,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przejeżdżała grupa motocyklistów, Cameron objął ją opiekuńczym gestem. Czuła jego siłę u swego boku, otoczył ją miły zapach. Z trudem powstrzymywała się, by nie wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim. Chcąc zburzyć mur między nimi, zapytała: - Jakie to uczucie być z rodziny Kellych? - Mylisz się, sądząc, że to proste. - Nie wiem. Wiem, co to stąpać w ciemnościach, bo odcięto prąd. Mówię teraz o byciu z rodziny Harperów. Zatrzymał się. - Przestańmy unikać właściwego tematu, dobrze? - Co to znaczy? - Jeżeli w młodości byłaś tak nieszczęśliwa i biedna, ja zaś uprzywilejowany, to dlaczego osiągnęłaś dużo więcej niż ja, i to w krótszym czasie? Roześmiała się głośno. - Nie miej kompleksów. Spędzanie czasu z tymi ludzmi, których spotkaliśmy w ba- rze, nie pomaga w osiąganiu celów. - Zabrzmiało to mało pochlebnie - zauważył. - Jesteś bystry. Uśmiechnął się w sposób, który topił lód. Nie umiała się oprzeć jego urokowi. - Powiedz, jak taka wygadana osoba mogła się zająć astrofizyką, ścisłą dziedziną nauki? - zapytał. - Zawsze wpatrywałam się w niebo i wypowiadałam życzenie, kiedy widziałam spadającą gwiazdę. Marzyłam o wyjezdzie do Disneylandu. Kiedy na ósme urodziny nie dostałam w prezencie tej wycieczki, bardzo się rozczarowałam. R L T - Gwiazdami? - %7łyczeniami. Z gwiazd nie umiałam zrezygnować. Kiedy ty po wizycie w planeta- rium umierałeś ze strachu przed dziurami wygryzionymi przez robaki, ja się wpat- rywałam w niebo. Nauczyłam się wszystkiego o Wenus, dlaczego pojawia się sama, od- dalona od innych planet. Kiedyś, siedząc w oknie mieszkania, w olśnieniu patrzyłam na nią, jasną, nie migoczącą. Darmowe widowisko dla wszystkich mieszkańców świata. Tak rozpoczął się mój piękny romans, który trwa do dziś. Rosie wróciła na ziemię. Cameron stał bez ruchu i się w nią wpatrywał. Nie była przyzwyczajona do takiego spojrzenia. Te głębokie błękitne oczy odbierały jej trzezwość myślenia. Ruszyła do przodu i powiedziała: - Czy wiesz, że Wenus jest jedyną planetą w systemie słonecznym, która nosi ko- biece imię? - Chyba o tym słyszałem. - I jeszcze jedno: gdybyś ważył sto kilo na Ziemi, na Wenus ważyłbyś około dzie- więćdziesięciu. - Czuję się jak uczeń. Spojrzała na niego i pożałowała tego. Patrząc mu w oczy, traciła głowę. I wcale nie chciała, żeby było inaczej. - Czy możesz opowiedzieć o innych planetach, czy interesuje cię jedynie Wenus? Poczuła, że ucisk w piersiach ustępuje. - Zajmuję się jedną planetą. Ziemia i Wenus są w naszym systemie słonecznym najbardziej do siebie podobne pod względem wielkości. Powstały w zbliżonym czasie, mają niemal taki sam promień, masę, gęstość i skład chemiczny. Jeśli chodzi o po- wierzchnię Wenus, to jest tak gorąca, że może stopić stal, a ciśnienie ma równe ciśnieniu panującemu kilometr pod powierzchnią morza. - To kobieta z charakterem. - Prawda? - powiedziała i oddaliła się od niego na bezpieczną odległość. - %7łałujesz, że o nią spytałeś? - Ależ skąd. Od jak dawna pracujesz w planetarium? R L T - Nie pracuję. Znam Adele, szefową, którą wczoraj poznałeś. Jesteśmy koleżanka- mi z czasów studiów. Pozwala mi przesiadywać w obserwatorium, kiedy mam ochotę. Po studiach dużo podróżowałam, a teraz, mając dostęp do obserwatorium, mogę robić jedno i drugie. - Możesz się z tego utrzymać? - Jako australijska wybitna specjalistka wygłaszam referaty na międzynarodowych konferencjach, mam gościnne wykłady na uniwersytetach, nawet niekiedy występuję w telewizji. Pracuję dorywczo dla NASA. Dobrze sobie radzę. - Jesteś skromną osobą. - Bardzo skromną. Szli obok siebie równym krokiem. Jej serce biło jak szalone. Nigdy czegoś podob- nego nie doświadczyła. Zastanawiała się, co on czuje. Wysunęła dłoń z uścisku Camero- na i poprawiła but, a następnie zwiększyła między nimi odległość. Doszli do końca sze- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|