,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Można mu było we wszystkim zaufać. Może więc Joshua nie był takim złym ojcem? - Dzwoniła do ciebie jakaś pani Randolph. Mówi, że jej klacz jest gotowa - rzekł Patrick, stając obok Joshui. - Trochę za wcześnie, ale jakoś damy sobie radę. Chłopak wsunął ręce do kieszeni. - Czemu tu tak sam siedzisz? Joshua spuścił wzrok. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie jest co najmniej dziwne. - Wsłuchuję się w ciszę i obserwuję gwiazdy. - Aha! Czy ma to może coś wspólnego z Maddie? Bystry chłopak z tego Patricka, pomyślał Joshua. - Owszem. Ostatnio dużo o niej myślę. - Masz zamiar się z nią ożenić? - Jeszcze nie wiem. NIEGRZECZNA NARZECZONA 141 - Kochasz ją? - Tak, chyba tak. Przyznał się do tego pierwszy raz w życiu. Nie przyszło mu to łatwo. - A ona ciebie? - Chyba też. Ale czasami miłość to za mało - mruknął Joshua. - Ja chętnie bym ją widział w naszym domu. - Tak? A co z Dawidem? Takie maluchy bywają nieznośne. - Maty jest w porządku. Nie wrzeszczy i rzadko wymiotuje. - To prawda, ale Maddie jest kobietą i na pewno wiele zechce u nas zmienić. - Na przykład? - zaniepokoił się Patrick. Joshua zastanawiał się przez chwilę. - No, wiesz, w łazience będą wszędzie jej rzeczy, perfumy i kremy. Po całym domu na pewno poroz stawia różne bibeloty. Zacznie się złościć, jak bę dziesz wszędzie zostawiał brudne skarpetki. Każe ci regularnie sprzątać twój pokój. Teraz Patrick przez chwilę się zastanawiał. - Ponieważ będzie korzystać z twojej łazienki, to tam postawi swoje smarowidła. Bibeloty niech sobie będą, a jeśli chodzi o pokój... to może uda mi się coś wynegocjować. - Widzę, że pogadałeś sobie z Benem - zaśmiał się Joshua. - Ben jest w porządku. Pozwolił mi... pojezdzic na swoim motorze. Patrick wiedział, że ojciec na pewno nie będzie tym zachwycony. - Naprawdę? - Tak. Ale byłem bardzo ostrożny - wyjaśnił szyb- ko chłopak. - Włożyłem kask i jechałem powoli.. Wiesz, jutro po szkole mam znów zajęcia kompute- rowe i pomyślałem sobie, że mógłbym na nie poje- chac motocyklem. Joshua odruchowo chciał powiedzieć wykluczo ne", syn jednak patrzył na niego z taką nadzieją, że nie miał serca mu odmówić. - No dobrze, ale tylko ten jeden raz. - Hurrra! - wrzasnął Patrick. - Tato, zobaczysz że nic mi się nie stanie. Będę naprawdę ostrożny. - Mam nadzieję. I nie zapomnij o kasku. - Oczywiście. - I pamiętaj, że motocykl jest słabiej widoczny niz samochód. - Wiem. - Zachowuj bezpieczną odległość i nie popisuj się. - Jasne. Joshua wszedł do domu, kiedy Maddie właśnie wychodziła z kuchni. - Widzę, że znów chciałaś przede mną uciec. NffiGRZECZNA NARZECZONA 143 - Nie, po prostu nie chciałam ci przeszkadzać. - Mam pewien pomysł. Bardzo się spieszysz? - Nie bardzo. - Chciałabyś przejechać się konno? - Na twoim ogierze? - Nie - odparł szybko i zdecydowanie Joshua. - Jest złośliwy i nieposłuszny i nadaje się tylko do pie... - przerwał i użył bardziej stosownego słowa zapładniania. Mam na myśli którąś z klaczy. I co ty na to? - Właśnie się zastanawiam. - Maddie stanęła bli żej Joshui. Tak blisko, że mógłby jej dotknąć. I dotknął. Przyciągnął mocno do siebie i pocałował. - Chyba dzwoni telefon - wyjąkała Maddie i z trudem wysunęła się z objęć Joshui. Joshua zaklął pod nosem. Czekał na ważny telefon w sprawie ogiera, którego zamierzał kupić, i tylko dlatego postanowił podnieść słuchawkę. - Zaraz wracam - mruknął. - Nie odchodz. Pobiegł do kuchni i zauważył tam stół nakryty na nzy osoby. Może więc jednak Maddie nie chciała przed nim uciec. - Tu Blackwell - rzucił do słuchawki. - Czy jest pan ojcem Patricka Blackwella? - spy tał jakiś żeński głos. - Tak - odparł trochę zdziwiony, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by ktokolwiek dzwonił do niego w sprawie syna. Dotychczas nie było takiej potrzeby. 144 NIEGRZECZNA NARZECZONA - Dzwonię ze szpitala miejskiego w Roanoke. Pański syn miał poważny wypadek. Jest w izbie przy jęć. Czy wyraża pan zgodę na jego leczenie? Joshua oblał się zimnym potem. - Patricka? - Tak, proszę pana. Czy wyraża pan zgodę na le czenie syna? - To coś poważnego? - Jeszcze nie wiemy. Na razie robimy badania. Czy wyraża pan zgodę? - Co mu się stało? - Joshua jakby nie słyszał py tania. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|