,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zielone oczy wprawiÅ‚y oÅ›miu uzbrojonych po zÄ™by Å‚ajdaków w takie osÅ‚upienie, że nie tknÄ™li mnie nawet palcem. - Skoro tak stawiasz sprawÄ™, rzeczywiÅ›cie zachowaÅ‚am siÄ™ jak idiotka- przyznaÅ‚a Sunday. - Bo zachowaÅ‚aÅ› siÄ™ idiotycznie! - krzyknÄ…Å‚ Simon. Sunday zamrugaÅ‚a powiekami. - Dlaczego na mnie krzyczysz? RzeczywiÅ›cie wrzeszczaÅ‚ jak opÄ™tany. - Jestem wÅ›ciekÅ‚y. Omal nie umarÅ‚em ze strachu. - UjÄ…Å‚ w dÅ‚onie jej twarz. - Strasznie siÄ™ o ciebie baÅ‚em. Co gorsza marzÄ™, by ciÄ™ pocaÅ‚ować i gdyby nie to, że mamy sporÄ… widowniÄ™, zrobiÅ‚bym to natychmiast. Sunday patrzyÅ‚a mu w oczy, nie zważajÄ…c na strugi deszczu spÅ‚ywajÄ…ce po twarzy. Simon delikatnie odgarnÄ…Å‚ mokre kosmyki przylepione do bladych policzków i szepnÄ…Å‚ czule: - Kompletna wariatka. 74 RS - Chyba muszÄ™ przyznać ci racjÄ™ - odparÅ‚a, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ niepewnie. - Mam pewnÄ… propozycjÄ™. To samo poradziÅ‚am niedawno puÅ‚kownikowi. - Zamieniam siÄ™ w sÅ‚uch. - Uciekajmy stÄ…d, gdzie pieprz roÅ›nie. - Z ust mi to wyjęłaÅ› - przyznaÅ‚ Simon. Szybko popÄ™dzili w stronÄ™ auta. 75 RS ROZDZIAA ÓSMY - PrzeklÄ™ci dezerterzy - mamrotaÅ‚a Sunday, wychodzÄ…c z hotelowego pokoju. ByÅ‚a umówiona z Simonem. Od nieprzyjemnej przygody na drodze minęło kilka dni. Sunday byÅ‚a wypoczÄ™ta. MiaÅ‚a na sobie zupeÅ‚nie suche, nieskazitelnie czyste i bardzo eleganckie ubranie. CzekaÅ‚a jÄ… wyprawa na sÅ‚ynny bazar w Chiang Mai. Niestety, byÅ‚a jedynÄ… osobÄ…, która postanowiÅ‚a obejrzeć miejscowe atrakcje w towarzystwie znakomitego przewodnika. Nieobecność siostry Agaty Anny byÅ‚a, rzecz jasna, usprawiedliwiona. Po przybyciu do miasta zakonnica natychmiast udaÅ‚a siÄ™ do szpitala. Simon dostarczyÅ‚ tam również paczkÄ™ z lekarstwami. Millicent i Nigel Grimwade'owie nie mieli nic na swojÄ… obronÄ™; po prostu zwiali niczym szczury z tonÄ…cego okrÄ™tu. Zrezygnowali z noclegu, który zarezerwowaÅ‚ dla nich Simon. Woleli od razu jechać na lotnisko i wrócić do Bang-koku. Nie zmienili nawet ubraÅ„. - I dobrze. To nudziarze - stwierdziÅ‚a półgÅ‚osem Sunday, zarzucajÄ…c na ramiÄ™ czerwonÄ… torebkÄ™. PuÅ‚kownik Bantry również zdezerterowaÅ‚, chociaż siÄ™ tego po nim nie spodziewaÅ‚a. SpotkaÅ‚ rzekomo w mieÅ›cie szkolnego kolegÄ™ imieniem Bunky i postanowiÅ‚ spÄ™dzić trochÄ™ czasu w jego towarzystwie, co oznaczaÅ‚o rezygnacjÄ™ z udziaÅ‚u w wyprawie prowadzonej przez Simona. Angielski dżentelmen poinformowaÅ‚ o tym przewodnika podczas Å›niadania. 76 RS Sunday byÅ‚a wÅ›ciekÅ‚a na współpasażerów; chodziÅ‚o jej o Simona. Ich rezygnacja oznaczaÅ‚a poważny uszczerbek w jego dochodach. Z pewnoÅ›ciÄ… liczyÅ‚ na godziwe honorarium za kilkutygodniowÄ… ekspedycjÄ™ zorganizowanÄ… dla Grimwade'ów i puÅ‚kownika. OkazaÅ‚o siÄ™ niespodziewanie, że Sunday bÄ™dzie jedynÄ… jego klientkÄ…. CzekaÅ‚a ich poważna rozmowa o pieniÄ…dzach. Sunday miaÅ‚a ich w nadmiarze, Simona czekaÅ‚y spore kÅ‚opoty finansowe. - Jak poruszyć drażliwy problem tak, by nie ucierpiaÅ‚a z tego powodu jego mÄ™ska duma? - zastanawiaÅ‚a siÄ™ gÅ‚oÅ›no, przemierzajÄ…c hol. - Czyja mÄ™ska duma? - dobiegÅ‚ jÄ… niespodziewanie znajomy niski gÅ‚os. Sunday poczuÅ‚a, że siÄ™ rumieni. OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™. - Witaj, Simonie! - Cześć, Sunday - odrzekÅ‚ przewodnik marszczÄ…c brwi. - Kogóż to nie chciaÅ‚abyÅ› urazić? O jaki drażliwy problem chodzi? - Och, to drobiazg - odparÅ‚a, lekceważąco machajÄ…c rÄ™kÄ…. - Czyżby? - zapytaÅ‚ z niedowierzaniem. - Nie jestem tego pewny. Po dramatycznych przeżyciach minionego tygodnia nie powinniÅ›my mieć przed sobÄ… żadnych tajemnic - dodaÅ‚ z wyrzutem. Sunday byÅ‚a innego zdania. MiaÅ‚a kilka sekretów, które chciaÅ‚a zachować tylko dla siebie. SpaliÅ‚aby siÄ™ ze wstydu, gdyby Simon jakiÅ› cudem poznaÅ‚ niektóre z jej myÅ›li! CzuÅ‚a siÄ™ przy nim niepewnie; byÅ‚a zbita z tropu, a nawet trochÄ™ zażenowana. - O co chodzi, Sunday? - nie dawaÅ‚ za wygranÄ…. Czule musnÄ…Å‚ jej ramiÄ™; caÅ‚kiem przypadkowy, niemal mimowolny gest. 77 RS - O pieniÄ…dze - mruknęła dziewczyna. - ProszÄ™? - Simon najwyrazniej nie zrozumiaÅ‚, o co jej chodzi. - Rusz gÅ‚owÄ…, mój drogi. PomyÅ›l o dolarach, frankach, rupiach, markach, a przede wszystkim o miejscowej walucie. - Dlaczego? - Obawiam siÄ™, czy ciÄ™ bÄ™dzie stać... - Na co? - Na wszystko, co niezbÄ™dne w podróży. - Nie rozumiem. - PosiÅ‚ki, benzyna, noclegi... - Cytujesz ogÅ‚oszenia, które widziaÅ‚aÅ› przy autostradzie? - rzuciÅ‚ kpiÄ…co. - SÄ…dzÄ™, że możesz wkrótce mieć poważne kÅ‚opoty finansowe, skoro wiÄ™kszość pasażerów zrezygnowaÅ‚a z wyprawy. - RozstaÅ‚em siÄ™ z nimi bez żalu, przynajmniej jeÅ›li chodzi o Grimwade'ów - przyznaÅ‚ Simon. W tej sprawie byli zatem jednomyÅ›lni. - Co do puÅ‚kownika, to przyzwoity facet, chociaż trzyma siÄ™ na dystans. Typowy Anglik, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|