,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tchem przepięknemu freskowi, wyobrażającemu postać skaczącą przez byka, gdy podszedł Tytus. - Zauważ, że fresk przedstawia nie tylko młodzieńców, ale i dziewczyny - powiedział. -To w starożytności w igrzyskach brały udział również kobiety? -Tak. - Ciekawe, ja się wtedy żyło? -Chyba potwornie ciężko... A co, chcesz powiedzieć, że znowu nawiedzają cię jakieś cienie minionych epok? - Nie, tutaj nie ma tej atmosfery co w Delfach. Nie czuje się tak wyraznie ducha starożytności. - Myślałem, że to przede wszystkim ja byłem tam twoim cieniem. Alys spojrzała Tytusowi prosto w twarz. - Zawsze nim będziesz, dokądkolwiek pójdę - powiedziała krótko, niemal szorstko, i przeszła do następnej gabloty. Przez dobrą chwilę Tytus stał tam, gdzie go zostawiła, intensywnie się w nią wpatrując. Tymczasem ona przeklinała się w duchu za nieopatrznie wypowiedziane słowa. Jestem obojętna, obojętna - wmawiała sobie, lecz w jego obecności przychodziło jej to z wielkim trudem. 96 RS - Dlaczego? - Tytus najwidoczniej postanowił nie dać jej spokoju. - Och, proszę, tylko nie doszukuj się w tym czegoś, czego nie ma - zaśmiała się lekko, próbując wrócić do równowagi. - Chciałam tylko powiedzieć, że pamiętam o tobie tak samo jak o wszystkich ludziach, których kiedyś znałam. Pamięta się o nich, pamięta... aż wreszcie odchodzą w niepamięć. - Ale mnie jeszcze nie zapomniałaś. Nie zapytał, lecz powiedział to tak, jakby stwierdzał fakt i przez moment Alys chciała mu zrobić na złość i zaprzeczyć, lecz w końcu odpowiedziała ostrożnie: - No wiesz... Byłoby to raczej trudne. Znajomość z tobą była, że tak powiem, czynnikiem przyspieszającym w procesie mego dorastania... Jednym z ważnych doświadczeń. - Które się zakończyło? Zacisnęła palce na krawędzi szklanej gabloty, przy której się zatrzymali, lecz w jej oczach znalazł upór, a nawet jakieś złośliwe rozbawienie. - Oczywiście. Przykro mi, jeśli sądziłeś, że wciąż wiele dla mnie znaczysz, lecz musisz zrozumieć, że z mego punktu widzenia to wszystko już zamierzchła przeszłość. Ot, jeszcze jeden stary fresk. Chciała mu dokuczyć i z wyrazu twarzy Tytusa odgadła, że uderzenie było celne. Zaraz jednak spróbował się uśmiechnąć. - A wiesz, może to i nawet lepiej - powiedział, przykrywając jej dłoń i delikatnie przeciągając po niej palcem. - Nie zniósłbym myśli, 97 RS że to, co się między nami stało, miałoby cię w jakikolwiek sposób rozgoryczyć. Alys zapomniała już, jak wielkie emocje jest w stanie obudzić w niej najdrobniejsza pieszczota Tytusa. Błagała w duchu, żeby jej nie dotykał, i wyrwałaby rękę, gdyby nie była pewna, że o to właśnie mu chodzi. Poddawał ją teraz próbie, chcąc udowodnić i jej i sobie, że tak jak dawniej potrafi ją zelektryzować jednym dotknięciem. Zdecydowanym ruchem zdjęła więc jego dłoń ze swojej. - Bardzo cię przepraszam, ale nie jest mi wszystko jedno, kto mnie dotyka. Wypróbuj to może na Gail - burknęła kąśliwie i przeszła do następnej sali. Tym razem nie ruszył za nią. Być może zresztą zrobiłby to, gdyby nie dwie panie z wycieczki, które podeszły do niego, zapytując o jakiś eksponat z gabloty. Alys obejrzała się z końca sali. Tytus z ożywieniem wyjaśniał coś obu paniom, lecz poczuł na sobie jej wzrok i na moment ich oczy się spotkały. Uśmiechnął się, czym zupełnie wytrącił ją z równowagi, po czym z całym spokojem zwrócił się do swych towarzyszek. Dzgnięta w samo serce Alys szybko przeszła do kolejnej galerii. W muzealnym stoisku kupiła parę pocztówek z myślą o tym, żeby napisać do domu, i wyszła na zewnątrz. Większość uczestników wycieczki wsiadała już do podstawionych autokarów. Chociaż z nieba lał się żar, Alys postanowiła wracać pieszo. Zdążyła jednak przejść zaledwie parę kroków, gdy usłyszała, że ktoś ją woła. Myślała, że to ciotka, lecz kiedy odwróciła głowę, zobaczyła machającą do niej Gail. - Wracasz na piechotę? - zawołała, doganiając ją. 98 RS - Chętnie się z tobą przejdę, jeśli pozwolisz. Ja też nie mogę już znieść tych autokarów. Alys marzyła o chwili samotności, w której mogłaby uporządkować myśli i uczucia, lecz było oczywiste, że czeka ją rozmowa, i to bez wątpienia na jeden tylko temat. Nie protestowała więc, kiedy Gail pociągnęła ją w boczną uliczkę, kierując się w stronę sklepów. Zajrzały do kilku i obejrzały wystawy, lecz Gail nie znalazła niczego, co by jej się podobało. -Tak to jest w portach - narzekała. - Sama pamiątkarska tandeta. Alys miała inne zdanie na temat wielu wyłożonych w witrynach przedmiotów, pomyślała jednak, że każdemu wolno mieć swój gust. Nie chciało jej się zresztą strzępić języka bez potrzeby. -Wygląda na to, że to ty stanowisz przeszkodę! - wypaliła nagle [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|