, 191. Harlequin Romance Wentworth Sally Zwierciadła morza 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tchem przepięknemu freskowi, wyobrażającemu postać skaczącą
przez byka, gdy podszedł Tytus.
- Zauważ, że fresk przedstawia nie tylko młodzieńców, ale i
dziewczyny - powiedział.
-To w starożytności w igrzyskach brały udział również kobiety?
-Tak.
- Ciekawe, ja się wtedy żyło?
-Chyba potwornie ciężko... A co, chcesz powiedzieć, że znowu
nawiedzają cię jakieś cienie minionych epok?
- Nie, tutaj nie ma tej atmosfery co w Delfach. Nie czuje się tak
wyraznie ducha starożytności.
- Myślałem, że to przede wszystkim ja byłem tam twoim
cieniem.
Alys spojrzała Tytusowi prosto w twarz.
- Zawsze nim będziesz, dokądkolwiek pójdę - powiedziała
krótko, niemal szorstko, i przeszła do następnej gabloty.
Przez dobrą chwilę Tytus stał tam, gdzie go zostawiła,
intensywnie się w nią wpatrując. Tymczasem ona przeklinała się w
duchu za nieopatrznie wypowiedziane słowa. Jestem obojętna,
obojętna - wmawiała sobie, lecz w jego obecności przychodziło jej to
z wielkim trudem.
96
RS
- Dlaczego? - Tytus najwidoczniej postanowił nie dać jej
spokoju.
- Och, proszę, tylko nie doszukuj się w tym czegoś, czego nie
ma - zaśmiała się lekko, próbując wrócić do równowagi. - Chciałam
tylko powiedzieć, że pamiętam o tobie tak samo jak o wszystkich
ludziach, których kiedyś znałam. Pamięta się o nich, pamięta... aż
wreszcie odchodzą w niepamięć.
- Ale mnie jeszcze nie zapomniałaś.
Nie zapytał, lecz powiedział to tak, jakby stwierdzał fakt i przez
moment Alys chciała mu zrobić na złość i zaprzeczyć, lecz w końcu
odpowiedziała ostrożnie:
- No wiesz... Byłoby to raczej trudne. Znajomość z tobą była, że
tak powiem, czynnikiem przyspieszającym w procesie mego
dorastania... Jednym z ważnych doświadczeń.
- Które się zakończyło?
Zacisnęła palce na krawędzi szklanej gabloty, przy której się
zatrzymali, lecz w jej oczach znalazł upór, a nawet jakieś złośliwe
rozbawienie.
- Oczywiście. Przykro mi, jeśli sądziłeś, że wciąż wiele dla mnie
znaczysz, lecz musisz zrozumieć, że z mego punktu widzenia to
wszystko już zamierzchła przeszłość. Ot, jeszcze jeden stary fresk.
Chciała mu dokuczyć i z wyrazu twarzy Tytusa odgadła, że
uderzenie było celne. Zaraz jednak spróbował się uśmiechnąć.
- A wiesz, może to i nawet lepiej - powiedział, przykrywając jej
dłoń i delikatnie przeciągając po niej palcem. - Nie zniósłbym myśli,
97
RS
że to, co się między nami stało, miałoby cię w jakikolwiek sposób
rozgoryczyć.
Alys zapomniała już, jak wielkie emocje jest w stanie obudzić w
niej najdrobniejsza pieszczota Tytusa. Błagała w duchu, żeby jej nie
dotykał, i wyrwałaby rękę, gdyby nie była pewna, że o to właśnie mu
chodzi. Poddawał ją teraz próbie, chcąc udowodnić i jej i sobie, że tak
jak dawniej potrafi ją zelektryzować jednym dotknięciem.
Zdecydowanym ruchem zdjęła więc jego dłoń ze swojej.
- Bardzo cię przepraszam, ale nie jest mi wszystko jedno, kto
mnie dotyka. Wypróbuj to może na Gail - burknęła kąśliwie i przeszła
do następnej sali. Tym razem nie ruszył za nią. Być może zresztą
zrobiłby to, gdyby nie dwie panie z wycieczki, które podeszły do
niego, zapytując o jakiś eksponat z gabloty. Alys obejrzała się z końca
sali. Tytus z ożywieniem wyjaśniał coś obu paniom, lecz poczuł na
sobie jej wzrok i na moment ich oczy się spotkały. Uśmiechnął się,
czym zupełnie wytrącił ją z równowagi, po czym z całym spokojem
zwrócił się do swych towarzyszek. Dzgnięta w samo serce Alys
szybko przeszła do kolejnej galerii. W muzealnym stoisku kupiła parę
pocztówek z myślą o tym, żeby napisać do domu, i wyszła na
zewnątrz.
Większość uczestników wycieczki wsiadała już do
podstawionych autokarów. Chociaż z nieba lał się żar, Alys
postanowiła wracać pieszo. Zdążyła jednak przejść zaledwie parę
kroków, gdy usłyszała, że ktoś ją woła. Myślała, że to ciotka, lecz
kiedy odwróciła głowę, zobaczyła machającą do niej Gail.
- Wracasz na piechotę? - zawołała, doganiając ją.
98
RS
- Chętnie się z tobą przejdę, jeśli pozwolisz. Ja też nie mogę już
znieść tych autokarów.
Alys marzyła o chwili samotności, w której mogłaby
uporządkować myśli i uczucia, lecz było oczywiste, że czeka ją
rozmowa, i to bez wątpienia na jeden tylko temat. Nie protestowała
więc, kiedy Gail pociągnęła ją w boczną uliczkę, kierując się w stronę
sklepów.
Zajrzały do kilku i obejrzały wystawy, lecz Gail nie znalazła
niczego, co by jej się podobało.
-Tak to jest w portach - narzekała. - Sama pamiątkarska tandeta.
Alys miała inne zdanie na temat wielu wyłożonych w witrynach
przedmiotów, pomyślała jednak, że każdemu wolno mieć swój gust.
Nie chciało jej się zresztą strzępić języka bez potrzeby.
-Wygląda na to, że to ty stanowisz przeszkodę! - wypaliła nagle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl