,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zlecenie, prawda? Oczywiście. Wiedziała o tym również Mary Gerrard, prawda? Nie wiedziała. Często bywała u pani? Niezbyt często. Twierdzę, że bardzo często odwiedzała panią, wobec czego mogła wiedzieć o morfinie prędzej niż jakakolwiek inna osoba w domu. Nie zgadzam się z tym. Rzecznik obrony zrobił krótką pauzę. Rano podjął powiedziała pani pielęgniarce O Brien, że morfina zginęła? Tak. Przypomnę pani słowa: Zostawiłam morfinę w domu. Będę musiała po nią wrócić . To pani powiedziała? Nie. Nie twierdziła pani, że morfina została w domu na półce nad kominkiem? No... Jak nie znalazłam fiolki, przyszło mi na myśl, że mogłam ją zostawić w domu. Innymi słowy, nie była pani pewna, co się z morfiną stało! Byłam pewna. Włożyłam fiolkę do torby. Dlaczego zatem rano dwudziestego dziewiątego czerwca utrzymywała pani, że fiolka mogła zostać w pani domu? Bo tak mi się zdawało. Pozwolę sobie wyrazić zdanie, że jest pani osobą dziwnie nierozważną. To nieprawda! Czasami pani twierdzenia mijają się nieco z prawdą? Nie. Mam zwyczaj liczyć się ze słowami. Czy dwudziestego siódmego lipca, w dniu śmierci Mary Gerrard, mówiła pani o poranieniu ręki kolcami róży? Nie rozumiem, co to ma do rzeczy! Czy to istotna kwestia? wtrącił przewodniczący. Tak jest, wysoki sądzie. Pytanie stanowi ważną część obrony. Zamierzam powołać świadków, by dowieść, że wspomniane twierdzenie było kłamstwem odparł sir Edwin Bulmer i zwrócił się do pielęgniarki Hopkins: Nadal utrzymuje pani, że dwudziestego siódmego lipca skaleczyła pani rękę kolcami róży? Tak rzuciła kobieta wyzywającym tonem. Kiedy to się stało? Rano dwudziestego siódmego lipca. Wkrótce pózniej poszłam z portierni do domu pani Welman. Jaka to była róża? zapytał z powątpiewaniem rzecznik obrony. Pnąca, z różowymi kwiatami, która rośnie przed domkiem odzwiernego. Jest pani pewna? Najzupełniej. Sir Edwin Bulmer zrobił znowu pauzę, a następnie zapytał: Czy nadal twierdzi pani, że morfina znajdowała się w torbie, kiedy przyszła pani do Hunterbury dwudziestego ósmego czerwca? Tak. Morfinę miałam w torbie. Przypuśćmy, że pielęgniarka O Brien stanie na trybunie dla świadków i zezna pod przysięgą, co pani jej wtedy mówiła. Utrzymywała pani, że fiolka mogła zostać w pani domu. Była w torbie. Jestem absolutnie pewna. Rzecznik obrony westchnął. Czy niepokoiły panią losy zagubionej morfiny? Czy mnie niepokoiły?... Nie... Raczej nie. Aha! Była pani spokojna, chociaż zniknęła tajemniczo pokazna dawka niebezpiecznego leku? Nie podejrzewałam wtedy, że ktoś mógł przywłaszczyć sobie fiolkę. Rozumiem. Nie pamiętała pani, co z tą fiolką zrobiła. Nic podobnego! Wiedziałam, że morfina była w teczce. Dwadzieścia półgranowych tabletek. Dziesięć granów morfiny. To wystarczy, by uśmiercić kilka osób, prawda? Tak. Ale nie była pani zaniepokojona. Ba! Nawet nie zameldowała pani formalnie o zgubie. Sądziłam, że... że wszystko w porządku. Jeżeli morfina zaginęła w sugerowany sposób, obowiązkiem pani, jako osoby sumiennej i odpowiedzialnej, był formalny meldunek o stracie. Nie złożyłam tego meldunku odpowiedziała pielęgniarka Hopkins, zdenerwowana i bardzo czerwona na twarzy. Należy to uznać za karygodne niedbalstwo. Widać, że nie traktuje pani poważnie swojej odpowiedzialności. Czy często gubi pani grozne dla życia środki? Nie. Pierwszy raz mi się zdarzyło. Przesłuchanie w tej kwestii trwało jeszcze kilka minut. Zbita z tropu, coraz mocniej zarumieniona pielęgniarka przeczyła samej sobie i stanowiła łatwy łup dla sir Edwina Bulmera. Wiadomo pani, że w czwartek, szóstego lipca, Mary Gerrard sporządziła testament? Tak. Dlaczego to zrobiła? Bo była zdania... słusznego zdania, że tak postąpić należy. Nie sądzi pani, że była przygnębiona albo obawiała się o swoją przyszłość? Skąd znowu! żachnęła się pielęgniarka Hopkins. Wskazuje to jednak, że myśl o śmierci prześladowała Mary Gerrard. Nic podobnego. Była tylko zdania, że tak postąpić należy. Czy poznaje pani testament podpisany przez Mary Gerrard oraz świadków Emilię Biggs i Rogera Wade a sprzedawców sklepu ze słodyczami, na którego mocy wszystko przypada na własność Mary Riley, siostrze Elizy Riley? Tak. Poznaję. Dokument podano przysięgłym. Czy według posiadanych przez panią informacji Mary Gerrard miała majątek, którym mogła rozporządzić? Nie. Wtedy nie miała. Ale wkrótce spodziewała się coś otrzymać? Tak. Wiadomo, że panna Carlisle podarowała jej znaczną sumę, dwa tysiące funtów? Tak. Nie działał w tym przypadku żaden przymus. Był to hojny gest panny Carlisle. Wiadomo pani o tym? Tak. Panna Carlisle działała dobrowolnie. Gdyby jednak nienawidziła Mary Gerrard, tak jak pani sugerowała, nie podarowałaby dobrowolnie pokaznej kwoty. Jak pani sądzi? Różnie bywa. Co pani miała na myśli udzielając tej odpowiedzi? Nic nie miałam na myśli. Precyzuję. Czy słyszała pani jakieś lokalne plotki na temat Mary Gerrard i pana Rodericka Welmana? Umizgiwał się do niej. Ma pani na to potwierdzające dowody? Nie. Po prostu wiem, że tak było. Aha. Po prostu wie pani, że tak było. Chyba to dla sądu argument mało przekonywający. Mówiła pani kiedyś, że Mary Gerrard nie chciała mieć z nim nic do czynienia, bo pan Roderick Welman był zaręczony z panną Carlisle? %7łe powiedziała mu to w Hunterbury i powtórzyła w Londynie? Słyszałam o tym od niej samej. Z kolei sir Samuel Attenbury przystąpił do badania świadka. Czy w czasie, gdy Mary Gerrard omawiała z panią treść wspomnianego testamentu, oskarżona zajrzała przez okno? Tak. Co powiedziała? Powiedziała: Piszesz testament, Mary? To zabawne, bardzo zabawne . Tak powiedziała i wybuchnęła śmiechem, a pózniej śmiała się i śmiała. Moim zdaniem ciągnęła jadowicie pielęgniarka Hopkins w tym momencie zaświtała jej w głowie myśl o pozbyciu się Mary. Tak! Już wtedy nosiła się z myślą o morderstwie! Przewodniczący wtrącił surowym tonem: Proszę ograniczać się do odpowiedzi na zadawane pytania. Opinia świadka nie zostanie zaprotokołowana. To dziwne pomyślała Elinor. Ilekroć ktoś powie prawdę, przywołuje się go do porządku . Omal nie roześmiała się histerycznie. Na trybunie dla świadków stanęła pielęgniarka O Brien. Czy dwudziestego dziewiątego czerwca rano pielęgniarka Hopkins powiedziała coś pani? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|