, Gordon_Abigai_Samotny_lekarz 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po kilku nieudanych próbach udało jej się wreszcie znalezć elegancką suknię z
błękitnego jedwabiu, którą Jon od razu pochwalił.
- Po raz pierwszy od wielu lat będę miała na głowie kapelusz - obwieściła
Laura, odbierając od sprzedawczyni torbę z zakupami. - Musi być duży i
elegancki. Zwiadek pana młodego nie może się na mnie zawieść.
- Nigdy się na tobie nie zawiodłem - powiedział z nagłą powagą.
- Nie zaczynaj! - zaprotestowała.
- Czego?
- Nie zapuszczajmy się znowu w te rejony. Kilka razy nam się to zdarzyło
i nic dobrego z tego nie wynikło.
- Jak sobie życzysz, mądra kobieto - mruknął żartobliwie.
Kiedy pokazała mu się w kapeluszu, z czułością pomyślał, że kobieta,
którą widzi przed sobą, jest zupełnie różna od tej, którą zobaczył w dniu
swojego powrotu z Australii. Wtedy była bardzo szczupła, wyglądała na
zmęczoną i zniechęconą. Ledwo rozpoznał w niej Laurę z dawnych lat. Teraz
jednak była piękna i pewna siebie. A to znaczy, że nowe życie jej służy.
- Jeszcze przyćmisz pannę młodą - rzekł z zachwytem.
- Nie mam zamiaru tego robić. Kiedy ją poznamy? - Zmieniła szybko
temat.
- Z tego, co mówił Roger, Monique przyjeżdża z Paryża jutro. Ma tam
jakiś mały interes i po ślubie będą mieszkać trochę tu, a trochę tam.
- A jak się czuje jego mania?
89
RS
- Lepiej, odkąd się nią zająłem. I chyba jest w lepszym nastroju, chociaż
nie chce się do tego przyznać. Cieszy się ze wszystkich nadchodzących zmian,
ale udaje, że jest wręcz przeciwnie.
- To dobrze - powiedziała, patrząc, jak Liam bierze Jona za rękę i
wpatruje się w niego z bezbrzeżną ufnością.
Odwróciła się. Dlaczego nie umie zgodzić się na małżeństwo dla dobra
dzieci? Wprawdzie Jon zaprzeczał, że taki pomysł przyszedł mu do głowy, ale
wiedziała, że musiał o tym myśleć. Nawet jeżeli zapewniał ją, że nie oczekuje
od niej żadnych poświęceń.
Jedna z pacjentek zauważyła, że byłoby to rozsądne posunięcie. Może
miała rację. Ale Laura była przekonana, że nie umiałaby żyć z Jonem, gdyby on
nie kochał jej tak samo jak ona jego.
- Możemy teraz pójść coś zjeść? - zapytał.
Odwróciła się i zobaczyła, że Abby trzyma Jona za drugą rękę i cała
trójka wpatruje się w nią wyczekująco. Kochała ich wszystkich nad życie.
Wiedziała, że dzieci odwzajemniają jej miłość, ale on? Co on do niej czuje? Czy
widzi dla niej miejsce w swoim życiu? Gdyby znała odpowiedz na te pytania,
mogłaby lepiej zaplanować przyszłość.
- Tak, chodzmy coś zjeść - zgodziła się.
Musi uważać, żeby nie popsuć im tego dnia. Ani Jon, ani dzieci na to nie
zasługują.
- Nad czym się tak zamyśliłaś w sklepie? - spytał Jon, kiedy stali w
kolejce w barze szybkiej obsługi.
Westchnęła.
- Myślałam o tym, że we troje tworzycie bardzo ładny obrazek. Dzieci
czują się przy tobie znakomicie.
- To świetnie. W końcu o to nam chodzi, prawda?
- Tak. Ale przestaną się tak czuć, jeżeli my nie będziemy zadowoleni.
Dlatego najlepiej będzie, jeżeli wszystko zostanie po staremu.
90
RS
Było to dalekie od prawdy. Wiedziała, że byłaby naprawdę szczęśliwa,
gdyby Jon wyznał, że ją kocha. Ale ponieważ taki dzień nigdy nie nadejdzie, to
trzeba się cieszyć tym, co się ma. Przez tyle lat była dobrą matką, nie będąc
niczyją żoną.
Kiedy się tego wieczoru rozstali, Jon wrócił myślami do ich wcześniejszej
rozmowy. Laura nie zostawiła żadnych wątpliwości: małżeństwo nie wchodzi w
grę. Za każdym razem, kiedy już był bliski ujawnienia swoich uczuć, ona
mówiła coś, co go powstrzymywało.
Zwykle działał w sposób zdecydowany, ale w obecnej sytuacji
zachowywał powściągliwość. Zawsze mu się wydawało, że kiedy już się
zakocha, głęboko i do końca, to kobieta odpowie mu równie intensywnym
uczuciem.
Tymczasem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Po pierwsze
dlatego, że tą kobietą okazała się Laura. Jej pojawienie się w jego życiu zmusiło
go do zastanowienia się nad tym, czego tak naprawdę chce. A chciał jej i to
pragnienie było tak silne, że niemal bolesne. Niestety, na ten ból nie mógł
przepisać sobie żadnego leku.
W niedzielę rano pojechali z dziećmi do stajni po raz drugi. Sarah
uśmiechnęła się na widok dwóch drobnych postaci ubranych w stroje
jezdzieckie i niecierpliwie czekających na pierwszą prawdziwą lekcję jazdy.
Wyprowadziła kucyki na podwórze.
- Na dziś wystarczy wolny kłus. Ale przedtem pokażę dzieciom, jak się
zakłada uprząż. Muszą wiedzieć, co to jest siodło, wędzidło i wodze, muszą też
zobaczyć, w jaki sposób używać rąk, nóg i głosu do prowadzenia konia - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl