepów z oprogramowaniem. Jeśli się spowoduje, że ludzie
zaczną czegoś używać, jest mało prawdopodobne, by to w końcu nie przyniosło
pieniędzy. Netscape po trzech kwartałach działalności weszła na giełdę w lipcu
1995 i wszyscy jej założyciele zarobili na tym krocie.
 Wcale nie byłem przekonany, że to wypali  powiedział mi Clark dużo
pózniej w przypadkowej rozmowie na tematy żeglarskie. Budował bowiem w Ho-
landii 50-metrowy aluminiowy jacht, a właściwie komputer z żaglami. Na pokła-
dzie Hyperiona miało być zainstalowanych 20 maszyn SGI (jakże by inaczej), [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl