,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Peppa oniemiała. Nie masz nic do powiedzenia? warknął. Zignorowała jego złość. Nagle wiele spraw się wyjaśniło. Co się stało? zapytała łagodnie. Straciłem ich. Colton był maleńki. Najpiękniejsze, najsłodsze dziecko na świecie. Elise była... cudowna. Młoda, pełna energii. Była wspaniałą matką. Peppa poczuła ból w sercu na widok jego przepełnionych żalem oczu. Jestem w stanie znieść myśl o córce wydusił nawet na nią czekałem. Ale nie na syna. To jakbym chciał zastąpić nim Coltona. Peppa słuchała go zszokowana. Chciała natychmiast zaprzeczyć, jednak milczała. Rozpacz w oczach Camerona mówiła, że on w to wierzy. Spuściła wzrok i poczuła silną potrzebę chronienia dziecka. Przeniosła spojrzenie na Camerona, który stał z zaciśniętymi zębami. Złość i smutek walczyły w niej o lepsze. Smutek z powodu straty Camerona. Złość, że dziecko miałoby za to zapłacić. Odmówisz dziecku miłości, bo ma pecha być chłopcem? Cameron zmierzył ją wzrokiem. Tego nie powiedziałem. Z tego, co mówiłeś, wypływa taki właśnie wniosek. Wsunął palce we włosy. Staram się, Peppo. Naprawdę. Wiesz, że tego nie chciałem. Wiem. Powiedziałeś to wyraznie. Nie chcesz ani mnie, ani naszego syna. Ale wiesz co? On nie ma wyboru. To nie jego wina, że ma rodziców, którzy nie zapobiegli jego poczęciu. I wiesz co? Urwała, ciężko oddychając. Nigdy nie będę żałowała, że ta gumka pękła. Chcę tego dziecka. Jeśli zamierzasz żyć przeszłością i odmówić sobie cudu, jakim jest syn, to twój problem. Odwróciła się i ruszyła do drzwi, po drodze biorąc torebkę. Nie miała pojęcia, czy znajdzie Johna. Nic ją to nie obchodziło. Jeśli trzeba, pójdzie do Ashley na piechotę. Peppa! Szarpnięciem otworzyła drzwi, wyszła i zatrzasnęła je. Boże, jaka z niej idiotka! Poszła z nim do łóżka po tym, jak ją zostawił u lekarza! Szybko szła podjazdem, by jak najprędzej się oddalić. Peppa! Cholera jasna! Co ty wyprawiasz? krzyczał Cameron, stojąc w progu. Peppa wyjęła komórkę. Miała nadzieję, że zastanie Ashley w domu. Jeśli nie, czeka ją długi spacer do najbliższego miejsca, gdzie można złapać jakiś środek transportu. Gdy dotarła do końca podjazdu, ciemność rozjaśniły światła reflektorów. Cam zatrzymał samochód i opuścił szybę. Wsiadaj. To szaleństwo. Spojrzała na niego, nie przystając ani na moment. Szaleństwem byłoby pozostanie w tym domu choć minutę dłużej. Idę do Ashley. Nic mi nie będzie. Cameron wyrzucił z siebie stek siarczystych przekleństw. Zajechał jej drogę. Pozwól przynajmniej, że podrzucę cię do Ashley. Jeśli obiecasz, że pojedziemy prosto do niej. Wsiadaj burknął. Peppa podeszła do drzwi od strony pasażera i wsiadła do samochodu. Kiedy zauważyła, że Cameron chce coś powiedzieć, uniosła rękę. Oszczędz mi tego. Cameron w milczeniu skręcił. Gdy zajechali przed dom Ashley, Peppa wysiadła, nim samochód dobrze się zatrzymał, i poszła przed siebie, nie oglądając się. Cameron odjechał dopiero, gdy Ashley pojawiła się w drzwiach. Peppa? Co się stało? zapytała Ashley. Peppa miała łzy w oczach. Przenocujesz mnie, Ash? Posłuchaj, Dev, wiem, że to twój przyjaciel, ale doprowadza mnie do szału oznajmiła Peppa. Devon podał jej szklankę soku, patrząc na nią ze współczuciem. To twardziel, kochanie. Zawsze taki był. Ashley objęła Peppę, tak jak mogła ze swoim sporym brzuchem. Wyglądały jak reklama płodności. Tyle że Ashley miała kochającego męża, który nie mógł doczekać się potomka. Peppa pociągnęła nosem i przełknęła łyk soku, świadoma, że będzie przez to cierpiała. Nie mogę uwierzyć, że z powodu płci dziecka mu odbiło. Devon spojrzał na kobiety z niepokojem. Jedna ciężarna, którą rządzą hormony, to już dość, ale dwie? Był gotów upić się albo uciec w ciemną noc. A może jedno i drugie. Rozumiem, że strata ukochanych osób to tragedia. Powinnam się nad nim użalić. Poklepać go po plecach i okazać mu wyrozumiałość. Ale, jasna cholera, nie mogę! Peppa ze złością otarła twarz i postawiła szklankę na stoliku. Devon pokręcił głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|