,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
instrukcja 77 oYs\\ig,\ )ego oso\y? \yy\a &o\ączcrc\a do ś\nad.ecVwa. ś\ub\ij „Oszukałeś mnie!" - krzyczała matka Raymonda, z dłonią! na sercu odwracając się od niego plecami. Tamten namiętny kochanek z przeszłości, który z zapałem i niewyczerpanymi! siłami rzucał się na jej ciało w wynajmowanym letnimi domku, teraz w ogóle nie był mężczyzną! Byle boy hotelów^ byle dostawca miał więcej męskości od niego! Potrafił tylko doprowadzać ją do szaleństwa nieudolnymi pieszczotami, obłapianiem i pocałunkami jak nastolatek. Na próżno Wielki John protestował, że z innymi kobietami jest jak oddział mari-nes po jedenastu tygodniach na morzu. Albo mu nie wierzyła, albo go oskarżała, że gdzie indziej marnuje to, czego w tej chwili jej odmawia. Mimo to dała mu jasno do zrozumienia, że zawsze będzie chroniła go przed skandalem, ponieważ kocha go głęboko, nawet jeśli nie orgiastycznie. Nieustanny wstyd, nieuzasadniona wdzięczność i niezaspokojona żądza związały go z nią silniej, niż gdyby mieli wspólny system trawienny - o wiele silniej, niż gdyby dawali sobie wzajemnie rozkosz lub ona urodziła mu tuzin pięknych dzieci. Później, gdy zamieszkali w wieżach Waszyngtonu, pilnowała, aby ponętne młode dziewczęta w kompletnej ciemności wślizgiwały się do jego sypialni i opuszczały ją przed świtem - czuł je przy sobie, lecz nigdy nie oglądał, jakby były zmysłowym snem - i organizowała wszystko z niebywałą precyzją, nie zmieniając się w stosunku do niego ani o jotę, a on uznał to za niepodważalny dowód jej miłości. Z wielką troską zajęła się jego zdrowiem, wygodą i karierą. Pozostawała mu wierna, ponieważ żądzę budziła w niej tylko władza. W rezultacie Johnny odczuwał tak głęboką wdzięczność, że pozwolił jej rządzić wszystkimi swoimi prywatnymi i publicznymi poczynaniami. Zresztą ona i tak potrafiła lepiej myśleć od niego. Podstawowa, skuteczna polityka matki Raymonda polegała na uświadomieniu sobie, że jej własna siła bierze się z seksualnej wstrzemięźliwości oraz wnikliwego zrozumienia zadziwiająco prostej, reproduktywnej hydrauliki 78 jej mężczyzny. Przez całe ich wspólne życie, niezależnie od tego, jak melodramatyczna była intryga, nikt nie mógł oskarżyć matki Raymonda o seksualną rozwiązłość, a co więcej, wrogowie obu małżonków musieli przyznać, że cechuje ją anielska wprost lojalność i wyrozumiałość, kiedy od czasu do czasu doskonałe zdrowie Wielkiego Johna przejawiało się nazbyt spontanicznie. Oziębłość chroniła ją od pokus. Ambicja budziła w niej nienasycone podniecenie. Chętnie godziła się na namiętne figle Johna z orszakiem opłaconych dziewic, choć wybaczając mu tak łatwo, zdradzała się z własną wieczną niemożnością poszukania w ciemności spełnienia. Zaledwie rok po tym, jak wymościli sobie rozkoszne gniazdko, naród wziął udział w II wojnie światowej. Matkę Raymonda ogarnęło uniesienie, ponieważ dostrzegła w tym szansę przyspieszenia wspinaczki jej Johna po szczeblach politycznej drabiny. Nie tracąc czasu, zrobiła mu zdjęcie na wojskowym tle. Brat matki Raymonda, ten pacan, dochrapał się wysokiego stanowiska, jej zaś często zbierało się na mdłości, kiedy trafiała na wzmianki o nim w mediach. Pogardzała tym sukinsynem, swoim bratem, od odległego letniego popołudnia, kiedy jej ukochany, cudowny, magnetyczny, sympatyczny, podniecający, wielkoduszny, dobry, kochający i utalentowany ojciec umarł, siedząc wyprostowany w pozłacanym bujanym fotelu, z historią Skandynawii na kolanach, a ten idiota, którego nazywano jej bratem, ogłosił się głową rodziny. Ten głupi jak but, niewrażliwy, nie nadający się do niczego smarkacz myślał, że może choćby w drobnej, szokującej części zająć miejsce wspaniałego człowieka. A potem pobił ją kijem hokejowym, bo nie podobało mu się, że gwoździami przybiła do podłogi łapę brązowego cocker spaniela, który był uparty i nie chciał zrozumieć najprostszego polecenia, żeby się nie ruszał. Czy mogła krzykiem sprawić, by jej cudowny ojciec został z nią, kiedy umierał? 79 Łączyła ją z ojcem więź tak sekretna, tak głęboka i pod niecająca, że o niebo przewyższała pospolite uczucia innycl ludzi, wszystkich innych ludzi, zwłaszcza zaś uczucia brat; i tej kretynki matki. Matka Raymonda miała kobiece piersi w wieku dziesięciu lat i czuła kobiece pragnienia, kied) leżała na wysokim, mrocznym poddaszu wielkiego domu ojca, tylko w deszczowe noce, tylko wtedy, gdy reszta rodziny już spała. Leżała w ciemności, wsłuchując się w szum deszczu, później zaś słyszała delikatne, cichutkie kroki na schodach. Ojciec zamykał drzwi poddasza na rygiel, a ona wysuwała się z długiej wełnianej koszuli nocnej i czekała na jego ciepło, na jego cudowną obecność. A potem umarł. Potem umarł. Każdy gwałtowny, brutalny cios kijem hokejowym z ręki młodego człowieka, który straszliwie pragnął, aby siostra go rozumiała, ale nie był w stanie tego zrozumienia osiągnąć ani też dotrzeć do jej uczuć, wyrył w jej umyśle głęboki niesmak i pogardę do wszystkich mężczyzn poza ojcem. I właśnie wtedy, gdy miała czternaście lat, rozpoczęła - choć nigdy się do tego głośno nie przyznała - zacięte współzawodnictwo z jedynym bratem, żeby mu pokazać, kto jest prawdziwym dziedzicem ojca, kto ma prawo mówić, że powinien zająć jego miejsce i jest godny jego pamięci. Przysięgała i postanawiała, i zarzekała się na wszystkie świętości, że pobije i upokorzy brata na każdym polu, na którym zdecyduje się działać. Ku wiecznemu wstydowi ich kraju on wybrał politykę, a ona musiała pójść [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Odnośniki
|