, 41 Tragedia w trzech aktach 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Babbington. Byłam naprawdę zdziwiona, gdy otrzymałam zaproszenie na przyjęcie.
Przyjęłam je, by sprawić radość Egg. Biedna mała, nie ma zbyt wielu rozrywek. Poza
tym coś ją chyba ostatnio trapiło, jakby nie mogła się niczym zająć. Pomyślałam sobie,
że trochę się rozerwie w towarzystwie, w wielkim świecie.
Satterthwaite spojrzał na nią ze zrozumieniem.
 Nich mi pani powie coś o Oliverze Mandersie  poprosił.  Interesuje mnie ten
młody człowiek.
 To na pewno bystry młodzieniec  odparła lady Mary.  Oczywiście nie było mu
łatwo&
Znowu się zarumieniła. Po chwili, widząc pytające spojrzenie starszego pana,
wyjaśniła:
 Widzi pan, jego rodzice nie mieli ślubu&
 Naprawdę? Nie wiedziałem.
 Tutaj wszyscy o tym wiedzą, inaczej nigdy bym tego nie wspomniała. Stara pani
Manders, babka Olivera, mieszka w Dunboyne, w takim wielkim domu przy szosie do
Plymouth. Jej mąż był tutaj adwokatem. Syn założył w Londynie jakąś firmę, interesy
kwitły, stał się człowiekiem majętnym. Z kolei córka, bardzo ładna, zakochała się bez
pamięci w żonatym mężczyznie. W moich oczach godny jest on najwyższego potępienia.
Koniec końców, po wielkim skandalu, wyjechali razem. %7łona nie chciała mu dać
rozwodu. Dziewczyna zmarła wkrótce po urodzeniu Olivera. Dzieckiem zajął się wuj w
Londynie. On i jego żona byli bezdzietni. Chłopiec dzielił życie miedzy nich i babkę.
Przyjeżdżał tutaj na każde wakacje. Po chwili dodała:
 Zawsze mi go było żal. Nawet teraz. Jestem przekonana, że ten jego zarozumiały
sposób bycia to w dużej mierze poza.
 Nic w tym dziwnego  rzekł Satterthwaite.  To zjawisko powszechne. Zawsze,
kiedy spotykam kogoś, kto wynosi się nad innych, wiem, że mam do czynienia z
człowiekiem z kompleksem niższości.
 Bardzo dziwne.
 Kompleks niższości to szczególna sprawa. Crippen, na przykład, sławny
przestępca, na pewno był jego ofiarą. Ten kompleks leży u podłoża wielu zbrodni.
Pragnienie potwierdzenia własnej osobowości.
 Nie rozumiem tego  szepnęła lady Mary.
Zadrżała. Satterthwaite spojrzał na nią niemal z czułością. Podobała mu się jej
dystyngowana postać, pochyła linia ramion, miękki brąz oczu, twarz bez cienia
makijażu. Pomyślał: ''Musiała być naprawdę piękna za młodu&
Nie dumna piękność róży, lecz skromna, pełna czaru uroda fiołka, o ukrytej
słodyczy.
Wspominał własną młodość.
Zaczął nagle opowiadać lady Mary o swojej historii miłosnej, jedynej zresztą w
życiu. Według dzisiejszych kryteriów była to zapewne bardzo nieciekawa historia, lecz
droga sercu starszego pana.
Opowiadał o Dziewczynie, o tym, jaka była piękna i jak poszli razem oglądać
dzwoneczki w Kew. W tym dniu zamierzał poprosić ją o rękę. Wyobrażał sobie (tak to
odczuwał), że Dziewczyna odwzajemnia jego miłość. I nagle, gdy stali podziwiając
dzwoneczki, zwierzyła mu się& Okazało się, że kocha innego. Zdusił więc uczucia
wypełniające mu serce i pogodził się z rolą wiernego przyjaciela.
Nie była to może wielka historia miłosna, brzmiała jednak dobrze w atmosferze
salonu lady Mary, wśród wyblakłych tkanin i cienkiej porcelany.
Potem lady Mary zaczęła mówić o sobie, o swym niezbyt szczęśliwym pożyciu
małżeńskim.
 Byłam taką głupią gąską, dziewczęta są niemądre, niech mi pan wierzy. Tak
pewne siebie, przekonane, że wiedzą wszystko najlepiej. Dużo się mówi i pisze o
kobiecym instynkcie. Nie sądzę, że coś takiego istnieje. %7ładen instynkt nie chroni
dziewcząt przed pewnym typem mężczyzny. Po prostu go nie mają. Rodzice, tak,
przestrzegają je, zawsze nadaremnie, one nie wierzą. To straszne, ale wydaje mi się, że
jak magnes lgną do mężczyzn, którzy mają złą reputację. Wydaje im się, że miłość
zmieni ich wybrańców.
Satterthwaite zadumał się.
 Człowiek wie tak mało. Kiedy wie więcej, jest już za pózno.
Lady Mary westchnęła.
 To była moja wina. Rodzice nie chcieli, żebym poślubiła Ronalda. Pochodził z
dobrego domu, nie cieszył się jednak najlepszą opinią. Ojciec powiedział mi wprost, że
to krętacz. Nie wierzyłam. Sądziłam, że pod moim wpływem rozpocznie nowe życie.
Zatopiła się we wspomnieniach.
 Ronald był fascynującym mężczyzną. Ale ojciec miał całkowitą racje. Wkrótce się
o tym przekonałam. Powiedziałabym, choć brzmi to może staroświecko, że Ronald
złamał mi serce. Tak, taka jest prawda. Stale drżałam, obawiając się tego, co może
jeszcze nastąpić.
Pan Satterthwaite, wielki miłośnik rozmów o cudzych problemach, szepnął coś ze
współczuciem.
 Powiem panu rzecz przerażającą. Poczułam ulgę, kiedy mąż zmarł na zapalenie
płuc. Nie, żeby mi na nim nie zależało, kochałam go do końca, ale straciłam wszelkie
złudzenia. Poza tym, była Egg&
Mówiła teraz miękkim głosem.
 Taka zabawna kluseczka. Próbowała wstawać i upadała, zupełnie jak jajko. Stąd
to śmieszne przezwisko&
Znowu zamilkła na moment.
 W ostatnich latach czytałam sporo książek, które były dla mnie wielką pociechą. Z
dziedziny psychologii. Zrozumiałam, że często ludzie nie potrafią sami sobie pomóc.
Jakby mieli jakąś skazę charakteru. Zdarza się to nawet w najlepszych rodzinach.
Ronald na przykład kradł w szkole pieniądze, chociaż wcale mu nie były potrzebne.
Teraz wiem, że to było silniejsze od niego& Urodził się z jakąś skazą.
I lady Mary wytarła delikatnie oczy maleńką chustęczką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl