, Zrodzone ze smierci Nora Roberts 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zauważył, że terenówka zawsze parkowała tyłem. Tak stała w środę tydzień temu
około siódmej wieczorem, kiedy Newman wyjeżdżał swoim autem, by zabrać aktualną
przyjaciółkę do Oyster Bay na próbne przyjęcie weselne brata. Zlub miał się
odbyć w sobotę.
Newman przyjechał do garażu tuż po trzeciej w czwartek rano, ponieważ jego
aktualna przyjaciółka nie raczyła tamtego wieczoru przespać się z nim. I właśnie
wtedy zauważył coś, co wzbudziło w nim lekkie zaciekawienie - że terenówka
została zaparkowana przodem.
Eve zasznurowała usta.
- Może to o czymś świadczy.
- Jasne, że tak. Kiedy Newman wspomniał, jak zazwyczaj parkował Sloan, jego
słowa potwierdził kierownik. Sloan od trzech lat wynajmował miejsce w tym garażu
i nigdy nie parkował przodem. Aż do ostatniej środy wieczorem lub czwartku rano.
- Chcę skonfiskować ten pojazd. Chcę, żeby technicy sprawdzili każdą jego
śrubkę.
- Tak sobie pomyślałem. Jeszcze z garażu zadzwoniłem, gdzie trzeba. Już go
holują.
- Dobra robota.
- Czuję się tak, jakbym zrobił coś pożytecznego - powiedział Baxter, wzruszając
ramionami. - Codziennie rozmawiam z Palmą.
Chce przyjechać i spakować rzeczy siostry, gdy tylko policja wpuści ją do
mieszkania.
- Pracuję nad tym. - Eve poinformowała go o ostatnich ustaleniach i skinęła
głową Peabody i McNabowi, którzy weszli, kiedy kończyła relację.
- Wszystko w torbach, opisane, zarejestrowane, dostarczone. - Delia ziewnęła,
rzucając razem z McNabem torby z dowodami rzeczowymi na biurko Eve. - Pieniądze
ładnie pachną. Szczególnie w większej ilości.
- Dajcie jej kawy - poleciła Eve.
- Najpierw napij się tego. - Roarke podał jej szklankę z napojem wzmacniającym.
- Wygląda obrzydliwie - powiedziała Peabody, krzywiąc się.
- Przyrządziłem go specjalnie dla ciebie.
- Ach. - W jej zmęczonych oczach zapaliły się iskierki. Wypiła zawartość
szklanki do dna. - Wstrętny.
- Wiem. Ty też się napij, Ian.
- Napój energetyzujący? Nawet je lubię. - Bez narzekania wypił swój, a w tym
czasie Trueheart podawał kawę.
- No więc, skoro wszyscy się pokrzepili... - Eve odpieczętowała torby,
oznakowane inicjałami Peabody, a zawierające dyskietki Fundacji Bullocka. -
Zaczniemy od zeszłorocznych i będziemy się cofali w czasie.
Włożyła pierwszą dyskietkę do komputera.
- Wyświetlić dane na ekranie pierwszym.
- Niezakodowane, pomyślała, i odtańczyłaby krótki taniec zwycięstwa, gdyby miała
dość sił.
- Roarke, co to takiego?
- Miesięczne rozliczenia - wyjaśnił. - Przypuszczam, że to prywatna kopia
Randalla Sloana. Wszystko jest wykazane zupełnie wyraznie, nie tak jak na
kontach prowadzonych w firmie. Tutaj wyszczególniono jego miesięczne honorarium.
- Roarke wskazał laserową wskazówką. - Oraz prowizje Madeline Bullock i
Winfielda Chase'a. I odpisy z tytułu opłat za porady prawne, świadczone przez
Cavendisha w Nowym Jorku. Główne biuro w Londynie dostaje swoją część w formie
miesięcznych zaliczek i godzin rozrachunkowych.
- Co znaczy po angielsku...
- Tutaj dokładnie widać, jak księgowano przychody i wydatki.
Wszystko to jest wysoce sprzeczne z prawem. Kontrolerzy podatkowi przez kilka
lat będą się ślinić z zachwytu na taki widok.
- Patrzę na przychody - powiedziała Eve. - Głównie wpłaty od indywidualnych
ofiarodawców, stanowiące zródło honorariów wypłacanych innym osobom
indywidualnym i kilku instytucjom.
Szpitalom, lekarzom... Są też wydatki na jedzenie, zakwaterowanie, transport.
- Samuel i Reece Russo ofiarowali ćwierć miliona.
- To rata - poprawił ją Roarke. - Jedna z czterech.
- Milion od Samuela i Reece, podobna kwota od Maryanny Clover. Jest takich
więcej. Tylko w pierwszym kwartale zeszłego roku mamy cztery, nie, pięć
ratalnych wpłat od różnych osób. Za co oni wszyscy płacili?
- Może wyjaśnią wydatki, powiązane z tymi wpłatami.
- Roarke polecił wyświetlenie na ekranie rozchodów. - Z pieniędzy od Russo są
ratalne przekazy w wysokości dziesięciu tysięcy euro dla Sybil Hopson, dwa
tysiące euro miesięcznej zaliczki dla Leticii Brownburn, lekarza medycyny, a w
pazdzierniku zeszłego roku jednorazowa wypłata w wysokości dziesięciu tysięcy
euro.
Kolejna kwota, wykazana jako dar dla Sunday's Child. Opłaty za konsultacje
prawne przy tej transakcji wynoszą dwanaście tysięcy i uregulowane zostały przez
fundację.
- Czyli z miliona, który podciągnęli pod dochód zwolniony od podatku, wydali
niespełna sto tysięcy. Niezły zysk - oświadczyła Eve.
- Co to takiego ten Sunday's Child?
- Agencja, która pośredniczy w szukaniu rodzin pragnących adoptować dziecko -
mruknęła na poły śpiąca Peabody. - Z Londynu.
Eve odwróciła się gwałtownie.
- Słucham? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl